Transpozycje płci

W Areopagi życia społecznego i media eksponują coraz to nowe oblicza
ludzkiej płciowości. Powszechnie znana jest specyfika homoseksualizmu w wydaniu
żeńskim i męskim. Zaczyna się wynosić na forum publiczne inne, społecznie mniej
znane zaburzenia ludzkiej płciowości. Do statystycznie rzadkich, ale jednak
coraz chętniej nagłaśnianych ich postaci, ewidentnie w ramach propagandy
zmierzającej do oswojenia z nimi społeczeństwa, a w dalszej perspektywie do ich
moralnej akceptacji należą: andromimeza, transwestytyzm (zwany też metatropizmem
lub eonizmem) i transseksualizm.

Od powyższych zaburzeń należy odróżnić obojnactwo (zwane też hermafrodytyzmem
lub dwupłciowością). Jest to wada rozwojowa o podłożu genetycznym lub
hormonalnym w zakresie ludzkiej płciowości. Wyróżnia się obojnactwo prawdziwe,
kiedy u danej osoby w wyniku zaburzeń w procesie różnicowania się gruczołów
płciowych występują równocześnie gonady męskie i żeńskie, jakkolwiek nie muszą
być wyraźnie zróżnicowane. Nie są też wykształcone jednoznacznie zewnętrzne
organy płciowe. W przypadku obojnactwa rzekomego obecne są typowe dla danej płci
gruczoły, ale narządy płciowe mogą być zarówno żeńskie, jak i męskie. I tak w
przypadku rzekomego obojnactwa męskiego osoba ma gruczoły męskie, ale narządy
płciowe mają wygląd żeński. W przypadku obojnactwa rzekomego żeńskiego osoba ma
gonady żeńskie, ale zewnętrzne narządy płciowe przybierają kształt męski.

Aspekty kliniczne i psychologiczne transpozycji płci
Andromimeza, zwana też transgenderyzmem, występuje u kobiet. Wyraża się ona
brakiem pełnej akceptacji dla posiadanej płci oraz przyjmowaniem cech męskich.
Takie zaburzenie wyraża się m.in. przez styl bycia, sposób ubierania się,
stosowaną kosmetykę, a nierzadko także przez nadawanie ciału dalszych cech
męskich. Niekiedy pragnienie to próbuje się też osiągnąć przez dozowanie męskich
hormonów. Kobieta transgenderyczna nie dąży jednak do zmiany płci genitalnej,
ale pragnie być społecznie uznawana za mężczyznę, również w zakresie
cywilnoprawnym.
Transwestytyzm – pojęcie wprowadzone przez niemieckiego seksuologa, badacza
homoseksualizmu, Magnusa Hirschfelda (1868-1935) – zasadniczo dotyczy mężczyzn
(raczej rzadko jest spotykany wśród kobiet) i ujawnia się w tendencji do
przyjmowania zachowań, stosowania kosmetyki oraz do ubierania się w sposób
charakterystyczny dla drugiej płci. Zachowania te mają na celu osiągnięcie
zadowolenia za poziomie przeżyciowo-emocjonalnym (tzw. transwestytyzm podwójnej
roli) lub pobudzenie erotyczne (tzw. transwestytyzm fetyszystyczny). W tym
ostatnim przypadku satysfakcja jest najczęściej osiągana przez jednoczesne
fantazje erotyczne, ipsację lub cielesne współżycie z inną osobą. Zachowaniom
tym raczej nie towarzyszy pragnienie trwałej zmiany płci. Tradycyjnie uważa się,
że transwestytyzm ma podłoże seksualne i jest traktowany jako perwersja, kiedy
zadowolenie płciowe może być osiągnięte dzięki przebraniu się (por. Wielka
encyklopedia medyczna, 2011, t. 21, s. 264-265). Z opinią tą nie zgadza się
jednak Światowa Organizacja Zdrowia, która wyróżnia właśnie transwestytyzm
podwójnej roli. Stanowisko to jednak nie jest przekonujące, gdyż omawiane
zachowanie ma ewidentnie podłoże seksualne.
Transseksualizm jest zaburzeniem psychologicznym, które wyraża się w zaburzeniu
autoidentyfikacji płciowej. Dotyka częściej mężczyzn (1 przypadek na 30 tys.)
niż kobiet (1 przypadek na 100 tys.), jakkolwiek źródła nie są zgodne w tych
danych. Fenomenem zajęto się dopiero po II wojnie światowej. Po raz pierwszy
został on opisany przez prof. D.O. Cauldwella (Psychopathia Transsexuali, "Sexology"
1949, nr 16, s. 274 nn.). Inne całościowe ujęcie zaproponował prof. H. Benjamin
(The Transsexual Phenomenon, New York 1966). On też jako pierwszy przedstawił
kryteria pozwalające odróżnić transseksualizm od innych patologii w sferze
seksualnej. Transseksualizmu w sensie ścisłym nie można też mylić z objawowo
podobnymi chorobami psychicznymi, schizofrenią czy stanami maniakalnymi,
jakkolwiek wśród naukowców zdarzają zwolennicy takiego ujęcia omawianego
zaburzenia.
Z punktu widzenia klinicznego transseksualizm ujawnia się w sferze
psychoseksualnej, a nie fizjologicznej czy anatomicznej. Kazimierz Imieliński
(1929-2010) podkreśla, że transseksualizm "nie jest zaburzeniem pierwotnie
zlokalizowanym w sferze seksualnej. Problemy seksualne są raczej wtórne,
natomiast istota zaburzenia tkwi znacznie głębiej i dotyczy identyfikacji i roli
płciowej. Problemy seksualne odgrywają u transseksualistów rolę raczej niezbyt
dużą, ponieważ całość uwagi i dążeń jest związana z pragnieniem dostosowania
budowy cielesnej do płci przeżywanej psychicznie" (Zarys seksuologii i
seksiatrii, Warszawa 1982, s. 255; por. także Seksuologia. Zarys
encyklopedyczny, red. K. Imieliński, Warszawa 1985, s. 385). Jakkolwiek problemy
z autoidentyfikacją płciową pojawiają się u danej osoby dopiero w okresie
późnego dzieciństwa, to dominująca jest opinia, że jej etiologia wiąże się z
patologicznym wpływem hormonów na struktury mózgu kształtującego się w okresie
życia płodowego (13.-15. tydzień ciąży w przypadku chłopców i 16.-24. tydzień w
przypadku dziewczynek). Pojawia się również opinia, że etiologia
transseksualizmu może być związana z wpływem rodziny na kształtowanie się
płciowej samoświadomości dziecka.
Transseksualizm znamionuje kilka cech charakterystycznych (por. np. K.
Imieliński):
– dysharmonia między płcią genetyczno-anatomiczną i autoidentyfikacją płciową
(tożsamością płciową);
– awersja emocjonalna w stosunku do sfery seksualnej własnego ciała i jej
typowych przejawów; transseksualista uznaje swoją budowę anatomiczną za błąd
natury;
– pragnienie bycia seksualnie pożądanym jako osoba innej płci;
– przeżywane z różną intensywnością pragnienie zmiany płci;
– skłonności narcystyczne;
– bardziej lub mniej intensywny konflikt ze środowiskiem.
Brak akceptacji dla własnych organów płciowych przyjmuje różną intensywność.
Niekiedy stany te są słabo zarysowane i w przypadku silnej konstrukcji
osobowościowej transseksualista jest w stanie sobie z nimi poradzić. W innych
przypadkach świadomość dysharmonii jest tak silnie rozbudzona, że wpływa
deprymująco, a nawet destrukcyjnie na psychikę transseksualisty, produkuje stany
lękowe i domaga się pomocy specjalistycznej.
Możliwości terapeutyczne w zakresie psychologicznym i hormonalnym są raczej
ograniczone, jakkolwiek nie brak doniesień o liczących się sukcesach (por. F.M.
Boscia, O. Todarello, F. Matarrese "Il transessualismo: aspetti etiologici
clinici e terapeutici", "Medicina e morale" 1985, nr 4, s. 747). W tej sytuacji
medycyna proponuje zabieg chirurgicznej zmiany płci po uprzednim przygotowaniu
psychologicznym i hormonalnym. Operacja ta ma na celu chirurgiczno-plastyczne i
protetyczne wyprofilowanie organów płciowych zgodnych z samoświadomością
transseksualisty (inne cechy, tzw. trzeciorzędne, osiąga się przy pomocy
procedury hormonalnej). Taka zmiana uzdalnia z reguły osobę do współżycia
cielesnego, ale nie czyni jej zdolną do prokreacji.

Aspekty etyczne
Ocena etyczna przedstawionych skłonności i zachowań jest złożona. Na same
skłonności można spojrzeć, uogólniając w dopuszczalnych ramach treści, jakie
Katechizm Kościoła Katolickiego wypowiada pod adresem homoseksualizmu.
Jakkolwiek omawianych transpozycji w żadnym przypadku nie można porównywać z
homoseksualizmem, to jednak z perspektywy antropologicznej i etycznej w
określonym zakresie mają one pewne cechy wspólne. Wszystkie one zaburzają
relację osoby do swojej płci, zniekształcają rolę, jaką ona odgrywa w jej
konstrukcji psychofizycznej, deformują przypisaną jej celowość, ich wewnętrzny
dynamizm popycha człowieka w kierunku seksualnego nieładu, a także objawiają się
brakiem pełnej harmonii między wszystkimi (dziesięcioma) kryteriami
określającymi płeć człowieka. Stąd również do transpozycji można odnieść
stwierdzenie, że "są one obiektywnie nieuporządkowane i stanowią dla danych osób
trudne doświadczenie. Osoby te winny być jednak traktowane z szacunkiem i
delikatnością" (por. KKK nr 2358).
Osoby doświadczające transpozycji nie ponoszą za nie winy, gdyż najczęściej jest
ona rzeczywistością odkrywaną, a nie wybraną. Odpowiedzialność staje się jednak
ich udziałem w tym momencie, kiedy przez wyobrażenia, pragnienia, erotyczne
fantazje i konkretne zachowania kształtują lub rozbudzają w sobie tego typu
skłonności. Odpowiedzialność moralna staje się także udziałem rodziców czy
wychowawców, kiedy pozostają oni obojętni na zauważone problemy ich dziecka w
zakresie sfery płciowej. Znacznie większą odpowiedzialność ponoszą wtedy, kiedy
świadomie kształtują w ich dziecku obraz tożsamości płciowej zgodnej z własnym
pragnieniem, nie respektując jego płci wrodzonej (dziecko przyszło na świat, np.
jako dziewczynka, ale ich marzeniem był chłopiec i konsekwentnie nadają mu imię
męskie, ubierają i czeszą zgodnie ze stylem chłopięcym i kreują w nim taki sam
styl bycia). Powyższy aspekt nie może być pominięty w etycznej refleksji, gdyż
nie brakuje specjalistów, którzy uważają, że przynajmniej w niektórych
przypadkach transpozycja jest efektem wychowania, stylu życia tworzonego przez
patologiczną osobowość rodziców i role pełnione przez nich w przestrzeni
domowej.
Osobnym zagadnieniem jest wymiar etyczny relacji danej osoby do swojej
płciowości mającej źródło w zwięźle przedstawionych zaburzeniach. Ocena
transpozycyjnych zachowań ma swoją podstawę w dwóch fundamentalnych
przesłankach.
1) Ludzkie ciało w swojej biologicznej i fizjologicznej strukturze uczestniczy w
godności osobowej człowieka. Stąd nie może być ono przedmiotem arbitralnego
traktowania i manipulacji, które oznaczałyby jego uprzedmiotowienie.
Manipulowanie własnym ciałem (tutaj zwłaszcza sferą erotyczną), by osiągnąć
seksualną czy też psychiczną satysfakcję, jest przejawem swoistego dualizmu i
wewnętrznego rozdarcia osoby, w którym sfera psychiczna z całym bogactwem jej
specyfiki jest traktowana wyłącznie jako konstytuująca podmiotowe "ja", a ciało
jest sprowadzone do poziomu "rzeczy", którą można brać w swoje ręce i czynić z
nim, co się chce. W postawie takiej zostaje w sposób fundamentalny naruszona
postawa szacunku człowieka wobec samego siebie, a z punktu widzenia
psychologicznego zachowanie takie świadczy o braku dostatecznie pozytywnego
obrazu samego siebie. Nie do pominięcia jest też wcześniej wskazany fakt, że w
omawianych zachowaniach bardzo często dochodzi do popełnienia grzechu
nieczystości. W wymiarze teologiczno-moralnym zanegowany zostaje obowiązek
szacunku do świętości własnego ciała, który św. Paweł Apostoł rysuje w Pierwszym
Liście do Koryntian, mówiąc o grzechu rozpusty: "Strzeżcie się rozpusty. (…)
Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest,
a którego macie od Boga, i że już nie należycie do samych siebie? Za wielką
bowiem cenę zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!" (1 Kor 6,
18-7, 1).
2) Z punktu widzenia antropologii ujmującej człowieka integralnie, wartość
płciowości i popędu seksualnego nie polega jedynie na tym, że staje się źródłem
przyjemnościowych przeżyć w małżeńskim zbliżeniu, ale najpierw w tym, że
"motywuje" człowieka na przekroczenie swojej "samotności" i otwarcia się na
drugiego człowieka, z którym może zawiązać osobową komunię (w duchu i w ciele)
znajdującą swój szczytowy wyraz w zdolności prokreacyjnej – w możliwości
przekazania życia nowemu człowiekowi. Konsekwentnie Katechizm Kościoła
Katolickiego podkreśla, dokonując niejako syntezy powyższych refleksji: "Każdy
człowiek, mężczyzna i kobieta, powinien uznać i przyjąć swoją tożsamość płciową.
Zróżnicowanie i komplementarność fizyczna, moralna i duchowa są ukierunkowane na
dobra małżeństwa i rozwój życia rodzinnego (…)" (nr 2333).
Ostatni problem, który domaga się przynajmniej krótkiej refleksji, dotyczy
chirurgicznej zmiany płci gonadalnej i genitalnej w przypadku osób
transseksualnych. Mimo że wielu autorów taką ingerencję uznaje za działanie
terapeutyczne, to w rzeczywistości nie ma ona charakteru leczącego. Omawiane
zaburzenie nie ma bowiem źródła w somatyce człowieka, ale w jego psychice.
Konsekwentnie źródło zaburzenia i autoagresji mimo operacji nie ustaje, a
świadomość zaburzenia tożsamości płciowej nadal towarzyszy osobie
transseksualnej, tym bardziej że określenie "operacyjna zmiana płci" nie oznacza
prawdziwej transformacji płciowej osoby, ale ogranicza się wyłącznie do
plastycznego przemodelowania ciała w sferze seksualnej. Z punktu widzenia
genetycznego, obiektywizującego płeć człowieka, dana osoba pozostaje
niezmieniona.
Nieetyczność takich ingerencji wynika także z szeregu dalszych racji:
– zgodnie z wcześniejszymi uwagami płeć biologiczna i anatomiczna stanowi
istotny element cielesnej konstytucji człowieka i w żadnym przypadku nie może
podlegać arbitralnym decyzjom podmiotu. Ingerencje w ich anatomiczną
integralność lub fizjologiczne funkcje są dopuszczalne tylko wtedy, kiedy ich
działanie lub zachodzące w nich patologiczne zmiany zagrażają zdrowiu lub życiu
pacjenta;
– operacja zmiany płci ma charakter destrukcyjny dla ludzkiego organizmu,
poczynając od sfery płciowej. Związana z ingerencją kastracja nie jest obojętna
dla szeroko rozumianego zdrowia człowieka (chodzi tutaj o wpływ gruczołów
płciowych na konstytucję biologiczną i fizjologiczną człowieka, na jego
osobowość i psychikę);
– nie można pominąć też faktu, że nierzadko chirurgiczna ingerencja zmiany płci
okalecza człowieka, nie leczy samej przyczyny zaburzenia i staje się powodem
jeszcze większego dramatu oraz destrukcji osoby niż samo przeżywanie zaburzenia
tożsamości płciowej.
Trzeba ponadto pamiętać, że płeć "nadana" transseksualiście nie jest jego własną
płcią, ale sztucznie mu przypisaną. Stąd taka osoba jest niezdolna m.in. do
zawarcia małżeństwa "kościelnego" oraz do realizacji powołania kapłańskiego lub
zakonnego. Przedmiotem osobnych analiz może być także zdolność do pełnienia
niektórych specyficznych ról społecznych.
W każdym jednym przypadku konieczna jest pomoc osobom z zaburzeniami tożsamości
płciowej, zarówno z psychologicznego, jak i duchowo-moralnego punktu widzenia.
Dominuje przekonanie, że terapia na poziomie psychologicznym nie przynosi
oczekiwanych rezultatów. Jak już podkreślono, nie wszyscy autorzy zgadzają się z
tą opinią. Sytuacja wydaje się podobna do przypadków homoseksualizmu, którego
zwolennicy twierdzą, że terapia jest niemożliwa, a niektórzy
specjaliści-terapeuci mówią z kolei o znaczących sukcesach. Nie rozstrzygając
tego sporu, a nawet a priori przyjmując, że terapia jest bardzo trudna i szanse
na uwolnienie od zaburzenia są znikome, najważniejszym zadaniem oddziaływania
psychologicznego jest kształtowanie w danej osobie silnej osobowości
psychiczno-moralnej, która ją uzdolni do radzenia sobie ze sobą, ze swoim
problemem, bez uciekania się do nieodwracalnych praktyk, które kontrastują z jej
godnością osobową i nierzadko są źródłem destrukcyjnych postaw. Ten względny
sukces jest jednak możliwy pod warunkiem, że dana osoba faktycznie pragnie
zmiany na poziomie źródła doświadczanych zaburzeń (podobnie jak w przypadku
homoseksualizmu). Z kolei na psychologii społecznej, a w kręgu kościelnym na
teologii pastoralnej, spoczywa obowiązek wypracowania odpowiednich metod pracy z
osobami zwracającymi się o pomoc.

 

Ks. bp dr hab. Józef Wróbel SCJ

Katolicki Uniwersytet Lubelski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl