Wały nie dają 100-procentowej gwarancji

Z Małgorzatą Wajdą, dyrektorem Podkarpackiego Zarządu Melioracji i
Urządzeń Wodnych w Rzeszowie, rozmawia Mariusz Kamieniecki

Wszystko wskazuje na to, że tym razem miejscowości położone nad Wisłą z
pogranicza województw świętokrzyskiego i podkarpackiego ominęła powódź.

– Do przelania prowizorycznie usypanych wałów, bo to głównie o nie się
obawialiśmy, w najniższym miejscu zabrakło 80 centymetrów. Najbardziej
niebezpieczna sytuacja była na lewym i prawym wale rzeki Trześniówki w gm.
Gorzyce blisko czwartego kilometra od Wisły, gdzie warunki atmosferyczne,
padający deszcz, rozmoknięte podłoże nie pozwalają na systematyczne prowadzenie
prac modernizacyjnych. Owszem, dojechać można, ale z błota wałów nie da się
usypać. Tam właśnie było najgroźniej.

Czy można powiedzieć, że jest już bezpiecznie, a jeśli tak, to na jak długo?
– Udało się nam obronić przed drugą po lipcowej falą kulminacyjną. Jednak na
obszarze w pobliżu wałów może być bezpieczniej po 30 października br., gdzie –
mam nadzieję – uda się nam w pełni zabezpieczyć wały. Ze względu na ciągłe opady
deszczu, być może będzie to dopiero 30 listopada. Założyliśmy całkiem realny
termin zakończenia robót na 30 października, ale po każdej fali opadów trzeba
odczekać nawet dwa tygodnie na osuszenie terenu. Od 1816 roku w tak krótkim
czasie nie spadła tak duża ilość deszczu. Ziemia jest tak nasiąknięta, że nie
daje się w żaden sposób zagęścić i uformować, i na to już nie ma żadnej rady,
trzeba odczekać aż wyschnie.

Jak obecnie wygląda zabezpieczenie wałów po tegorocznych powodziach na
Podkarpaciu. Czy udało się uszczelnić wszystkie wyrwy?

– Na Podkarpaciu mamy 630 km obwałowań, 3,7 tysiąca km koryt rzek i potoków, 32
zbiorniki i 6 przepompowni melioracyjnych. Przeznaczonych do modernizacji na
początku roku, przed powodzią, było ok. 170 km, a po powodzi zniszczonych
zostało dodatkowo 115 kilometrów. Tegoroczne powodzie spowodowały 41 wyrw w
całym województwie, z czego aż 20 na terenie gm. Gorzyce, w tym głównie na
rzekach: Trześniówka, Łęg i Wisła. Pozostałe 21 wyrw nastąpiło w okolicach
m.in.: Jasła, Dębicy, Mielca; 18 z nich jest już docelowo zabezpieczonych, a na
pozostałych trwają bardzo zaawansowane prace (70-80 proc. jest już na
ukończeniu). Mamy też przypadek na Wisłoku w gm. Trzebownisko na wale chroniącym
tereny rolnicze, gdzie żaden wykonawca się do dziś nie zgłosił. Po powodzi jest
deficyt przedsiębiorstw zajmujących się tego typu zadaniami, ale wkrótce
dokonamy zamówienia z wolnej ręki i po 10 września rozpoczną się tam roboty.

Wydaje się, że budowa wału przeciwpowodziowego to prosta rzecz, tymczasem
okazuje się, że jest to bardzo skomplikowana operacja…

– Zacznę może od tego, że tak naprawdę nie ma dostatecznie wysokich wałów, które
gwarantowałyby stuprocentową ochronę terenom zalewowym. Na przykład w Stanach
Zjednoczonych budowano o wiele wyższe wały niż w Polsce, tymczasem historia zna
przypadki ogromnych spustoszeń, kiedy umocnienia zostały pokonane przez wodę
osiągającą rekordowy przybór. Tworzenie wału to nie tylko usypanie samej budowli
hydrotechnicznej i uzyskanie prawa do terenu. Ten wał musi mieć odpowiednią
wysokość, która jest pochodną tego, co na temat wezbrań w danym rejonie w
wieloletnim okresie przekaże projektantom właściwy Instytut Meteorologii i
Gospodarki Wodnej. Na tej podstawie, stosując odpowiednie wzory, wylicza się
rozstaw wałów, ich wysokość itp.

Od czego zależy wysokość obwałowań?
– Wysokość wałów zależy też od tego, co mają chronić. Priorytetowo traktowane są
m.in.: zabudowa mieszkaniowa, komunalna, zakłady pracy. Natomiast użytki rolne
mają najniższe wały. W ewidencji posiadamy jednak głównie wały, które mają
chronić tereny rolnicze, a paradoksalne jest to, że tereny te w ciągu prawie stu
lat, kiedy budowano wały, z różnych względów zabudowano i teraz są zamieszkiwane
przez ludzi.

Wały to jednak nie tylko ziemia i piasek…
– Dawniej budowano zabezpieczenia z dostępnych materiałów, np. piasku i ziemi,
które z punktu widzenia szczelności budowli były małowartościowe. W tej chwili
wykonujemy wały, które wydłużają drogę filtracji podłożem, korpusem wału. Są to
takie przesłony cementowo-bentonitowe wykonywane metodą DSM, które połączone
przenikają się, tworząc ścianę w gruncie na głębokość od kilku do kilkunastu
metrów. Ponadto na skarpach od strony wody układa się folie, zakładane są
bentomaty, które przysypuje się kolejną warstwą ziemi, zagęszcza się i podnosi w
miejscach obniżeń. Jednak najważniejszą rzeczą w modernizacji wałów jest
wykonanie utwardzanych tzw. klińcem dróg przywałowych, które umożliwiają
komunikację w czasie powodzi i tak naprawdę mają strategiczne znaczenie w
ochronie wału.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl