Dr G. Masłowska: Mamy do czynienia z dosyć luźną polityką fiskalną rządu. Deficyt budżetu państwa wynoszący w tej chwili 6,4 proc. i dług publiczny, który po raz pierwszy w historii przekroczył 60 proc. PKB, to są kwestie bardzo niepokojące

Mamy do czynienia z dosyć luźną, inaczej mówiąc, ekspansywną polityką fiskalną, budżetową rządu. Deficyt budżetu państwa wynoszący w tej chwili 6,4 proc. i dług publiczny, który po raz pierwszy w historii przekroczył 60 proc. PKB, to są kwestie bardzo niepokojące. Im większy jest deficyt budżetowy, czyli wypływ pieniądza do gospodarki ponad wpływy do budżetu, tym większy jest obieg pieniądza w gospodarce, wobec tego jest większy popyt globalny, istnieje większa presja na wzrost cen. To jest poważna sprawa i nadal nie wiemy, jak będzie się kształtowała polityka fiskalna rządu. W dużym stopniu ujawni się to w projekcie budżetu państwa na 2026 rok – wskazała dr Gabriela Masłowska, członek Rady Polityki Pieniężnej, w programie „Polski punkt widzenia” emitowanym w TV Trwam.

Rada Polityki Pieniężnej na ostatnim posiedzeniu zadecydowała o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. W ostatnich tygodniach obserwujemy narastające napięcia zarówno na arenie międzynarodowej, jak i krajowej, które wpływają na sytuację gospodarczą oraz decyzje podejmowane przez instytucje odpowiedzialne za politykę pieniężną. Czynniki geopolityczne, w tym wydarzenia na Bliskim Wschodzie, zaczynają wywierać coraz silniejszy wpływ na globalne rynki surowców, a tym samym na inflację i ogólne warunki gospodarcze. W związku z tym pojawiają się istotne bariery dla dalszego luzowania polityki pieniężnej.

Nastąpił wzrost niepewności w związku z eskalacją konfliktu na Bliskim Wschodzie. To powoduje wzrost ryzyka, dlatego powróciły obawy inflacyjne. Chodzi głównie o ceny ropy, które – jak wiemy – w ciągu kilku dni wzrosły o kilka procent. Niektórzy analitycy twierdzą, że jeżeli ta sytuacja będzie eskalować dalej, to ceny ropy za baryłkę, które teraz kształtują się na poziomie nieco powyżej 70 dolarów, mogą wzrosnąć do powyżej 100 dolarów. Dodatkowo dochodzi jeszcze kwestia tego, jak zachowa się Iran, jeśli chodzi o blokadę cieśniny Ormuz, przez którą przepływa jedna piąta zasobów światowych ropy naftowej. W związku z tym mamy bardzo duży czynnik, który ma fundamentalny wpływ na koszty produkcji, działalności, a związku z tym cen na rynkach światowych. Chodzi także o pewną niepewność, która dotyczy skutków polityki celnej, handlowej, która prowadzona jest między największymi gospodarkami światowymi. Są to poważne czynniki niepewności zewnętrznej, geopolityczne, ale poza tym mamy do czynienia z poważnymi czynnikami niepewności wewnętrznymi, krajowymi, które zawężają Radzie Polityki Pieniężnej obszar do podejmowania decyzji dotyczących obniżki stóp procentowych – wyjaśniła dr Gabriela Masłowska.

Dodatkowym powodem braku obniżki stóp procentowych jest luźna polityka fiskalna prowadzona przez rząd Donalda Tuska. Mamy duży deficyt państwa i ogromny dług publiczny, który przekracza 60 procent. Członek Rady Polityki Pieniężnej zauważyła, że jeśli nie dojdzie do zacieśnienia polityki finansowej w naszym kraju, to inflacja zostanie pobudzona i znowu podskoczy do góry.

Mamy do czynienia z dosyć luźną, inaczej mówiąc, ekspansywną polityką fiskalną, budżetową rządu. Deficyt budżetu państwa wynoszący w tej chwili 6,4 proc. i dług publiczny, który po raz pierwszy w historii przekroczył 60 proc. PKB, to są kwestie bardzo niepokojące. Im większy jest deficyt budżetowy, czyli wypływ pieniądza do gospodarki ponad wpływy do budżetu, tym większy jest obieg pieniądza w gospodarce, wobec tego jest większy popyt globalny, istnieje większa presja na wzrost cen. To jest poważna sprawa i nadal nie wiemy, jak będzie się kształtowała polityka fiskalna rządu. W dużym stopniu ujawni się to w projekcie budżetu państwa na 2026 rok (…). Jeśli nie nastąpi zacieśnienie polityki fiskalnej w naszym kraju, to będzie jeden z czynników, który pobudzi inflację. Dodatkowo mamy jeszcze do czynienia z ożywieniem gospodarczym i wysoką dynamiką płac w sektorze przedsiębiorstw. Koszty pracy rosną. Musimy patrzeć, co będzie się działo z płacami i ich dynamiką, bo z jednej strony wpływają na popyt, a więc na ceny, a z drugiej strony kreują koszty – akcentowała gość programu „Polski punkt widzenia”.

Jednym z kluczowych czynników wpływających na kształtowanie się inflacji w nadchodzących miesiącach będą decyzje dotyczące regulacji cen energii. Zbliżające się wygaszenie mechanizmów ochronnych, takich jak zamrożenie cen prądu i ciepła, rodzi istotne ryzyko wzrostu kosztów dla gospodarstw domowych. W sytuacji niepewności co do przyszłych taryf oraz planowanych opłat dodatkowych, takich jak opłata mocowa czy koszty emisji CO2, pojawiają się uzasadnione obawy o ponowny wzrost inflacji.

–  Według aktualnego stanu prawnego cena maksymalna za energię elektryczną została ustanowiona na poziomie 500 zł za megawatogodzinę i obowiązuje tylko do końca września. Od pierwszego października ceny będą kształtowane według stawek taryfowych. Dzisiaj nie wiemy, jak one będą wyglądać. Jeśli byłyby one na obecnym poziomie taryfowym, to przeciętny rachunek wzrośnie o 13,4 proc. Przy okazji od października wzrosłaby inflacja o 0,7 proc., to jest dosyć znaczny wpływ. Wszystko będzie zależało od poziomu taryf, nie mnie jednak z tego powodu należy spodziewać się wzrostu inflacji. Przywrócenie od lipca opłaty mocowej także spowoduje wzrost przeciętnego rachunku za prąd o ponad 8 proc. Osłony zakładające mrożenie cen ciepła obowiązują do 30 czerwca, jeżeli nie zostaną przedłużone, a do tego dodamy opłaty za emisję CO2, to spowoduje wzrost cen ciepła i rachunków za ciepło. Wobec tego inflacja, która obniżyła się od stycznia z 4,9 proc. nadal będzie przez dwa miesiące jeszcze nieco malała, ale od września znowu wzrośnie, to jest niepokojące – zauważyła członek Rady Polityki Pieniężnej.

radiomaryja.pl

drukuj