fot. PAP/Paweł Supernak

Dr J. Szarek: Inwazja ze Wschodu. Tworzenie „sowieckiego człowieka”

Długa jest lista tych, którzy zaczynali swe komunistyczne kariery na Kresach po 17 września 1939 r. Po 1944 r. wjechali do Polski na sowieckich czołgach, stając się peerelowską „elitą”. Zadbali, aby ich dzieci również zrobiły podobne kariery. Mimo że niektórzy później związali się z opozycją, to z domów wynieśli nienawiść do narodowej tradycji, tożsamości, Kościoła. I po latach znów stoją w pierwszym szeregu walki z „ciemnogrodem” i „faszystowską” Polską, ale tym razem ze wsparciem wpływowych środowisk na Zachodzie – podkreśla dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej, na łamach „Naszego Dziennika”.

Związek Sowiecki dokonał agresji na Polskę, walczącą od blisko trzech tygodni z Niemcami, 17 września 1939 r. Dla wielu mieszkańców zajętych wschodnich ziem Rzeczypospolitej wróciły obrazy z lat 1919-1920, kiedy bolszewicy po raz pierwszy ruszyli na podbój Polski i Europy. Wtedy zostali powstrzymani. Tym razem w sojuszu z Adolfem Hitlerem, przywódcą III Rzeszy, Józef Stalin postanowił dokończyć to, czego w 1920 r. nie udało się zrealizować Leninowi i jemu samemu, gdy „przez trupa białej Polski” przynosili na bagnetach „szczęście i pokój ludziom pracy”.

W 1939 r., podobnie jak w końcu XVIII wieku, dwóch naszych sąsiadów podzieliło się terytorium Rzeczypospolitej, a wyciągając wnioski z XIX stulecia, gdy co pokolenie Polacy chwytali za broń, postanowili ostatecznie rozwiązać ten problem i wymordować wszystkich, którzy mogli nieść ideę niepodległości. Mimo podobnych metod obie okupacje znacznie się różniły. Celem sowieckiej było całkowite rozbicie istniejącego systemu polityczno-gospodarczego, zniszczenie polskiej elity państwowej i intelektualnej, czego skutkiem miała być nie tylko depolonizacja tych ziem, ale także stworzenie nowego, sowieckiego człowieka. Niemcy chcieli „przestrzeni życiowej” i niewolniczej siły roboczej.

„W ostatecznym skutku te metody sowieckie osłabiały i rozbijały Naród, podczas gdy metody niemieckie łączyły go i wzmacniały” – zauważył gen. Tadeusz Bór-Komorowski w „Armii Podziemnej”.

NKWD gorsze od Gestapo

Bolszewizm osiągnął perfekcyjną umiejętność rozbijania więzi społecznych. Nie było zresztą żadnej wątpliwości co do tego, że metody NKWD górowały nad gestapowskimi. Były stokroć bardziej niebezpieczne i skuteczne.

„Wyzwalają się krępowane od wieków w piersiach ludzkich złe instynkty, pękają wewnętrzne więzy i to, co do dziś zwało się niegodziwością, kłamstwem, brakiem etyki i honoru – przybiera znamiona cnót obywatelskich i wylewa się z ludzi burzliwym strumieniem. Religia, wróg bolszewizmu numer jeden, staje się pośmiewiskiem, grzech – wymysłem, miłość człowieka – uczuciem szkodliwym dla państwa. A za to fałszywe świadczenie przeciw bliźniemu, krzywdzenie bezbronnego – to uczynki, które stają się zasługami. Całkowity odwrót od chrześcijaństwa, jego antyteza” – notowała Grażyna Lipińska, harcerka, żołnierz Armii Krajowej, kilkanaście lat więziona w łagrach.

Tworzenie „sowieckiego człowieka” zaczęto realizować programowo, na wielką skalę, skupiając się zwłaszcza na najmłodszych.

„Musimy wydrzeć dzieci złym wpływom rodziny. Musimy je wziąć pod nasze skrzydła, mówiąc jasno – znacjonalizować. Już od pierwszych dni życia znajdą się pod zbawiennym wpływem komunistycznych przedszkoli i szkół. Tu nauczą się abecadła komunizmu. Tu wyrosną na prawdziwych komunistów” – takie były cele oświaty w Związku Sowieckim i szybko zaczęto je realizować na okupowanych terenach.

Sowietyzację musiało poprzedzić zniszczenie szkolnictwa polskiego. Upaństwowiono je i zlikwidowano szkoły prowadzone przez Kościół. Na miejsce starych, wykwalifikowanych nauczycieli, mających za sobą długoletnią praktykę w nauczaniu, sprowadzono młodych komsomolców, z nienawiścią podchodzących do wszystkiego, co miałoby cokolwiek wspólnego z Polską, rodziną i religią. Sowietyzacja objęła także wyższe uczelnie.

Samozwańcze „elity”

O ile pod niemiecką okupacją kolaboracja była wyraźnie napiętnowana, a sam okupant nie liczył na akceptację Polaków, o tyle na Kresach było już zupełnie inaczej. Sowietów wsparli liczni kolaboranci spośród lewicowej i komunizującej inteligencji. We wrześniu 1940 r., w rocznicę napaści Armii Czerwonej na Polskę, wstąpiło do Związku Sowieckich Pisarzy Ukrainy i Białorusi kilkudziesięciu ludzi pióra.

„Stanisław Jerzy Lec, Adam Ważyk, Julian Przyboś i Mieczysław Jastrun podpisali volkslistę’ – tytuł taki brzmiałby szokująco, toteż nigdzie go nie znajdziemy. A jednak nie byłby nieprawdziwy: w roku 1940 wymienieni tutaj pisarze (i, niestety, nie tylko oni) wpisali się na listę zdrajców. Po wojnie nie byli za to prześladowani, a przeciwnie – sowicie nagradzani. Lista była bowiem sowiecka” – pisał Bohdan Urbankowski.

Rzeczywiście długa jest lista tych, którzy zaczynali swe komunistyczne kariery na Kresach po 17 września. Ich droga prowadziła nie tylko przez redakcje, WKP(b), ale i przez NKWD oraz Smiersz. Po 1944 r. wjechali do Polski na sowieckich czołgach, stając się peerelowską „elitą”. Zadbali, aby ich dzieci również zrobiły podobne kariery. Mimo że niektórzy później związali się z opozycją, to z domów wynieśli nienawiść do narodowej tradycji, tożsamości, Kościoła. I po latach znów stoją w pierwszym szeregu walki z „ciemnogrodem” i „faszystowską” Polską, ale tym razem ze wsparciem wpływowych środowisk na Zachodzie.

Dr Jarosław Szarek, prezes Instytutu Pamięci Narodowej/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi: , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl