Rada prześwietli Werniewicza

Rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie zajmie się
sprawą mec. Andrzeja Werniewicza, obrońcy byłego szefa specpułku i zarazem
pełnomocnika żon pilotów, którzy zginęli w katastrofie pod Smoleńskiem. W
przypadku ewentualnego uzupełnienia postanowienia o przedstawieniu zarzutów płk.
Ryszardowi Raczyńskiemu prokuratura wojskowa deklaruje "wnikliwe zbadanie" obu
pełnomocnictw pod kątem konfliktu interesów.

– Jeśli skarga wpłynie, wtedy dopiero mogę wszcząć postępowanie – tłumaczy
adwokat Jacek Brydak, rzecznik dyscyplinarny Okręgowej Rady Adwokackiej w
Warszawie. Chodzi o dwuznaczną sytuację mec. Werniewicza, reprezentującego
jednocześnie rodziny pilotów samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem, i szefa
specpułku, który ma już postawione zarzuty w śledztwie. W opinii prawników, to
klasyczny przykład potencjalnego konfliktu interesów i naruszenia Kodeksu Etyki
Adwokackiej, dokumentu Naczelnej Rady Adwokackiej. Zgodnie z paragrafem 22
kodeksu adwokatowi nie wolno podjąć się prowadzenia sprawy ani udzielić pomocy
prawnej, jeżeli udzieli wcześniej pomocy prawnej stronie przeciwnej w tej samej
sprawie lub w sprawie z nią związanej. W paragrafie 46 kodeks stanowi, że
adwokat nie może reprezentować klientów, których interesy są sprzeczne, nawet
gdyby ci klienci się na to zgodzili. Zdania prawników co do tego, kiedy rzecznik
dyscyplinarny powinien wszcząć postępowanie wobec adwokata, są podzielone. Jak
tłumaczy mec. Jakub Jacyna, przewodniczący Komisji Etyki Zawodowej przy
Naczelnej Radzie Adwokackiej, szansa na to, że postępowanie zostanie przez
rzecznika wszczęte, jest dużo większa, jeśli ktoś go o sprawie zawiadomi.
Podobnego zdania jest mec. Marcin Madej, w latach 2004-2005 prokurator
Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście, dziś obrońca por. Artura Wosztyla,
pilota Jaka-40. – Jeśli takie zawiadomienie formalnie do Rady wpłynie, będzie
zobowiązany zbadać sprawę – mówi Madej.
Innego zdania jest natomiast Wiesław Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w
stanie spoczynku. Uważa, że aby rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie, nie
jest konieczne formalne złożenie zawiadomienia do okręgowej rady adwokackiej. –
Rzecznik niekoniecznie musi być zawiadamiany formalnie. Źródłem informacji może
być np. prasa. Rzecznik dyscyplinarny jest osobą, która pełni funkcję
quasi-prokuratora w środowisku adwokackim. W izbie warszawskiej rzeczywiście
praktyka była taka, że wszczynano postępowanie na podstawie jakiejś informacji.
Ale bywały też przypadki, że rzecznik takie postępowanie wszczynał sam,
działając z urzędu – zaznacza Johann. – Zawód adwokata jest zawodem zaufania
publicznego, więc zasady dotyczące wykonywania zawodu muszą być bardzo ściśle
przestrzegane – podkreśla. – Na miejscu rzecznika przeprowadziłbym rozmowę z tym
adwokatem i zapytał go, jak całą sytuację ocenia i czy nie dostrzega możliwości
kolizji – tłumaczy jeden z prawników. – Z doświadczenia wiem, że ludzie mają
różny stopień świadomości i nie zawsze działają z właściwym rozeznaniem, adwokat
może po prostu nie dostrzegać żadnego konfliktu. Taka rozmowa byłaby tu formą
przywołania do porządku. Jeżeli adwokat przyznaje mi rację i deklaruje
wypowiedzenie pełnomocnictwa – jako rzecznik nie robię mu sprawy. W innym
przypadku – wszczynam wobec niego postępowanie dyscyplinarne – wyjaśnia. –
Zawsze należy rozpoznać istotę zagadnienia poprzez świadomość sprawcy. Jeżeli
wykazuje on jakąkolwiek skruchę i refleksję – odstępuję od ścigania. Chyba że
wyrządził już komuś krzywdę – ocenia. Brydak z Werniewiczem nie rozmawiał. –
Natomiast sprawdziliśmy wszystko w biurze rzecznika i takiej skargi nie ma.
Jeśli taka skarga wpłynie, zostanie rozpatrzona – zapewnia Brydak. Prawnicy
podkreślają, iż sprawa jest delikatna. – Niepokój jest uzasadniony, istnieje
bowiem możliwość zaistnienia kolizji. Jako doświadczony adwokat natychmiast
wypowiedziałbym pełnomocnictwo jednej albo drugiej stronie, gdybym tylko
dostrzegł cień kolizji. Sprawa jest w toku, nawet jeśli kolizja dotąd nie
zaistniała, to może jeszcze zaistnieć. Dlatego asekuracyjnie jedno z
pełnomocnictw należałoby wypowiedzieć. Byłoby to zgodne z zasadą przezorności co
do możliwości wystąpienia takiej kolizji w przyszłości – tłumaczą prawnicy.
Rzecznik dyscyplinarny może postawić adwokatowi zarzut naruszenia zasad etyki
zawodowej. Sprawa zostaje następnie przedstawiona komisji dyscyplinarnej, która
może zdecydować o upomnieniu, naganie, zawieszeniu prawa do wykonywaniu zawodu
lub o wykluczeniu z zawodu. Skargę do Rady Adwokackiej może napisać każdy, w tym
rodziny pilotów.

Teza naciskowa szkodzi pilotom
Czy obrona szefa specpułku i reprezentacja rodzin pilotów może być bezkolizyjna?
– Być może nie było aż takich zaniedbań, które czyniłyby obronę jednej i drugiej
strony kolizyjną. Być może władze specpułku i piloci nie pozostają w
jakimkolwiek związku przyczynowym z katastrofą. Adwokat może przyjąć linię
obrony, twierdząc, że piloci dopełnili wszystkich swoich obowiązków i byli
szkoleni prawidłowo. Wtedy kolizji by nie było. Zachodzi bowiem sprzężenie
wzajemne prawidłowych zachowań bez związku przyczynowego. Jednak przyjęcie
takiej linii przez Werniewicza jest mocno wątpliwe, zważywszy na jego
dotychczasową postawę wobec pilotów. Werniewicz jako pełnomocnik żon pilotów mjr.
Arkadiusza Protasiuka i ppłk. Roberta Grzywny dał się poznać w mediach jako
wyznawca teorii naciskowej. Po tym, jak część dziennikarzy zaczęła kolportować
tezę o istnieniu nagrania rozmowy między gen. Andrzejem Błasikiem z mjr.
Protasiukiem (chodziło o rzekome naciski ze strony dowódcy Sił Powietrznych na
Protasiuka, by ten poleciał pomimo braku informacji o warunkach pogodowych w
Smoleńsku), Werniewicz podkreślał, że Błasik na dowódcę załogi naciskał. A
rozmowa pomiędzy nimi była "emocjonalna". Dowodem na to miało być właśnie
nagranie z kamery przemysłowej z Okęcia z 10 kwietnia 2010 roku. Mówił o tym,
mimo że relacje funkcjonariuszy BOR i osób, które były 10 kwietnia na płycie
lotniska Okęcie, temu przeczyły. Jak zaznaczają pełnomocnicy rodzin, wątek
naciskowy, jaki podnosił wtedy mec. Werniewicz, szkodził pilotom – miał na celu
zaakcentowanie tego, że major Protasiuk nie nadawał się na dowódcę załogi.
Podnoszenie tezy naciskowej miało wyraźny cel – zantagonizowanie rodzin ofiar i
zrzucenie odpowiedzialności na gen. Błasika, co nie miało i nie ma oparcia w
materiale dowodowym. Ponadto Werniewicz jako pełnomocnik pokrzywdzonych miał
swobodny dostęp do poufnych informacji, dokumentacji medycznej, testów
psychologicznych, poznał wszystkie słabe strony obu żołnierzy. Teraz może je
wykorzystać przy konstruowaniu linii obrony swojego nowego klienta stojącego
wyżej w hierarchii wojskowej niż obaj piloci.
Werniewicz był wcześniej obrońcą pilota śmigłowca Mi-8 ppłk. Marka Miłosza.
Mecenas Madej podkreśla jednak, że była to zupełnie inna sprawa. – Miłoszowi
zostały postawione zarzuty karne. Piloci tupolewa takich zarzutów mieć nie będą.
A jako pełnomocnik procesowy rodzin Werniewicz powinien bronić ich dobrego
imienia, co jest elementem ochrony dóbr osobistych – kwituje Madej. Jak
poinformował nas płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej,
prokuratura powiadomiła adwokata Andrzeja Werniewicza, że w przypadku
ewentualnego uzupełnienia postanowienia o przedstawieniu zarzutów podejrzanemu
oficerowi w przyszłości kwestia konfliktu interesu będzie wnikliwie badana.

Anna Ambroziak

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl