Europejscy przewoźnicy protestowali w Brukseli
Przewoźnicy z kilkunastu krajów europejskich protestowali dziś w Brukseli przeciwko francuskim i niemieckim przepisom o płacy minimalnej. Transportowcy m.in. z Polski, Węgier, Litwy, Czech i Portugalii obawiają się, że nowe regulacje będą dla nich oznaczać wykluczenie z rynków.
Od 1 lipca Francja wprowadzi bowiem przepisy, które są dużym obciążeniem administracyjnym dla przewoźników, a za ich niedopełnienie grożą wysokie kary.
Waldemar Jaszczur, polski przewoźnik, podkreśla, że transportowcy z Polski nie są obecnie w stanie spełnić restrykcyjnych wymagań stawianych przez Francję i Niemcy.
– Polski przewoźnik nie będzie w stanie spełnić wymagań, jakie stawia przed nami rząd francuski. To oznacza iż definitywnie będziemy musieli usunąć się z rynku francuskiego. Dla niektórych przewoźników rynek francuski oznacza być albo nie być. Chodzi tu głównie o to, aby wyrzucić naszych z rynku francuskiego. My się nie zgadzamy, dlatego że jesteśmy pełnoprawnym partnerem europejskim i należą nam się takie same zasady jak dla wszystkich przewoźników- mówi Waldemar Jaszczur.
Przewoźnicy protestowali już w Brukseli w marcu ubiegłego roku. Chodziło wówczas o niemieckie przepisy dotyczące płacy minimalnej, która ma wynosić 8,5 euro za godzinę.
W czwartek Komisja Europejska ma ogłosić wszczęcie wobec Francji procedury o naruszenie unijnego prawa przez blokowanie m.in. polskich firm transportowych.
Podobna procedura od 2015 r. toczy się już wobec Niemiec.
RIRM