Traktat podpisany i co dalej?

Premier Donald Tusk na papierze z czerwoną obwódką złożył w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej podpis pod Traktatem o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej.

Oprócz Polski tzw. pakt fiskalny podpisały 24 kraje Unii Europejskiej. Po podpisaniu dokumentu, prezydent Francji, Nicolas Sarkozy przekazał go premierowi Włoch Mario Montiemu, poklepując go po ramieniu. Już wcześniej było wiadomo, że Wielka Brytania i Czechy nie podpiszą paktu fiskalnego. Jeszcze przed szczytem Rady Europejskiej na drugiej stronie międzyrządowego traktatu drukowanymi literami widniały nazwy tylko 25 krajów członkowskich Unii. Teraz Polskę i inne kraje czeka proces ratyfikacji tego dokumentu. Państwa, które nie należą do eurostrefy będą realizowały zapisy traktatu dobrowolnie. Z decyzji 25 państw UE niezadowolony jest Hermann Kelly, rzecznik prasowy frakcji Europa Wolności i Demokracji w Parlamencie Europejskim. – Ten pakt fiskalny oznacza, że wybory do Parlamentu we wszystkich krajach UE od tej pory nie będą miały znaczenia, ponieważ politycy nie będą mogli odpowiednio dostosowywać polityki gospodarczej swojego kraju. Będzie to permanentna realizacja zarządzania gospodarczego, dyktowanego przez Brukselę, a nie przez rząd Polski. Jest to bardzo smutny dzień â?? powiedział Hermann Kelly, współpracownik Nigel’a Farage’a.

Na szczycie w Brukseli podjęto również decyzję o przedłużeniu kadencji przewodniczącego Rady Europejskiej Hermanna Van Rompuya. Będzie on sprawował swój urząd do 30 listopada 2014 roku.

Dawid Nahajowski, Bruksela

***

Zakaz zadłużania


Nasz Dziennik, 2012-03-0
3-04

25 szefów rządów, w tym premier Donald Tusk, złożyło wczoraj w Brukseli podpisy pod paktem fiskalnym.

Okoliczność, że dokument przyjęto na szczycie Unii, może sugerować, że pakt fiskalny jest traktatem unijnym. W rzeczywistości jednak nie jest on dokumentem wspólnotowym, lecz umową międzyrządową przygotowaną przez Niemcy i po krótkich negocjacjach podsuniętą krajom europejskim do podpisu.

Istota paktu fiskalnego sprowadza się do kategorycznego „zakazu zadłużania się” dla krajów eurostrefy i państw, które euro mają w przyszłości przyjąć. Pakt wprowadza tzw. złotą regułę, wedle której deficyt strukturalny w krajach sygnatariuszach nie może przekraczać 0,5 proc. PKB (dotychczas celem wyznaczonym przez Brukselę był deficyt strukturalny na poziomie 1 proc. PKB). Za złamanie tej zasady kraje będą automatycznie płacić kary finansowe do wysokości 0,1 proc. PKB. Kwoty te będą wpływały na konto Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego z przeznaczeniem na pomoc dla tych członków euro, których dotknie kryzys zadłużeniowy. To lekcja z kryzysu greckiego i swoista gwarancja dla Niemiec, że w przyszłości słabsi członkowie eurostrefy będą swoje kryzysy zadłużeniowe finansować sami. Według ekonomistów, pakt fiskalny i tak nie rozwiązuje problemów finansowych zadłużonych krajów, bo nie zlikwiduje przyczyn kłopotów, w których się one znalazły.

– Problem z traktatowym zakazem zadłużania się polega jednak na tym, że słabsze, mniej konkurencyjne kraje euro nie dlatego się zadłużają, że lubią żyć na kredyt, lecz dlatego, że ich firmy przegrywają w konkurencji z firmami niemieckimi. Przez co w bilansach tych krajów z roku na rok przyrasta deficyt, podczas gdy w bilansie Niemiec rośnie nadwyżka – wyjaśnia Jerzy Bielewicz, finansista. Proces zadłużania się jest więc naturalną konsekwencją funkcjonowania tych krajów w warunkach wspólnej waluty z Niemcami. Eksperci od dawna wskazują bowiem na to, że w sytuacji, gdy np. Grecja, Portugalia lub Hiszpania borykają się od lat ze spadkiem eksportu i osłabieniem konkurencyjności swoich gospodarek, eksport Niemiec z roku na rok rośnie i Berlin może się pochwalić coraz wyższym dodatnim bilansem handlowym.

– Dla niemieckiej gospodarki euro jest po prostu, jak to określają ekonomiści, walutą podwartościową, która nakręca eksport, natomiast dla gospodarki greckiej, hiszpańskiej i innych euro jest przewartościowane, przez co kraje te dużo importują, a trudniej im wyeksportować własne towary – tłumaczy Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. Przyjęcie paktu fiskalnego oznacza ni mniej, ni więcej, że słabsze państwa będą musiały redukować import i równoważyć bilanse w sposób najbardziej dotkliwy dla obywateli, tj. tnąc wydatki publiczne i redukując konsumpcję. Gdyby kraje te miały własną walutę, mogłyby ją zdewaluować, podnosząc w ten sposób konkurencyjność swojej gospodarki, ale niestety ta droga jest zamknięta ze względu na uczestnictwo w strefie euro. Niemcy, fundując pakt fiskalny Europie, pokazali, że są zdecydowani utrzymać eurostrefę w całości i liczą na dalsze jej rozszerzenie, m.in. o Polskę. – Chcemy przyszłości w Europie politycznie zjednoczonej – oświadczyła bez ogródek kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas ceremonii podpisania paktu.

Polska na tym straci

Dwa kraje: Wielka Brytania i Czechy, odmówiły podpisania paktu fiskalnego. Możliwe, że poza paktem znajdzie się także trzecie państwo – Irlandia, która ku zaskoczeniu Niemiec zapowiedziała, że podda pakt fiskalny pod referendum. W przeszłości Irlandczycy wielokrotnie odrzucali w głosowaniu powszechnym traktaty pogłębiające integrację, odrzucili też w pierwszym referendum traktat z Lizbony. Za każdym razem jednak eurokracja zmuszała Irlandczyków, aby głosowali aż do skutku.

Pakt fiskalny zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2013 r. pod warunkiem, że zostanie ratyfikowany do tego czasu przez 12 spośród 17 krajów strefy euro. Polska wraz z siedmioma innymi państwami, które przyjęły pakt fiskalny dobrowolnie, nie będzie musiała stosować jego postanowień do czasu przyjęcia euro, chyba że zobowiąże się do tego dobrowolnie. Minister finansów Jacek Rostowski zapewniał już kilkakrotnie, że rząd nie zamierza podejmować tych zobowiązań przed czasem, ale przed szczytem nie ponowił deklaracji w tej sprawie. Przedstawiciele resortu finansów goszczący w końcu stycznia na posiedzeniu senackiej komisji budżetowej wyjaśniali, że deficyt strukturalny to deficyt nominalny sektora finansów publicznych, nieuwzględniający dochodów i wydatków wynikających z wahań cyklicznych.

W Polsce deficyt strukturalny jest zbliżony do deficytu finansów publicznych. Obecnie wynosi 5,5 proc. PKB, a więc zgodnie z regułami paktu Polska musiałaby przeprowadzić głębokie cięcia wydatków i zapłacić karę. – Priorytetem rządu jest ograniczenie deficytu strukturalnego do 3 proc. PKB w 2012 r., do czego Polska się zobowiązała – stwierdził na wspomnianym posiedzeniu były wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Politycy PiS podkreślali wczoraj, że podpisanie przez premiera Tuska paktu fiskalnego będzie miało szkodliwe dla Polski skutki.

Gospodarka się nie obudzi

Przyjęcie paktu fiskalnego z jego „odgórnym zakazem zadłużania się” postawiło przed szczytem UE kolejne wyzwanie. Chodzi o pobudzenie gospodarki europejskiej do wzrostu i zwiększenia zatrudnienia, a więc o to, aby „zadekretować wzrost”. Szczyt UE przyjął wskazówki zawarte w liście szefa Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya, które nakazują rządom zwiększać wydatki na badania i rozwój, inwestować w innowacyjne rozwiązania, obniżać koszty pracy, redukować szarą strefę, zmniejszać wydatki na płace i emerytury oraz usprawniać pracę administracji i sądownictwa. Większość ekonomistów podkreśla jednak, że wzrostu zadekretować się nie da, a zalecenia pozostaną najpewniej na papierze. Na oszczędności trudno liczyć, bo obniżanie świadczeń pracowniczych i emerytalnych budzi coraz większe protesty w Europie, które mogą zmieść ze sceny całe partie polityczne.

Cięcia wydatków uruchomione paktem fiskalnym uderzą, zdaniem dr. Cezarego Mecha, byłego wiceministra finansów, w inwestycje, w tym inwestycje prorozwojowe, które są podstawą wzrostu gospodarczego. Wygląda więc na to, że polityka przyjęta przez Unię na wczorajszym szczycie zamiast pobudzić wzrost gospodarczy i przyrost miejsc zatrudnienia, doprowadzi do schłodzenia gospodarki europejskiej, obniżenia jej innowacyjności, recesji, bezrobocia i poszerzenia obszaru biedy.

Małgorzata Goss

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl