Traktat polsko-litewski – martwe zapisy

Obchodzimy właśnie 15. rocznicę zawarcia traktatu między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy. Traktat reguluje zarówno stosunki międzypaństwowe, jak i sytuację mniejszości narodowych. Gdy w relacjach między Polską i Litwą widać przyjazne partnerstwo, to prawa polskiej mniejszości na Litwie liczącej ok. 240 tys. osób pozostają na papierze. W tym obszarze traktat pozostaje martwą literą.

Zdaniem Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie, ale także polskiego rządu i parlamentu, strona litewska w sposób świadomy, uporczywy i wręcz karygodny łamie wszystkie, dosłownie wszystkie, artykuły traktatu dotyczące mniejszości polskiej.

Artykuł 1 traktatu stanowi, iż „Układające się Strony kształtują swoje stosunki w duchu wzajemnego szacunku, zaufania, równouprawnienia i dobrosąsiedzkiego partnerstwa, opierając się na prymacie prawa międzynarodowego (…)”.

Stosunek władz litewskich do traktatu jest wyraźnie widoczny poprzez realizowanie już art. 1. Trudno tu mówić o wzajemnym szacunku, skoro od kilkunastu lat czołowi politycy litewscy nie wywiązują się z oficjalnie składanych obietnic. Wręcz przeciwnie: podejmowane są działania im przeczące. Nie sposób też mówić o wzajemnym zaufaniu, jeżeli postępowanie całego aparatu państwowego jest skierowane przeciwko Polakom na Litwie i nastawione na ich wynarodowienie i asymilację. Nie można też mówić o równouprawnieniu, jeżeli Polska przestrzega przepisów traktatu wobec mniejszości litewskiej, a działania Litwy są wręcz odwrotne.Konwencja Ramowa Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych jest na Litwie jedynie „dokumentem polityczno-programowym”, czyli… nieobowiązującym (orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego Litwy z 30 stycznia 2009 r. dotyczące zakazu umieszczania polskich nazw ulic obok litewskich). Umowa międzynarodowa ratyfikowana przez parlament litewski staje się integralną częścią systemu prawnego państwa, co więcej – ma pierwszeństwo nad przepisami prawa wewnętrznego. Litwa, członek Unii Europejskiej, nie wykonuje postanowień Konwencji Ramowej, traktując prawo międzynarodowe jako zupełnie nieistotne i trzeciorzędne. A Konwencja przecież przesądza o prawie do podwójnej pisowni nazw w miejscowościach zamieszkałych przez mniejszość narodową, prawie do drugiego urzędowego lub pomocniczego języka czy prawie do oryginalnego zapisywania imion i nazwisk etc.

Artykuł 14 traktatu: „Układające się Strony oświadczają, że mniejszości narodowe mają w szczególności prawo do swobodnego posługiwania się językiem mniejszości narodowej w życiu prywatnym i publicznym”.Język litewski jest drugim językiem urzędowym w Puńsku, natomiast nigdzie na Litwie język polski nie jest ani językiem urzędowym, ani nawet pomocniczym. Mieszkańcy na Wileńszczyźnie posługują się nim w kontaktach z urzędnikami nieoficjalnie. Nie ma wątpliwości, że intencją państwa litewskiego jest eliminacja języka polskiego z życia publicznego Litwy. W roku 1995 przyjęto na Litwie ustawę o języku państwowym. Od chwili wejścia w życie tej ustawy urzędy litewskie, w tym sądy, wszelkie spory traktują na korzyść ustawy językowej, interpretując obowiązujące prawo zupełnie opacznie. Ustawa ta ma bowiem zapisy sprzeczne z zapisami ustawy o mniejszościach narodowych, lecz okazuje się ważniejszym aktem prawnym.

Po długotrwałym sporze sądowym 30 stycznia 2009 r. Naczelny Sąd Administracyjny Litwy wydał orzeczenie zakazujące umieszczania polskich nazw ulic obok nazw litewskich i nakazał starostom, wybranym przecież przez ludność polską, egzekwowanie tego prawa. Podobnie rzecz się ma z patronami szkół czy nawet pisownią imienia i nazwiska wieszcza dwóch narodów Adama Mickiewicza. Na rynku w Solecznikach od dobrych kilku lat znajduje się pomnik Mickiewicza. Litwini nie zgodzili się, aby został podpisany w języku polskim. Jednak udało się Polakom wyprowadzić w pole litewskich urzędników. Zaproponowano, aby pomnik podpisać faksymile oryginalnego podpisu, i na to zgodę uzyskano. Okazało się jednak, że nie ma podpisu Mickiewicza w języku litewskim…

Artykuł 14 traktatu mówi też o tym, że mniejszości narodowe „mają w szczególności prawo do uczenia się języka swojej mniejszości narodowej i pobierania nauki w tym języku”.

Na Litwie polskie szkolnictwo i język polski są jawnie dyskryminowane. Na terenach zwarcie zamieszkałych przez Polaków budowane są reprezentacyjne szkoły litewskie finansowane bezpośrednio z budżetu państwa. Mają one przyciągnąć polskich uczniów wyśmienitymi warunkami, znacznie lepszymi niż w szkołach polskich, a cena jest tylko jedna: rezygnacja z nauki w języku polskim. Owszem, polski nauczyciel może znaleźć pracę w takiej szkole, ale tylko pod warunkiem, że pośle do niej swoje dziecko, czyli zgodzi się na jego wynarodowienie.

W kwestiach językowych trzeba odnotować skreślenie egzaminu z języka polskiego (ojczystego) z listy egzaminów obowiązkowych na maturze – powoduje to znacznie obniżenie rangi języka polskiego i zniechęca uczniów do nauki w języku ojczystym, który ma być nieprzydatny. Ponadto planuje się na przyszły rok likwidację egzaminu z języka polskiego na małej maturze, czyli po szkole podstawowej. Istnieje, mimo protestów nauczycieli, wymóg prowadzenia informacji wewnętrznej, zebrań, a nawet protokołów posiedzeń samorządu uczniowskiego szkoły w języku litewskim! Występują znaczne braki w zaopatrzeniu w podręczniki w języku polskim, gdyż Litwinom brakuje środków na podręczniki dla dzieci uczących się w szkołach mniejszości. Jednak najbardziej niebezpieczne może okazać się podjęcie 12 marca 2008 r. przez rząd litewski sławetnej uchwały nr 257, zakładającej zwiększenie liczby uczniów w klasach i pozbawiającej samorządy (szczególnie „polskie”) prawa utrzymania klas z mniejszą liczbą uczniów tam, gdzie zachodzi taka konieczność (tzw. kompletacja klas). Doprowadzi to do ikwidacji wielu klas i szkół, które nie będą miały wymaganej w uchwale liczby uczniów, a w konsekwencji także spowoduje utratę pracy przez polskich nauczycieli, którzy są elitą tamtejszej społeczności polskiej. W ramach przestrzegania tej uchwały Samorząd Rejonu Wileńskiego (w większości wybrany przez wyborców polskich) będzie prawdopodobnie zmuszony do zamknięcia bądź reorganizacji ponad połowy szkół polskich (!). Reorganizacja szkoły polskiej w Połukniach, w rejonie trockim, gdzie Polacy nie stanowią większości, przeprowadzona ostatnio pod hasłem połączenia szkół polskiej i litewskiej, doprowadziła do zamknięcia szkoły polskiej.

Artykuł 14 traktatu mówi też, że mniejszości narodowe „mają w szczególności prawo do wyznawania i praktykowania swojej religii, w tym nabywania, posiadania i wykorzystywania materiałów religijnych oraz prowadzenia oświatowej działalności religijnej w języku mniejszości narodowej”.

Ludność polska na Litwie, jako tradycyjnie katolicka, łączy swoją wiarę z tożsamością narodową. Na przestrzeni wieków religia była podstawą trwania w polskości. Niestety, Polacy na Litwie, mimo że są ostoją chrześcijaństwa w tym kraju i stanowią znaczny odsetek narodowy w Wilnie (ok. 20 proc.), nie doczekali się jeszcze Mszy św. w języku polskim w katedrze wileńskiej, nie doczekali się właściwego upamiętnienia zasług Ojca Świętego Jana Pawła II dla niepodległości Litwy na terenie Wilna (brak pomnika, nazwy reprezentacyjnej ulicy etc.). Subsydiowany dużymi pieniędzmi szlak śladami pielgrzymki Jana Pawła II na Litwie świadomie sfałszowano, na czym tracą ośrodki religijne związane z polskością. Rozbudowywane są miejsca, których Papież nigdy nie odwiedził, natomiast pominięto np. polski kościół Świętego Ducha w Wilnie. Od wielu lat nie ma też zgody litewskich władz kościelnych na budowę kościoła w Solecznikach (prawie 80 proc. ludności to Polacy), mimo że od czasów wojny służy mieszkańcom stolicy rejonu jedynie kaplica przycmentarna na obrzeżach miasta, choć samorząd przeznaczył teren pod budowę kościoła.

Artykuł 14 traktatu stanowi też, iż mniejszości narodowe mają prawo do „używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej”.

Prawo to bezwarunkowo przysługuje wszystkim obywatelom Litwy narodowości polskiej, a nie – jak przewiduje nowy projekt przedmiotowej ustawy – tylko garstce Polaków, którzy będą w stanie przedstawić oryginalne przedwojenne dokumenty (!). W projekcie tym nie ma ani słowa o możliwości powrotu do oryginału zlituanizowanych polskich nazwisk, które w czasie odzyskiwania niepodległości były zapisywane według widzimisię urzędników. Możliwości prawnej do odwołania się nie było. Projekt ten jest kpiną z tego artykułu.

Sprawa przybrała już charakter międzynarodowy. Spór o brzmienie nazwiska Emilii Plater jako patronki polskiej szkoły średniej w Ławaryszkach w rejonie wileńskim ma zostać rozstrzygnięty przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Takich spraw na Litwie jest bardzo wiele, liczone są w tysiącach. Każda z nich głęboko upokarza Polaków, uderza w ich godność narodową i rozwija poczucie bezradności, krzywdy i dyskryminacji, jak również utrwala świadomość bezkarności instytucji prawnych na Litwie, nieliczących się z zobowiązaniami międzynarodowymi i łamiących zasadę równoprawnego traktowania swych obywateli.

W ciągu 15 lat na ten temat wypowiadało się wielu polityków litewskich, składając liczne obietnice. Sprawa miała być załatwiona już wiele razy, ale żadne konkretne regulacje rozwiązujące ten problem raz na zawsze nie zapadły. Jest to jaskrawy przykład bardzo złej woli politycznej całego establishmentu politycznego Litwy. Polacy na Litwie traktują tę sprawę jako kwestię honoru, godności, przynależności do Narodu Polskiego.

Artykuł 14: Mniejszości narodowe mają w szczególności prawo do „uczestniczenia w życiu publicznym bezpośrednio lub za pośrednictwem swobodnie wybranych przedstawicieli na szczeblu władz państwowych i lokalnych oraz dopuszczenia do służby publicznej na równi z innymi obywatelami”.

Po podpisaniu traktatu doszło do wielu ataków na prawa wyborcze Polaków na Litwie. W 1994 r. chciano wykluczyć ich z wyborów, a także przyjęto ustawę o terytorialnych jednostkach administracyjnych i ich granicach, na mocy której połączono rejony etnicznie polskie z większymi rejonami z dominującą ludnością litewską. Praktycznie tylko jeden okręg (wileńsko-solecznicki) zachowuje zwarty obszar polskiej mniejszości. Na przykład Ejszyszki (zamieszkuje tam największy procent Polaków na Litwie) „oderwano” od najbardziej polskiego rejonu solecznickiego i dołączono do etnicznie litewskiego rejonu orańskiego, przez co uzyskano w okręgu stosunek Polaków do Litwinów 1:3. Mimo że frekwencja wyborcza w Ejszyszkach była najwyższa w kraju, kandydat polski nie miał żadnych szans na wygraną.

Należy też pamiętać, że już po przyjęciu traktatu, bo w 1996 r., wprowadzono próg wyborczy dla mniejszości w wysokości 5 proc., co powoduje, że Polakom udało się w ostatnich wyborach uzyskać tylko trzy mandaty w okręgach jednomandatowych, gdy lista po raz kolejny nie przekroczyła progu wyborczego (tym razem zabrakło ułamków procent!).

Warto dodać, że przed ostatnimi wyborami do Sejmu litewskiego po raz kolejny dopuszczono się manipulacji. Zmieniono granice okręgu wyborczego w Nowej Wilejce w ten sposób, że do okręgu o wyrównanej strukturze narodowościowej dołączono rejon etnicznie litewski – Dworczany, co doprowadziło do przegranej polskiego kandydata Tadeusza Andrzejewskiego zaledwie 400 głosami. W związku z tym faktem Waldemar Tomaszewski, poseł na Sejm Republiki Litewskiej i przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, skierował protest na ręce sekretarza generalnego Rady Europy, przewodniczącego OBWE oraz przewodniczącego Parlamentu Europejskiego.

Innym ograniczaniem praw wyborczych Polaków na Litwie jest problem dotyczący kart wyborczych drukowanych wyłącznie w języku litewskim. Część ludności polskiej, zwłaszcza osoby w starszym wieku, nie zna dostatecznie języka litewskiego. Dochodzi tu do jawnej dyskryminacji na tle narodowościowym podczas wyborów prezydenckich, samorządowych, parlamentarnych, do Parlamentu Europejskiego.

Artykuł 15 głosi, iż układające się strony „powstrzymają się od jakichkolwiek działań mogących doprowadzić do asymilacji członków mniejszości narodowej wbrew ich woli oraz zgodnie ze standardami międzynarodowymi powstrzymają się od działań, które prowadziłyby do zmian narodowościowych na obszarach zamieszkałych przez mniejszości narodowe”.

Szacuje się, że w Wilnie zwrócono Polakom do tej pory ledwie 17 proc. ziemi, gdy oficjalnie zakończono zwrot ziemi Litwinom. Mała jest szansa, by Polacy odzyskali swoją ziemię, gdyż w większości została ona przekazana Litwinom jako grunty zamienne. Stworzono bowiem na Litwie kuriozalną ustawę, nazywaną reprywatyzacyjną, na podstawie której można było przenieść ziemię z głębi kraju na najdroższe tereny podwileńskie, często stukrotnie droższe niż ziemia przenoszona. Czyli doszło do prawnego precedensu, kiedy to nieruchomość stała się ruchomością… W ten sposób wielu Polaków z Wilna i Wileńszczyzny zostało pozbawionych ojcowizny, a w zamian zaproponowano im działki zamienne pod granicą z Łotwą (są też pierwsze przypadki odbierania ziemi już zwróconej!).

Obecnie ponad 7 tys. obywateli Litwy narodowości polskiej po 15 latach (!) nie może otrzymać swej własności. Jest to grupa najbardziej poszkodowana w trakcie całej „reformy rolnej”. Trudno o bardziej jaskrawe dowody na działania wbrew wielu przepisom traktatu, które prowadzą nie tylko do materialnego osłabienia polskiej mniejszości, ale wręcz do jej wynarodowienia.

Artykuł 18 ust. 1 porozumienia traktuje o szczególnej opiece, jaką strony otoczą znajdujące się na ich terytoriach miejsca i dobra kultury świadczące o wydarzeniach historycznych oraz o osiągnięciach i tradycjach kulturalnych i naukowych drugiej strony, oraz zapewnią należytą ochronę prawną, materialną i inną.

Otóż ogromnie zaskakującym faktem jest, iż z byłych polskich świątyń i innych obiektów sakralnych oraz kulturowych (np. z Uniwersytetu Stefana Batorego, obecnie Uniwersytetu Wileńskiego) usuwane są wszelkie ślady polskie, tj. tablice, napisy. Jest to nie tylko sprzeczne z przepisami traktatu, duchem wspólnego zrozumienia historii, podstawowymi zasadami konserwacji zabytków (Wilno stolicą kultury europejskiej), lecz jest też niezrozumiałe z punktu widzenia ogólnoludzkiego.

To tylko mały ułamek problemów, które nagromadziły się w trakcie obowiązywania traktatu. Strona litewska argumentuje, że na Litwie funkcjonuje przecież szkolnictwo polskie z wileńską filią Uniwersytetu Białostockiego, partia narodowościowa, polskie radio, prasa etc. Litwini podkreślają, że przecież Polacy na Białorusi mają znacznie gorzej. Ale dlaczego Litwa nie stosuje porównań do sytuacji Szwedów w Finlandii lub mniejszości niemieckojęzycznej w Południowym Tyrolu, a tylko takich porównań należy używać w przypadku państw należących do Unii Europejskiej.

Często się zapomina, iż Litwa z racji przynależności do Unii Europejskiej zobowiązała się do NIEPOGARSZANIA SYTUACJI MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH na swym terenie! Zapomina się też, iż obowiązuje ją traktat polsko-litewski – w szczególności w artykułach dotyczących mniejszości polskiej.

Traktat podpisano na 15 lat, jednakże uległ on automatycznemu przedłużeniu, ponieważ żadna z układających się stron nie wyraziła woli odwołania go. I tylko od strony litewskiej zależy, czy dokument ten nadal będzie tylko dokumentem „szufladowym”, czy przyczyni się do poprawy sytuacji mniejszości narodowych w tej części Europy. A może celem władz w Wilnie, które nie ukrywają swojej niechęci do litewskich Polaków, jest, aby Litwa była tylko dla Litwinów?



Autor jest posłem RP (PiS), członkiem Zgromadzenia Sejmu i Senatu RP i Sejmu Republiki Litewskiej oraz wiceprzewodniczącym Polsko-Litewskiej Grupy Parlamentarnej.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl