DRK: kolejni zabici i ranni w atakach na personel medyczny walczący z ebolą
Trzech członków personelu medycznego zginęło, a kilku zostało rannych w dwóch atakach na centra pomocy chorym na ebolę we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga – poinformowały dziś lokalne władze i służby bezpieczeństwa.
Personel medyczny został ostrzeżony, że jeśli nie wyjedzie, może spodziewać się „najgorszego” – powiedział przedstawiciel miejscowych władz Salambongo Selemani.
„Nasze źródła twierdzą, że ataki zostały przeprowadzone przez rebeliantów Mai Mai” – podał Jean-Jacques Muyembe, szef centrum walki z ebolą w DRK.
„To poważny cios dla podejmowanych przez nas działań przeciwko eboli” – dodał.
Według AP, bojownicy zaatakowali bazę Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) w Biakato w prowincji Ituri. W ataku zginął też lokalny mieszkaniec, a siły zbrojne DRK zabiły jednego napastnika i ujęły dwóch kolejnych.
Dzień wcześniej personel misji ONZ (MONUSCO) przekazał, że co najmniej 13 osób zginęło w środę nad ranem na wschodzie DRK w ataku dżihadystycznego ugandyjskiego ugrupowania Sojusz Sił Demokratycznych (ADF).
Z kolei we wtorek WHO poinformowała, że wycofuje z DRK część walczącego z ebolą personelu ze względu na ataki ADF oraz miejscowej ludności. WHO i UNICEF ewakuowały kilkadziesiąt swoich pracowników z miasta Beni po nocnym ataku ADF w niedzielę, w którym zginęło osiem osób, oraz po podpaleniu w poniedziałek przez lokalną ludność siedziby burmistrza i kilku budynków ONZ. Miejscowa ludność zarzuca błękitnym hełmom, że biernie przyglądają się masakrowaniu cywilów przez ADF. W atakach tego ugrupowania od 5 listopada zginęło 81 osób – podała we wtorek wieczorem Grupa Badań nad Kongiem (CRG) z Uniwersytetu Nowego Jorku.
Jak pisze Reuters, ludność jest też rozgoryczona tym, co postrzega jako brak reakcji rządu i agend ONZ na epidemię.
Dyrektor wykonawczy WHO ds. nagłych kryzysów zdrowotnych, dr Michael Ryan, oświadczył w piątek, że około 360 osób jest zagrożonych ebolą we wschodniej części DRK, ale ze względu na konflikty, ataki rebeliantów i inne zagrożenia nie sposób dotrzeć do nich z pomocą medyczną.
Od początku epidemii eboli, która wybuchła w sierpniu 2018 roku, odnotowano 3303 przypadki zarażenia, w tym 2199 przypadków śmiertelnych.
Dane potwierdzają, że jest to drugi pod względem śmiertelności wybuch gorączki krwotocznej wywoływanej wirusem ebola. Najtragiczniejsza była epidemia w Afryce Zachodniej w latach 2013-16, kiedy zmarło ponad 11 tys. osób, a zakażonych było 28 tys. ludzi.
Walkę z chorobą utrudniają nie tylko konflikty czy ataki na ośrodki zdrowia i służby medyczne. Miejscowa ludność nie ufa pracownikom służby zdrowia i nie szuka ich pomocy. W konsekwencji około 1/3 zgonów na ebolę ma miejsce poza specjalistycznymi centrami leczenia. Stwarza to ryzyko rozprzestrzenienia się choroby na sąsiadów i krewnych.
PAP