Antyrządowe protesty w Czechach
W Czechach ćwierć miliona osób protestowało przeciwko polityce premiera Andreja Babisza. To największa manifestacja w tym kraju od czasu upadku komunizmu.
Nad Andrejem Babiszem wisi widmo zarzutów o wyłudzenie unijnych dotacji. Premier odpowiedział zmianą na stanowisku ministra sprawiedliwości. Teraz musi radzić sobie z potężnymi manifestacjami. Na praskim wzgórzu Letna przeciwko Babiszowi protestowało ćwierć miliona osób.
– Jestem tutaj ze względu na podstawy państwa demokratycznego i prawnego, bez względu na to, czy ci ludzie zostali prawnie wybrani – powiedział protestujący mężczyzna.
– Wstydzę się kraju, w jakim muszę żyć – dodała inna protestująca.
– Oszukał nas wszystkich. To wstyd dla państwa. Wstydzę się, że jestem Czechem – stwierdził jeden z niezadowolonych mężczyzn.
Demonstracja odbyła się pod hasłem „Milion chwil dla demokracji”. Jej organizatorzy nie planują tworzyć partii politycznej. W trakcie protestu nie przemawiali czynni politycy. Pojawili się aktorzy, publicyści i przedstawiciele związków rolniczych. Andrej Babisz odpiera zarzuty. Twierdzi, że nic nie zagraża niezależności wymiaru sprawiedliwości.
– Korowód ludzi mówił o niezależności wymiaru sprawiedliwości, mnie wysyłali do kryminału, a naszego prezydenta (Zemana) do grobu, wzywali do nacjonalizacji prywatnych spółek. To nieprawdopodobne. Takie poglądy mogą w demokracji pobrzmiewać, ale normalny człowiek ma prawo myśleć, co chce – mówił czeski premier.
Media informują, że antyrządowa demonstracja przyciągnęła najwięcej osób od upadku komunizmu w 1989 roku. Wtedy w tym samym miejscu protestowało 800 tys. osób. Inicjatywa „Milion chwil dla demokracji” zapowiedziała kolejny protest na 16 listopada.
TV Trwam News/RIRM