Zamach może przyczynić się do zmian w Rosji

Z prof. Włodzimierzem Marciniakiem z Instytutu Studiów Politycznych
Polskiej Akademii Nauk rozmawia Mariusz Bober

Władze Rosji uznały, że za zamachy w moskiewskim metrze
odpowiedzialne są organizacje terrorystyczne z rejonu Kaukazu. Kto mógł dokonać
tych aktów terroru? Grupy czeczeńskiego dowódcy polowego Doku Umarowa, którego
najczęściej wymienia się w kontekście poniedziałkowych eksplozji w
metrze?

– Jeśli potwierdzą się wstępne informacje, że ładunki
zdetonowały dwie terrorystki-samobójczynie, mogłoby to uprawdopodobnić tezę o
dokonaniu zamachu przez terrorystów z Kaukazu. Nie oznacza to jednak
automatycznie, że byli to Czeczeni. Przecież np. zamachy terrorystyczne z 2004
r. przeprowadziły osoby wywodzące się z Karaczajo-Czerkiesji.

Kto jeszcze mógłby zorganizować zamachy – prócz
Czeczenów?

– Trudno odpowiedzieć na to pytan ie. Na Kaukazie jest
tak skomplikowana sytuacja społeczna i polityczna, że tam łatwiej niż gdzie
indziej można znaleźć chętnych do przeprowadzenia takiego zamachu. Nie
oznaczałoby to jednak, że zwerbowani tam ludzie byliby jego ostatecznymi
organizatorami. Obawiam się, że nie będzie można ustalić sprawców tego
zamachu.

Myśli Pan, że mogłaby to być prowokacja, tak jak prawdopodobnie stało
się przed drugą wojną czeczeńską?
– Wysadzenie w powietrze budynków
mieszkalnych jesienią 1999 r. to rzeczywiście dobry przykład zamachów, w których
niewiele wyjaśniono poza rzekomymi ćwiczeniami w Riazaniu, gdzie udało się
zatrzymać funkcjonariuszy FSB, którzy podkładali ładunki wybuchowe pod blok
mieszkalny. Podejrzewam jednak, że w tym przypadku nie uda się znaleźć takich
śladów.

Sugeruje Pan, że za zamachem mogłyby stać w rzeczywistości rosyjskie
służby specjalne?

– Nie, niczego nie sugeruję. Nie mam ku temu
podstaw. Mogę jedynie powiedzieć, że od 1999 roku obserwujemy zjawisko
autorytarnej reakcji na terror. Po każdym zamachu terrorystycznym mieszkańcy
Rosji znajdują się pod coraz bardziej czujną ochroną służb specjalnych, a na
czele tej stacjonarnej ochrony niezmiennie stoi Władimir Putin. Czym mniej ta
ochrona jest sprawna, tym bardziej jest potrzebna.

Czy jednak miejsce przeprowadzenia ataków – zorganizowano je na
stacjach, przy których położone są ważne urzędy lub instytucje państwowe:
Federalna Służba Bezpieczeństwa, Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, a
blisko stacji Łubianka znajduje się też Kreml – nie wskazuje celu i
organizatorów?

– Bardzo często zamachy terrorystyczne wpisują się w
pewien kontekst polityczny. W Rosji większość zmian w ostatnich latach
dokonywała się pod wpływem zamachów. Tak było zarówno po wspomnianym zamachu w
1999 r., jak i po tym w Biesłanie z września 2004 roku. Poniedziałkowy zamach
także wpisze się w kontekst bieżącej sytuacji politycznej. Mogą być mnożone
tropy wskazujące pośrednio – np. poprzez użycie konkretnych materiałów – na
udział lub współudział rosyjskich służb specjalnych. Ale trudno tutaj o
jakąkolwiek pewność.

Sposób przeprowadzenia zamachów – samobójcze, dokonane w krótkim
odstępie czasu, podczas porannego szczytu w stolicy Rosji, mówi coś więcej o
sprawcach?

– Na tle zamachów, które do tej pory przeprowadzono na
terenie Rosji, można powiedzieć, że ten poniedziałkowy jest „typowy”.

Co chcą osiągnąć terroryści?
– Sądzę, że w tym przypadku
mamy do czynienia z zamachem, któremu nie przyświeca jakiś bardzo konkretny cel,
np. dokonanie wymiany więźniów, ale raczej generalne zastraszenie społeczeństwa
przez tzw. nieznanych sprawców. W ten sposób można wpłynąć na rozwój sytuacji
politycznej w Rosji. Wielokrotnie już obserwowaliśmy podobny proces w tym
kraju.

Spekuluje się jednak, że za zamachem mogły stać także rosyjskie
organizacje faszystowskie…

– Gdyby to była prawda, to by znaczyło,
że sytuacja w Rosji całkowicie wymknęła się spod kontroli władz. Myślę jednak,
że te środowiska nie dysponują takimi możliwościami. Prawdę powiedziawszy, nie
słyszałem o faszystowskich terrorystach-samobójcach.

Jak Pan ocenia reakcję władz rosyjskich? Premier Władimir Putin
zapowiedział podczas telekonferencji z Krasnojarska, że autorzy zamachu „zostaną
zniszczeni”…
– W tego typu sytuacjach Putin zwykle „chował się” i
występował publicznie dopiero po kilku dniach. Jego poniedziałkowe zachowanie
wskazuje na to, iż tym razem uznał, że musi wykazać się inicjatywą, by nie
wyręczył go ktoś inny…

Prezydent Dmitrij Miedwiediew?
– Tak, w ten sposób Putin
nie daje mu czasu na podjęcie reakcji politycznych. Jednak najważniejsze będzie
to, czy ten zamach zostanie potraktowany jako sygnał do kolejnych zmian
politycznych.

Jakich?
– W 1999 roku ówczesny pretendent Putin
powiedział: „Ludzie, którzy nas skrzywdzili, trzech dni nie przeżyją”. Po trzech
dniach została wprowadzona cenzura w prywatnej telewizji NTW. Dzisiaj Putin
zapowiada bezwzględną walkę z terrorystami. W ciągu kilku najbliższych dni
dowiemy się, jakie kolejne prawa i wolności obywatelskie padną ofiarą tej
walki.

Władze Rosji zaostrzyły tzw. środki bezpieczeństwa, zwłaszcza w
dużych obiektach w stolicy. Czy będzie to miało konsekwencje np. dla planów
organizacji większych imprez, np. obchodów 65. rocznicy zakończenia II wojny
światowej, na które zaproszeni zostali przedstawiciele państw
europejskich?

– Nie wiem, jak zostaną rozwiązane sprawy
bezpieczeństwa 9 maja, ale to może też być doskonała okazja do konstruowania
porównań pomiędzy walką z terroryzmem a wojną światową.

Dziękuję za rozmowę.

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl