Widziałam, jak operator Polsatu kopie pielgrzyma

Z mec. Anną Różańską z Wrocławia, świadkiem pobicia przez operatora stacji Polsat News jednego z uczestników XIX Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja na Jasną Górę, rozmawia Marta Ziarnik

Stacja Polsat News utrzymywała, że jej pracownicy przygotowujący materiał z zeszłotygodniowej pielgrzymki na Jasną Górę, zostali zaatakowani przez pielgrzymów. Była Pani naocznym świadkiem incydentu. Może Pani powiedzieć, co rzeczywiście się tam wydarzyło?
– Oczywiście. Widziałam część tego zajścia, stałam około dwóch, może trzech metrów dalej. I choć początkowo byłam skupiona na modlitwie i nie interesowałam się zbytnio tym, co dzieje się wokół, to jednak po pewnym czasie, gdy przemawiali przedstawiciele rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, zaczęły do mnie docierać coraz wyraźniejsze odgłosy. Na początku przemówień pani Jadwigi Gosiewskiej i pani Małgorzaty Wassermann były to głosy protestu zebranych na placu przed Jasną Górą pielgrzymów, którzy nie wyrażali zgody na ich filmowanie przez operatora Polsatu. Później, gdy już przemawiał pan premier Jarosław Kaczyński, zauważyłam jakieś większe poruszenie wśród zebranych obok pielgrzymów, jakieś zamieszanie. Kiedy zaczęłam się rozglądać, zauważyłam wśród tego zbiorowiska, jak młody mężczyzna brutalnie kopie jednego z pielgrzymów trzymających polską flagę narodową. Przy czym zaznaczam, że nie było to jednorazowe kopnięcie, ale kilka następujących po sobie silnych, agresywnych kopniaków wymierzonych w plecy mężczyzny trzymającego flagę. Widziałam też wielką agresję operatora w momencie, gdy kopał swoją ofiarę. Zaraz po tym zauważyłam, jak operator wraz z dziennikarką zaczęli w pośpiechu opuszczać jasnogórskie błonie. Można powiedzieć, że uciekali.

 

Jak podczas tego zdarzenia zachowywał się pan Andrzej? Czy faktycznie, jak twierdzi stacja, był bardzo agresywny, wszczął tę bójkę?

– Widać było, że ten pan był bardzo oszołomiony i nie do końca wiedział, co się dzieje. I nieprawdą jest, że to on bił. Podejrzewam, że nawet gdyby chciał, to i tak nie miałby możliwości oddania, bo ciosy ze strony operatora następowały jeden za drugim. Pan Andrzej nie był żadnym agresorem, bo widziałam, że w miarę jak sytuacja zaczęła się robić nieciekawa, sam starał się oddalić z tego miejsca. Jego postawa była bierna. I ten moment wykorzystał operator Polsatu, który zaatakował go z wściekłością.

Pan Andrzej w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” mówił, że kiedy odwrócił głowę, zauważył, jak wymierzając kolejny cios, operator stracił równowagę i upuścił kamerę, o uszkodzenie której następnie oskarżano pielgrzyma. Widziała Pani ten moment?
– Tego, niestety, nie. Wszystko działo się naprawdę bardzo szybko i najlepiej zapamiętałam to kopanie, bo byłam tym dogłębnie oburzona. Pamiętam, że w szoku pytałam ludzi, co się dzieje? Dlaczego ten mężczyzna kopie trzymającego polską flagę pielgrzyma? Wszyscy byli zdumieni.

I jak zareagowali na to wszystko pielgrzymi?
– Kiedy do ludzi dotarło, co się dzieje, zebrali się bliżej i starali się uspokoić kamerzystę i tę dziennikarkę. Prosili, by odeszli i nie przeszkadzali im się modlić. Kiedy doszło już do bicia, stojący bliżej ludzie krzyczeli w stronę pracowników wspomnianej stacji: „Najemnicy!”, „Najemnicy!”. Wtedy oni zaczęli uciekać w kierunku zaparkowanego dalej wozu.

Czym spowodowana była ta ucieczka? Czy jakąś konkretną reakcją pielgrzymów?
– Jeśli pani pyta o to, czy pielgrzymi rzucili się na tych ludzi, to zapewniam, że nie. Nikt też za nimi nie biegł, nikt ich nie gonił. Podejrzewam, że pracownicy stacji Polsat zaczęli uciekać, bo dotarło do nich, czego się dopuścili. Widocznie czuli się na tyle winni – bo przecież operator skopał trzymającego flagę i starszego od siebie mężczyznę, że ze strachu i wstydu zaczęli uciekać. Może też bali się ewentualnej, adekwatnej reakcji pielgrzymów.

Ale nie przeszkodziło im to zgłosić na policji rzekomego faktu pobicia i
zniszczenia mienia.

– To jest wprost niesłychane. Ale i tak uważam, że nawet jeśli złożą pozew przeciwko panu Andrzejowi, to i tak nie mają najmniejszych szans. Przeciwko ich słowom będzie kilkadziesiąt świadectw pielgrzymów widzących zajście. Wszyscy potwierdzą, że to pracownicy stacji wywołali bójkę i że to oni bili. Ja także gotowa jestem to poświadczyć, jeśli będzie taka potrzeba. Na pewno swoje zeznania złoży także pani doktor Halina, która prowadziła wówczas punkt medyczny
nr 9 i która z pewnością widziała część zajścia. Nie pozwolimy, by tego typu manipulacja i takie kłamstwa mogły ujść bezkarnie. Gdybym tego nie widziała bądź opierała się tylko na przekazie innych osób, to co innego. Ale że byłam świadkiem tego zajścia, więc moim obowiązkiem jest opowiedzenie o tym, że to, jak je przedstawiają media, jest nieprawdziwe i wypaczone.

Wie Pani, co się później działo z panem Andrzejem?
– Zaraz po tym niesłychanym zdarzeniu podeszłam do tego pobitego mężczyny, który oszołomiony usiadł gdzieś z boku. Chciałam się dowiedzieć, czy nic mu się nie stało i zapytać, jak do tego doszło. Podeszła do nas także jakaś pani z Krakowa, która również była świadkiem pobicia i która chciała sprawdzić, czy temu panu nic się nie stało. Wtedy pan Andrzej przedstawił się nam i odpowiadając na nasze pytania, opowiedział, jak to się zaczęło. Mówił o stosowanych przez kamerzystę i dziennikarkę metodach zaczepiania i przeszkadzania modlącym się na Mszy św. pielgrzymom. Opowiadał, jak byli przy tym bezczelni, podkładali niezauważenie mikrofony, od dołu kręcili osłaniających się przed nimi parasolkami i chustkami modlących się ludzi itp. Ci dziennikarze w znany już wszystkim sposób na siłę starali się zrobić konkretny materiał z tej pielgrzymki. Po kilku minutach rozmowy pożyczyliśmy jednak sobie wszystkiego dobrego i rozeszliśmy się. Dopiero z „Naszego Dziennika” dowiedziałam się, że chwilę później pan Andrzej został przewieziony na komisariat.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl