Górnicy i energetycy protestowali w Warszawie przeciwko likwidacji elektrowni i niszczeniu przemysłu
Górnicy i energetycy ponownie zjechali do stolicy, by zaprotestować przeciwko polityce klimatycznej forsowanej przez UE i rząd. Ideologia doprowadza do przedwczesnego wygaszania elektrowni węglowych, co jest sprzeczne z umową społeczną. Związkowcy alarmują, że jeśli elektrownie węglowe zostaną zamknięte – czeka nas brak prądu.
Branża górnicza nie zgadza się na likwidację kopalń i elektrowni węglowych. Polska dysponuje ogromnymi zasobami tego surowca, a tymczasem wskutek unijnej polityki sami z tego paliwa rezygnujemy – wskazał Bogusław Hutek, przewodniczący górniczej „Solidarności”.
– Dla nas to jest ważny protest i ważne, żeby utrzymać energetykę węglową, bo to są naczynia połączone – mówił przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ „Solidarność”.
Umowa społeczna podpisana w 2020 r. między związkowcami a rządem PiS zakłada wygaszenie pracy polskich kopalń do 2049 roku. I tych terminów chce się trzymać „Solidarność”.
– Umowa ma być notyfikowana w takiej wersji, która jest, a daty są dla nas święte i tego będziemy bronić – deklarował Bogusław Hutek.
Tymczasem rząd Donalda Tuska od przyszłego roku przyspiesza wygaszanie kopalń. Zamknięte mają zostać elektrownie węglowe Rybnik i Dolna Odra w województwie zachodniopomorskim. To widmo lokalnego bezrobocia oraz braku prądu w zakładach pracy i domach. To także niebezpieczeństwo uzależnienia się od obcej energii.
– Jest wola obliczona na zniszczenie Pomorza Zachodniego i energetyki w tamtym miejscu, a nie chcemy uzależniać się od tego, co prześle Niemiec, o ile będzie miał nadprodukcję – mówiła Agnieszka Grudzińska, przewodnicząca Elektrowni „Dolna Odra” NSZZ „Solidarność”.
Liberalno-lewicowy rząd chce oprzeć transformację energetyczną na OZE. Ale energia z wiatru i słońca nie daje stabilności dla systemu. Przekonują się o tym Niemcy, które uruchomiły wszystkie swoje elektrownie węglowe. Tylko energia oparta o konwencjonalne źródła może dać nam stabilność – zaznaczył Dominik Kolorz, przewodniczący Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ „Solidarność”.
– Już od przyszłego roku, jeśli będziemy wyłączać elektrownie węglowe, to będziemy bez prądu. Najpierw po kilkadziesiąt godzin rocznie. A w 2030 roku już nawet po kilkaset godzin rocznie – podkreślił Dominik Kolorz.
Związkowcy przygotowali dwie petycje. Adresatem pierwszej jest PGE. Dotyczy ona decyzji spółki ws. wygaszenia elektrowni węglowych: Rybnik i Dolna Odra. Druga petycja trafiła do Ministerstwa Aktywów Państwowych, które ma zainterweniować w tej sprawie. Ani władze spółki, ani władze ministerstwa nie wyszły do protestujących na rozmowę – poinformował Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
– Dialog jest traktowany jak w 2012 roku. Wówczas premierem też był Donald Tusk. Dzisiaj złożyliśmy petycję, ale zostaliśmy przyjęci tylko przez dyrektorów departamentu. Przykre, ale prawdziwe – zauważył Piotr Duda, przewodniczący NSZZ „Solidarność”.
„Solidarność” zbiera podpisy pod referendum w sprawie odrzucenia Zielonego Ładu. Zebrali już 400 tysięcy. Brakuje niecałych 100 tysięcy. Kartę referendalną można pobrać ze strony solidarnosc.org.pl, a także ze strony „Naszego Dziennika”.
TV Trwam News