NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO

Nasze małżeństwo, mimo tego że jest młode… zostało bardzo zaniedbane przez brak umiejętności rozmowy i słuchania… Praktycznie było przegrane i już rozpoczęła sie droga sądowa. Ale jednak udało sie nam pojechać na ten weekend i mam nadzieję, że Pan Bóg zaczął w nas działać… Ufam i mam nadzieje, że może być pięknie i prawdziwe szczęście przed nami.

Przed tym weekendem myślałam bardzo poważnie o rozwodzie, bo w codziennym zabieganiu zapomnieliśmy o sobie. Myślałam już, że mąż w ogóle mnie nie kocha, a on po prostu nie umiał mi tego okazać tak, jak ja bym tego oczekiwała. Na Spotkania Małżeńskie jechałam tylko po to, by spróbować uratować nasz związek, tylko z myślą o naszej córeczce. Teraz wiem, że to był czas niezmiernie wielkiej łaski dla nas, czas, który mogliśmy poświęcić tylko sobie. Nasze dziecko po tych rekolekcjach „dostało” zupełnie innych rodziców. Są zakochani w sobie po uszy i, jak mówi nasze dziecko, cały czas się całują. Ale weekend to nie tylko czas dla nas, to również czas pojednania z Bogiem. Oddaliliśmy się od Niego i nie umieliśmy powrócić. Sakrament pojednania był dla nas czymś wielkim, co pozwoliło w pełni przeżywać nam czas świąt.

Uwierzyć w miłość
Tych kilka wypowiedzi jest świadectwem osób, które zawierzyły miłości, pomimo konfliktów, jakie ich dzieliły. Podjęli próbę odbudowania swojego małżeństwa. Wycofane z sądów pozwy rozwodowe po uczestniczeniu w Spotkaniach Małżeńskich są najbardziej czytelnym znakiem, że porozumienie jest możliwe. Awantury, ucieczki z domu i pozamałżeńskie romanse są z jednej strony, znakiem niedojrzałości emocjonalnej partnerów, z drugiej zaś – przejawem nieumiejętności rozmawiania ze sobą, brakiem dialogu. Przytoczone powyżej relacje są pełne obwiniania współmałżonka za kryzys. Jednakże w kryzysie zawsze wina rozkłada się na obie strony. Współdziałanie małżonków w wyjściu z kryzysu może sprawić, że stanie się on impulsem do odbudowania miłości pełniejszej niż przedtem.

Zainwestować w swoje małżeństwo
Z naszych blisko 30-letnich doświadczeń prowadzenia Spotkań Małżeńskich wynika, że nigdy nie jest za późno, by spróbować od nowa, by nawiązać dialog, bardziej zrozumieć siebie nawzajem. Tylko pod warunkiem, że obie strony tego chcą. Jeżeli chcą, a nie potrafią i zwrócą się o pomoc, to tylko od ich otwartości na siebie nawzajem, wytrwałości i cierpliwości zależy, czy ich miłość nabierze nowej siły. Bardzo pomocne mogą w tym być doświadczenia psychologii komunikacji, zwłaszcza te, które mogą pomóc w pełniejszym zrozumieniu siebie nawzajem i akceptacji jako osób.
Niedawno na jednym z naszych porekolekcyjnych spotkań formacyjnych pojawiły się niezadowolenie i wzajemne pretensje z ust małżeństw, które na spotkaniu były po raz pierwszy. Większość spraw była dość poważna, sytuacja napięta. I wtedy jedna ze starszych par powiedziała wzruszające świadectwo. Brzmiało ono mniej więcej tak: „Zazdrościmy wam, bo jesteście dopiero 3 czy 5 lat po ślubie i czasami macie ciche dni. My jesteśmy 17 lat po ślubie i były nie tylko ciche dni, ale ciche miesiące. Teraz po prostu wszystko ze sobą przegadujemy. Nauczyliśmy sie rozmawiać. Po weekendzie Spotkań Małżeńskich zainwestowaliśmy w siebie: przeszliśmy Szkołę dla Rodziców, spotkania z terapeutą, systematyczne spotkania formacyjne Spotkań Małżeńskich. Wszystko sprawiło, że wyszliśmy z głębokiego dołka i teraz mówimy wam: Jeśli my to wszystko przeżyliśmy i jesteśmy razem, to znaczy, że można”.

Przyjąć pomoc specjalistów
W sytuacjach zwykłych, choć przewlekłych konfliktów i kryzysów, codziennych nieporozumień, dla wielu tysięcy małżeństw takim miejscem umocnienia łaską nadwerężonego małżeństwa stały się rekolekcje – Spotkania Małżeńskie (www.spotkaniamalzenskie.pl). Wiele z małżeństw, które straciły nadzieję na porozumienie, odzyskały ją po tych rekolekcjach.
Ale oczywiście są one niewystarczające w szczególnych sytuacjach, takich jak np. choroba psychiczna, która wyklucza porozumienie, a także inne nieuleczalne choroby. Jednak w przypadku małżeństwa „jesteśmy sobie dani i zadani” w sposób szczególny. Jest to wyjątkowe wezwanie do miłości jako postawy. Współmałżonek cierpiący jest szczególną osobą, złączoną węzłem sakramentalnym.
Ktoś powie: alkoholizm, przemoc fizyczna lub psychiczna, w tym przypadkach nie ma porozumienia! W niektórych sytuacjach konieczne jest oddzielne zamieszkanie. Ale to jest także szczególne wyzwanie do miłości, troski, akceptacji osoby dotkniętej chorobą alkoholową. Są miejsca wsparcia: AA, Al-anon czy grupy wsparcia DDA. Uczestniczenie w spotkaniach wspiera miłość w trudnych sytuacjach. Terapia może przynieść owoce, ale potrzebne jest wsparcie współmałżonka. Potrzebne jest wzajemne umacnianie się na drodze wychodzenia z uzależnień czy obciążeń. Na to nigdy nie może być za późno.
Każde małżeństwo ma szansę nie tylko na przetrwanie, ale na rozwinięcie dojrzałej miłości, pomimo tzw. niezgodności charakterów i odmienności upodobań. Nawyki, wszystko to, co wyniesione jest z bolesnych nieraz doświadczeń domów rodzinnych, może być uzdrowione i uleczone miłością, dialogiem, akceptacją, nierzadko warsztatami terapeutycznymi. Psychoterapia, która zmierza w kierunku pogłębienia więzi, która sprzyja umacnianiu małżeństwa i rodziny, jest także darem Bożym.
Nie miejsce tu na szczegółową analizę wszystkich dróg wychodzenia z konfliktów i problemów. Chodzi o to, by uwierzyć, że takie wyjście jest możliwe i że potrzebna jest ogromna cierpliwość, wytrwałość i niejako drążenie, czym jest dialog w małżeństwie. Jeżeli będzie pojmowany jako próba „ugrania” czegoś w małżeństwie, jako próba manipulacji drugim dla osiągnięcia swoich celów, to rzeczywiście nie doprowadzi on do odbudowania małżeństwa. Jednakże, jeżeli będzie traktowany jako otwarcie się na drugiego, zaakceptowanie i przyjęcie go, odkrywanie dobra, które w nim jest, zastąpienie dyskusji dzieleniem się sobą, to taki dialog „góry przenosi”.

Zawierzyć Panu Bogu
Często brakuje sił, wytrwałości. Konieczne jest wtedy zawierzenie Bogu. To jest czas odnowy i pogłębienia wiary.
A czasem chodzi o sprawy zupełnie banalne, zlew z brudnym naczyniem i niewyrzucone śmieci urastają do problemów ogromnej wagi. Za tymi błahostkami rozwija się spirala emocji budujących mury, które coraz trudniej skruszyć. Takie sytuacje mogą nawet prowadzić do zdrady.
Każda zdrada małżeńska jest uszkodzeniem daru miłości otrzymanego od Pana Boga. Jednakże Pan Bóg troszczy się o ten dar. Jego działanie jest bardzo konkretne. Powoduje, że małżonkowie, a przynajmniej jedno z nich zauważa, że coś jest między nimi „nie tak”. Daje moc wyjścia z kryzysu. Przez „przypadkowe” rozmowy, zauważone ogłoszenia, zwrócenie uwagi na książkę czy artykuł, Pan Bóg zachęca do zatrzymania się w codziennym kołowrotku, do uczestniczenia w rekolekcjach, do pójścia do poradni, kapłana. Przez głos sumienia podpowiada, jak nie brnąć dalej w ślepy zaułek seksualnego znieczulacza z tym trzecim czy tą trzecią. Jednakże pozostawia zawsze człowiekowi wolną wolę w korzystaniu z tych podpowiedzi. Jest sprawą człowieka, czy zauważy taki sygnał.
– Mąż zdradził mnie już w pierwszym roku naszego małżeństwa – podzieliła się z nami Grażyna. – Nie wiedziałam co się stało. Nagle się dowiedziałem, że ma inną. To była jego dziewczyna sprzed czasów naszej znajomości i naszego małżeństwa. Ale powiedział, że zerwał. Wrócił. Bardzo dużo czasu zabrało mi pozbycie się wstrętu i nienawiści. Trwało to chyba rok, ale teraz mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że kocham męża. Jestem trochę inna, bardziej stanowcza i pewna siebie, nie tak nadskakująca jak kiedyś. Wybaczyłam mu, chociaż miałam żal, że nie próbował rozmawiać ze mną o tym, co mu nie pasowało w naszym małżeństwie. Nie chciał być ze mną. Po prostu odszedł, nie wyjaśniając do dzisiaj dlaczego. Chyba mnie wtedy nie kochał. Nie rozumiem tego nadal, ale staram się już o tym nie myśleć. Teraz Bóg zwrócił mi męża takiego, o jakim zawsze marzyłam i jakiego zawsze pragnęłam. Teraz rzeczywiście czuję się kochana i szczęśliwa.
Nie każda zdrada kończy się takim happy endem. Nie każde małżeństwo chce pracować nad sobą. Po zdradzie pozostanie blizna. Można z nią żyć, ale nie należy jej rozdrapywać wypominaniem. Raczej wspólnie wyciągnąć wnioski, by w przyszłości nie doszło znowu do poranienia. A to wymaga wspólnego otwarcia się na nowe sposoby pielęgnowania miłości.
Bywa tak, że małżonkowie chcą zmiany, ale nie mają wiary w taką możliwość. Tę wiarę chciałbym obudzić, wesprzeć, umocnić. Nie warto jednak czekać na kryzys. Potrzebne jest pielęgnowanie małżeństwa, przyjmowanie miłości, którą Bóg nas obdarza. Na tej drodze spotykamy czasem ogłoszenia o rekolekcjach, sesjach, warsztatach, które mogą wesprzeć życie w duchu przykazania miłości Boga i bliźniego. Warto z nich skorzystać. Poznawanie siebie, uczenie się, jak lepiej wysłuchać, zrozumieć, jak kształtować swoją osobowość, może być cząstką miłości, jaką obdarza nas Bóg. Potrzeba zatrzymania się, wyciszenia. Łatwiej wtedy doświadczyć obecności Boga, który zawsze był, i nadal jest, tuż obok.

Jerzy Grzybowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl