Gdańsk: nie doszło do katastrofy ekologicznej
Możemy jednoznacznie stwierdzić, że nie było katastrofy ekologicznej w Gdańsku – powiedział wiceprezydent miasta Gdańsk Piotr Grzelak. Nadal jednak nie ustalono przyczyny awarii przepompowni ścieków.
Od awarii minęły już dwa miesiące wciąż jednak nieznana jest jej przyczyna.
– Zespół bardzo prężnie pracuje. Mamy co prawda okres wakacyjny przed sobą, ale prace i dynamika pracy wskazuje, że nie jest to rozwlekane i niezwłocznie po tym, jak raport zostanie przygotowany, ten raport będzie także przekazany opinii publicznej – podkreśla Sławomir Kiszkurno, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej.
W wyniku awarii przepompowni ścieki musiały zostać awaryjnie zrzucane do Motławy. Do rzeki przez trzy doby trafiło blisko 100 mln litrów ścieków. Według wyników badań przeprowadzonych w Zakładzie Ekologii Wód Instytutu Morskiego w Gdańsku nie doszło do katastrofy ekologicznej.
– Parametry tego środowiska nie ulegają trwałemu pogorszeniu – mówi Radosław Opieła z Instytutu Morskiego w Gdańsku.
Radnego PIS-u w Gdańsku Kazimierz Koralewski wskazuje jednak, że skutki mogły być znacznie poważniejsze.
– Gdańsk miał szczęście, że trwało to dość krótko i myślę, że było to ostatnie ostrzeżenie bo gdyby trwało to trochę dużej skutki byłyby daleko idące – zaznacza Kazimierz Koralewski, radny miasta Gdańsk.
Dobry stan wód Motławy włodarze Gdańska tłumaczą między innymi szybką reakcją na awarię.
– Bardzo rzetelnie podchodziliśmy do tematu. Bardzo poważnie traktowaliśmy sytuację, która miała miejsce w maju tego roku – wskazuje Piotr Grzelak, wiceprezydent miasta Gdańsk.
Tej powagi zabrakło jednak przed katastrofą, by podjąć działania kontrolne, które uniemożliwiłyby tak poważną awarię. Dlatego, aby uniknięcia podobnego zdarzenia w przyszłości, powołano zespół ekspertów. Jednak to nie wystarczy. Potrzebne są natychmiastowe modernizacje gdańskiej sieć wodociągowo-kanalizacyjnej – podkreśla Kazimierz Koralewski.
– Dzisiaj stawiamy pytanie, co miasto jako właściciel planuje zrobić, żeby więcej taki dramat się nie powtórzył. Bo okazuje się, że w momencie, gdy zabraknie prądu może się tak zdarzyć, że albo rzeka będzie zalana fekaliami, albo śródmieście w Gdańsku jako budynki, piwnice, więc mieszkańcy. Miasto powinno poczynić takie inwestycje, które sprawią, że nigdy tego rodzaju sytuacja nie miała prawa się zdarzyć – mówi.
Winnych w tej sprawie na razie brak. Spółka odpowiadająca za gdańską sieć wodociągowo-kanalizacyjną zapłaciła karę w wysokości 322 tys. zł. Nie jest to jednak kara związana z zanieczyszczeniem środowiska, a z przerwą w świadczeniu usług
TV Trwam News/RIRM