Doradztwo mędrców?

Słyszymy, że powołana została grupa ekspercka mająca służyć władzy
prezydenckiej, a składająca się z socjologów i ekonomistów. Czy taki dobór
specjalistów wystarczał, żeby doradzać w kierowaniu państwem? Gdyby tylko móc
zapytać o to Platona, to z pewnością postulowałby dopuszczenie jeszcze do głosu
filozofa – miłośnika mądrości. Uzdatniony miałby on być do takiego politycznego
doradztwa nie tylko i nie nade wszystko z racji przejścia przez przygotowawczy
dla filozofii kurs matematyki – jako ćwiczenie duchowe odrywający od
przemijającego świata zmysłów – ale nade wszystko dlatego że tylko filozofia
jest wglądem w istotę rzeczywistości, dociera do tego, co konieczne, niezmienne
i ogólne. Ani ekonomia, ani socjologia, ani jakakolwiek inna nauka tzw.
szczegółowa takich wglądów w istotę rzeczywistości nie dokonują. Jakże kierować
państwem bez ujęcia istoty człowieka, istoty państwa i istoty służby
politycznej?

Łatwo jednak zrozumieć niepokoje i problemy władzy
poszukującej dzisiaj filozofów-mędrców w roli politycznych doradców. Po
nowożytnej zmianie programu naukowego i filozoficznego dysponujemy aktualnie nie
tylko wyjątkową nadprodukcją „mędrców”, ale i bardzo boleśnie wspominamy
polityczne doradztwo „filozofów” takich jak: John Locke, Jean Jacques Rousseau,
Zygmunt Freud i Karol Marks. Po ostatnich politycznych wyczynach znanych
polityków mających ukończone studia filozoficzne – i po doświadczeniach
obowiązkowego kursu tzw. filozofii podczas studiów w PRL – można też doświadczyć
pokusy, aby wrzucić wszystkich filozofów do jednego worka i radzić, żeby go
nigdy nie otwierać w celu zabezpieczenia świeżego społecznego
powietrza.
Porządni filozofowie-mędrcy dotychczas jednak imponująco spisali
się w swoim doradztwie politycznym, chociaż nie zawsze chciano od razu
skorzystać z tych rad. I tak np. Sokrates wprawdzie znakomicie doradził
Kritiaszowi, aby zadbał w swoim życiu o ludzki poziom, a nie przejmował
obyczajów wieprza, praktykując pederastię, to jednak jego były uczeń nie
zechciał z tej rady skorzystać. Zostawszy pewnie z tego powodu tyranem, zalał
Ateny krwią niewinnych obywateli podczas kierowania rządem tzw. trzydziestu
tyranów. Chociaż Kritiasz z dobrej rady Sokratesa nie zechciał skorzystać, to
jednak pozostaje ona aktualna w naszych czasach rozpolitykowanego
homoseksualizmu.
Z doradztwa politycznego do dzisiaj powinien słynąć też
Platon. Wprawdzie bezskutecznie próbował uczynić z Syrakuz – dławionych przez
tyranów Dionizosów – krainę rządzoną przez mędrców, to jednak imponuje nam
gotowością wypełnienia najtrudniejszych i skrajnie niebezpiecznych politycznych
misji. Współcześni nam politycy nieraz przecież tracą ducha już w obliczu utraty
poselskiej diety i przejścia na własne utrzymanie.
Ale nawet w ciągu swojego
życia niektórzy filozofowie-mędrcy odnosili polityczne sukcesy. Przykładem może
być Archytas z Tarentu, pitagorejski filozof i matematyk, który uratował Platona
przed śmiercią ze strony wspomnianego tyrana w Syrakuzach. Chociaż Tarent
(grecka kolonia) był państwem demokratycznym, to jednak co roku mieszkańcy
powierzali władzę właśnie Archytasowi. Pewnie zasłynął wśród nich nie tylko z
mądrości, ale i z życzliwości, którą okazał także Platonowi, w odpowiedzi na
jego prośbę wysyłając mu niezwłocznie pomoc. Zasłużył sobie za to na dożywotnią
przyjaźń ateńskiego filozofa. Dzisiaj zaś politycy nieraz najbardziej trapią się
problemami oligarchów, a nie najsłabszych obywateli, jak można wnioskować,
przyglądając się konwulsjom rozmaitych sejmowych komisji
śledczych.
Pitagorejczycy mieli wiele innych politycznych sukcesów, co
widzimy w biografii już samego Pitagorasa. Podobno nawet został poproszony przez
mieszkańców Krotonu (kolonii greckiej w Italii) o przejęcie władzy i uratowanie
miasta przed sąsiadami, Sybaris, inną grecką kolonią. Do dzisiaj ciąży na jej
mieszkańcach zła sława rekordu ludzkości w umiłowaniu wygód i rozkoszy.
Natomiast mieszkańcy Krotonu zasłynęli w starożytności jako kwitnący zdrowiem z
racji nie tylko zdrowego odżywiania się, ale także z powodu unikania wszelakiego
nieumiarkowania. Stało się tak dzięki radom Pitagorasa. Udało się mu nawet
przekonać tamtejszych mężczyzn do seksualnego opanowania i – jak podaje Jamblich
w swojej starożytnej biografii Pitagorasa – pozbyto się w tym mieście
sprzedajnych kobiet. Dzięki nagromadzonym w ten sposób wewnętrznym siłom
pokonano Sybaris, co utrwalono na wieki w pamięci historycznej, nadając
określeniu „sybaryta” sens wyłącznie pejoratywny. Nasi politycy zdają się jednak
nieraz bardziej liczyć na siłę NATO czy kurs euro i nie zamierzają zatroszczyć
się o szacunek dla kobiet w państwie.
Potrzeba nam zatem pilnie powrotu do
wypróbowanego doradztwa politycznego.

Marek Czachorowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl