Kapitał ludzki szansą Polski

Rodzina odgrywa bardzo istotną rolę w gospodarce. Jest przecież nie tylko wspólnotą życia i miłości, ale niejako również „jednostką” ekonomiczną. Każdy jej członek stanowi twórczy potencjał, który jest realnym bogactwem narodów. Nowoczesna ekonomia określa ten twórczy potencjał jako kapitał ludzki. Zapewnia on przyszłość ekonomiczną całemu społeczeństwu, natomiast jego fundamentem jest naturalna rodzina, która niejako „tworzy” ten kapitał, bo w niej następuje przekazywanie daru życia, wychowanie młodego pokolenia i przygotowanie go do życia społecznego. Rodzina jest wiec podstawą funkcjonowania zdrowego społeczeństwa i zdrowej gospodarki.

Profesor Gary S. Becker, amerykański uczony z Uniwersytetu Chicago, w 1992 r. laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii, szczególnie zwraca uwagę na rzecz oczywistą – rangę rodziny. W swoich wystąpieniach i publikacjach podkreśla: „Dlaczego rodzina jest taka ważna? Jaka jest doniosłość ekonomiczna i społeczna rodziny? Po pierwsze, rodzina ma pierwszorzędną rolę w wychowaniu dzieci. To jest oczywiste. Rodzice nie tylko dają życie, ale i zapewniają wartości, uczą je. My to w ekonomii nazywamy kapitałem ludzkim. (…)
Kapitał ludzki – to kapitał, który tkwi w ludziach, w postaci ich wyszkolenia, wychowania i innych cech, które czynią ich wydajnymi, zdrowymi i pożądanymi. W nowoczesnej gospodarce ponad 80% wszelkiego kapitału tkwi w ludziach, nie w maszynach, nie w majątku.(…)Jeśli w Polsce zlekceważycie kapitał ludzki i weźmiecie tylko pod uwagę inne postacie kapitału, zlekceważycie najpoważniejszą postać kapitału w nowoczesnym społeczeństwie. Nie ma wzrostu bez inwestycji w kapitał ludzki, a bazą kapitału ludzkiego jest rodzina” (Gary S. Becker, Rodzina jest podstawową jednostka społeczną, Polska Rodzina, nr 1/95, marzec 1995).
Pojęcie „kapitał ludzki” jest znane od wielu lat. Wskazywali na nie „ojcowie” ekonomii: A. Smith i J.B. Say. Użył go już w 1916 roku H. Boag na łamach wydawanego w Londynie „Journal of the Royal Statistical Society” w eseju zatytułowanym: „Human Capital and cost of war”. Teorię kapitału ludzkiego rozwijali później tacy znani ekonomiści jak T.W. Schulz (Nobel 1976), J. Tirbengen (pierwszy Nobel z ekonomii), G. Stiller (Nobel 1982), F. Modigliani (Nobel 1985) czy R.J. Lucas (Nobel 1995). Szkoda, że w naszym kraju to pojęcie i wnioski, jakie z niego wypływają, nie są stosowane w praktyce. Polsce, aby była krajem wybiegającym w przyszłość, potrzebna jest diametralna zmiana w podejściu do człowieka, rodziny, społeczeństwa, gospodarki, systemu prawnego. Potrzebny jest system rynkowo-prorodzinny; system, w którym nie będzie niesymetrycznego podziału produktu krajowego brutto.

Polityka antynatalistyczna
Istotną rolę w dokonaniu takiej zmiany odgrywa system podatkowy, który stymuluje procesy wzrostu gospodarczego i postępu technologicznego poprzez ukierunkowanie wyborów w skali mikro na zachowania prorozwojowe sprzyjające akumulacji kapitału. Należy pamiętać, że głównym czynnikiem rozwoju są ludzie dysponujący wiedzą, umiejętnościami i zdolnościami. Polityka podatkowa, w której każdy płacący podatki jest traktowany identycznie, a fakt, czy jest ojcem rodziny wychowującej dzieci, czy osobą samotną i bezdzietną, nie ma żadnego znaczenia i płaci według takiej samej stopy podatkowej, jest pochodną systemu, który ma charakter antyrodzinny. W Polsce przez ponad półwiecze dominowała marksistowska teoria ekonomii, w której wyznawano prymat czynników i zależności rzeczowych w gospodarce. Człowiek, jego zdrowie, energia, wiedza, pomysły, umiejętności, gospodarka czasem, motywacje działań nie były uwzględniane jako integralny element rozumowania ekonomicznego obciążonego dialektycznym dogmatem podziału na prace produkcyjne i nieprodukcyjne, do których zaliczano urodzenie, wychowanie i wykształcenie nowego pokolenia.
Państwo polskie zamiast szukać nowych form dochodów, a przez wprowadzenie rodzinnego systemu opodatkowania doprowadzić do ekonomicznego wzmocnienia rodziny i przez to racjonalizować wydatki – bo gdy są zdrowe i stabilne rodziny mniej się na przykład wydaje na policję, więzienia, zwalczanie patologii społecznych – proponuje, niestety, zwiększanie różnych form opodatkowania. Sytuacja rodzin posiadających potomstwo jest pochodną fiskalizmu uderzającego w rodziny i gospodarkę. Tymczasem kapitał ludzki jest bardzo specyficznym zasobem, który jest źródłem przyszłej zdolności do pracy, usług, produkcji. Zasobem, którego nie można kupić na rynku jak inne aktywa, tylko trzeba go długotrwale wytwarzać. Specyficzną cechą kapitału ludzkiego – na co zwraca uwagę wspominany już Gary S. Becker – jest to, że im jest go więcej, tym jest większa z niego stopa przychodu i to odróżnia go od przychodu z kapitału rzeczowego. Wzrost zasobu kapitału ludzkiego podnosi inwestycje w rozwój nowych technologii dzięki rozwojowi wiedzochłonnych dziedzin działalności gospodarczej. Kapitał ludzki przyspiesza gwałtownie rozwój gospodarczy i sam wzrasta razem z nim – a to wyjaśnia, dlaczego badania naukowe i działalność rozwojowa są związane z bogatszymi krajami.
Znawcy tej problematyki zwracają uwagę, że przemianom instytucjonalnym dokonującym się w Polsce nie towarzyszy rewolucja intelektualna w pojmowaniu źródeł i mechanizmów wzrostu, a marzeniem polityków od lat pozostaje realizacja infantylnej idei „dobrego wujka”, który pod postacią kapitału zagranicznego ma zrobić coś bez nas, ale dla nas. Państwo uchyla się od ponoszenia kosztów produkcji kapitału ludzkiego. Tymczasem sektor publiczny i cała gospodarka korzysta z kapitału ludzkiego. W polskim systemie nie ma zasady ekwiwalentności, to znaczy, że nie są obciążane kosztami te podmioty, które korzystają z sektora wytwarzającego kapitał ludzki, a więc z polskich rodzin. Przecież prawie połowa wszystkich dzieci w Polsce rodzi się i wychowuje w zaledwie 17 proc. rodzin mających od trojga dzieci wzwyż! Państwo nie tylko nie wspiera tych rodzin przede wszystkim przez sprawiedliwy i niedyskryminujący podatek, który uwzględniałby liczbę osób pozostających na utrzymaniu podatnika, ale wręcz karze podatkiem za posiadanie dzieci, i to w obliczu dramatycznego starzenia się społeczeństwa! Taki mechanizm powoduje, że ten kapitał jest oddawany przez rodziny za darmo w użytkowanie przez podmioty, które nie poniosły kosztów jego wytworzenia. Paradoksem były na przykład zwolnienia podatkowe dla firm zagranicznych. Te zwolnienia są niczym innym jak obciążaniem kosztami tworzenia kapitału ludzkiego sektora go produkującego bez prawa do udziału w ich zyskach i poboru dywidendy, a sponsorowaniu i zwiększaniu zysków firm zwalnianych z podatku dochodowego. Cierpią na tym rodziny, którym ponoszącym straty budżet państwa nie chce zwrócić nadkładów poniesionych na produkcję kapitału ludzkiego opacznie argumentując, że w „kasie jest pusto” i że nie stać nas na system podatkowy uwzględniający liczbę osób pozostających na utrzymaniu podatnika.
W Polsce polityka państwa jest antynatalistyczna, choćby z tego względu, że system podatkowy dyskryminuje rodziny z dziećmi. Znany ekonomista i statystyk dr Stanisław Kluza w swoich publikacjach mówi wprost o podatku płaconym dziećmi! Zwraca uwagę, że prawo podatkowe traktuje dziecko jako zbędną konsumpcję, jako luksus, od którego należy się państwu danina. Ba, można powiedzieć, że państwo uważa za stosowne karać rodziców za to, że posiadają dzieci. Podkreśla, że w przyszłości dzieci tych, którzy ponoszą trudy wychowania swego potomstwa, będą utrzymywały coraz bardziej starzejące się społeczeństwo.
Dlatego politycy aspirujący do roli odnowicieli Polski, muszą udowodnić, że leży im na sercu rekompensata strat materialnych związanych z posiadaniem dzieci. Zaspokojenie wszystkich potrzeb dziecka od urodzenia przez 20 lat kosztuje – według szacunku dziennika „Rzeczpospolita” – 510 tys. zł. Szacunek nie uwzględnia kosztu czasu rodziców. Ale wydatki na dzieci, są źródłem ogromnych przychodów podatkowych państwa. Rodzice, kupując towary i usługi dla dzieci, zaopatrują kasę państwa w VAT i akcyzę, czyli główne źródło dochodów budżetowych. Powstaje błędne koło przypominające Ugolina, który zjadł własne dzieci, by zachować im ojca.

Źródło dynamicznego rozwoju
W globalnych koncepcjach dominuje przekonanie, że państwo jest zbyt małe dla wielkich, globalnych spraw i zbyt duże dla spraw małych, regionalnych. Z jednej strony jest rozwijana idea utworzenia silnej władzy planetarnej (rząd światowy) lub kontynentalnej (federacyjne superpaństwo europejskie), z drugiej – na co nalegają choćby niemieckie landy – idea regionalizacji i budowania struktur ponadnarodowych w oparciu o prowincje i skonfederowane części obecnych państw narodowych. Maurycy Mochnacki, piewca odzyskania niepodległości w jakże trudnych czasach Powstania Listopadowego, wskazał – do dziś aktualny – sposób postępowania. Pisał: „Żeby wskrzesić naród, trzeba wynaleźć jego zatracone jestestwo, z bacznym względem na modyfikacje, którymi je czas zmienił i przekształcił”. We współczesnym świecie, w którym w sposób szczególny jest zagrożona suwerenność państwowa i tożsamość narodowa, potrzebne są odpowiednie – dostosowane do zaistniałych warunków – instrumenty działania.
Polsce, która chciałaby być suwerennym, nowoczesnym krajem, jak rybie woda potrzebny jest rozwój. Suwerenność w dzisiejszym świecie zależy od tego, czy nasz kraj będzie w stanie brać aktywny udział w głównym nurcie przemian. Niebezpieczeństwem jest bowiem nie tylko źle implantowany proces globalizacji, lecz także zepchnięcie na peryferie procesów globalizacji, co finalnie już na stałe sprowadziłoby Polskę do roli półkolonii, miejsca lokowania brudnych schyłkowych przemysłów, taniej siły roboczej i rynku zbytu dla mniej wartościowych produktów. Obrzeża globalizacji oznaczają status kraju podwykonawców i poddostawców, który jest biernie podporządkowany warunkom narzucanym przez wielkich zamawiających.
W Polsce konieczne są działania mające na celu wypracowanie skutecznych i efektywnych sposobów gospodarowania uwzględniające realia globalizacji, obronę zasady solidarności społecznej oraz poszanowanie godności każdego człowieka. Potrzebne są działania, które wyzwolą energię tkwiącą w ludziach, a blokowaną przez zbiurokratyzowane i niewydolne państwo procedury oraz inne ograniczenia strukturalne, i dadzą im wędkę. Polacy, jeśli ich się nie krępuje, są pomysłowi i twórczy. Umieją sami łowić ryby, a nie naiwnie czekać, że ktoś je przyniesie do domu. Potrzebujemy nowych inwestycji. Za pieniądze z wyeksportowanych na Zachód wyrobów i towarów moglibyśmy kupować nowe technologie, wyposażenie przedsiębiorstw, techniki marketingowe, które stanowią niezbędne instrumenty rozwoju. Polacy potrafią pracować i chcą się uczyć. Wiedzą, że w XXI wieku bez dobrze wykształconego społeczeństwa nie ma szansy na sukces.
Potrzebna jest reorientacja podejścia do rozwoju, by nie tylko nadrobić dystans, ale również wykorzystać „rentę opóźnienia”. Polega to na ominięciu tych etapów, które w krajach rozwiniętych się nie sprawdziły i od razu wskoczyć w najnowsze technologie. Taka strategia wymaga jednak odpowiedniej wyobraźni i odwagi oraz państwa innowacyjnego. W naszych czasach wyjątkowego znaczenia nabiera nowy rodzaj konkurencji polegającej na jak najlepszym rozpoznaniu i przewidywaniu przyszłych uwarunkowań. Nowoczesna trendologia tak naprawdę dzięki lepszemu zdiagnozowaniu zmian daje niezwykłą szansę na przygotowanie się do przyszłych warunków. Otwiera lepsze możliwości wkroczenia na arenę przyszłych szans i okazji ze znakomitymi pomysłami i innowacjami.
Nie można również zapominać – co w Polsce jest szczególnie ważne – że to rodzina odgrywa bardzo istotną rolę w gospodarce jako „producent” kapitału ludzkiego. Znany amerykański ekonomista, John Kenneth Galbraith, podsumowując swoje wieloletnie doświadczenia, podkreśla: „W krajach przemysłowo rozwiniętych wykształcenie odgrywa centralną rolę ekonomiczną” (John Kenneth Galbraith, Godne społeczeństwo, Program troski o ludzkość, Warszawa 1999, s. 61). W innym miejscu z jasnym realizmem pisze: „Nic bardziej nie przyczyni się do poprawy przyszłego dochodu i ogólnej wydajności gospodarki niż kwalifikacje ludzi.(…)Podstawowa polityka gospodarcza godnego społeczeństwa polega na dostosowaniu wydatków publicznych do tempa przyszłego wzrostu i dobrobytu gospodarczego” (tamże, s. 52-53). Włączenie do systemu światowego nie jest zatem oparte wyłącznie na potencjale ekonomicznym – co stawiałoby nasz kraj w gorszej sytuacji – lecz przede wszystkim na potencjale intelektualnym oraz zasobach kulturowych nakierowanych na innowacje i wartość, jaką niesie kapitał ludzki, który jest największym skarbem Polski. Dzięki kapitałowi ludzkiemu powstają nowe przestrzenie i pola kreatywnego działania, gdyż zasoby przyrody czy innowacyjne technologie, uznawane dotąd na przykład za „bezwartościowe”, stają się źródłem dynamicznego rozwoju.

Jan Maria Jackowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl