Jaruzelski uzasadnia użycie siły

Z prof. Mieczysławem Rybą, historykiem, politologiem, wykładowcą na
KUL i w WSKSiM, rozmawia Jacek Dytkowski

Wojciech Jaruzelski, choć przeprosił za wprowadzenie stanu wojennego, to
jednak uważa, że jego decyzja była wówczas ocaleniem przed wielowymiarową
katastrofą. Dziś zrobiłby to samo. Przed jakim nieszczęściem chciał ocalić
Polaków gen. Jaruzelski?

– Oczywiście Jaruzelski w domyśle mówił, że katastrofą byłaby interwencja
sowiecka lub jakaś rewolucja w kraju. Należy jednak pamiętać, że tego typu
stwierdzenie dzisiaj, w wolnej Rzeczypospolitej, jest absolutnie pewnym sygnałem
dla tych, którzy stawiają go na piedestały lub zapraszają do pałaców
prezydenckich.

Co chciał przez to powiedzieć sprawca stanu wojennego?
– To, że w sytuacji nacisku zewnętrznego jakiegokolwiek mocarstwa, straszenia,
szantażu itd. władze mogą i powinny wystąpić przeciwko własnemu społeczeństwu,
prześladując je więzieniem, różnymi torturami czy śmiercią. Czyli że jest to
moralnie usprawiedliwione w imię tzw. wyższej konieczności. Taki jest ostateczny
wymiar tych słów. Natomiast przeprosiny wtedy tylko mają sens, kiedy przyznaje
się do winy, a nie, gdy się mówi: "przepraszam", a później: "nie zrobiłem nic
złego". W takim wypadku jest to przecież pewien rodzaj hipokryzji.

Jaruzelski oświadczył również, że przed trzydziestoma laty wczesnym
rankiem 13 grudnia zwrócił się do rodaków z orędziem, ogłaszając wprowadzenie
stanu wojennego. Zgodnie z jego logiką, Polska była wówczas w stanie wojny.
Nasuwa się pytanie, z kim walczył gen. Jaruzelski?

– Z własnym społeczeństwem. Prowadził walkę w imię ratowania interesów swojej
grupy politycznej, czyli obozu komunistycznego oraz obcych – Związku
Sowieckiego. Była to wojna z własnym społeczeństwem w imię tych partykularnych
celów. Oczywiście pamiętajmy, że współpraca z obcym państwem, wysługiwanie się
mu przez polityków bezwzględnie nosi miano zdrady.

Były szef WRON powtórzył, że wprowadzenie stanu wojennego było mniejszym
złem. Przyznaje jednocześnie, że stanowiło to wielki wstrząs i przyniosło różne
bolesne i dokuczliwe dla społeczeństwa konsekwencje. Przeprosił wszystkich,
"których spotkała jakaś niesprawiedliwość i krzywda".

– Jaruzelski sugeruje tutaj, że nie wszystko było dopilnowane w szczegółach.
Innymi słowy, przyznaje, że rzeczywiście skutkiem stanu wojennego były jakieś
represje i krzywda pojedynczych osób. Natomiast cała główna linia działań była,
w jego opinii, słuszna i powinien zrobić to samo w podobnych okolicznościach.
Wyobraźmy sobie sytuację, gdyby np. dzisiaj pojawiły się demonstracje z powodów
ekonomicznych, politycznych – zresztą takie się zdarzają w różnych krajach: na
Białorusi, Ukrainie, wielu krajach islamskich itd., Bruksela, Berlin czy
jakiekolwiek inne państwo rozpoczyna naciski na rząd Polski, że trzeba by to
stłumić krwawo i wprowadzić stan wojenny. Władze to robią, a następnie twierdzą,
że ze względu na "okoliczności międzynarodowe" tak się stało i "dla wyższego
dobra". Jak wobec tego ocenialibyśmy te wydarzenia po kilku latach? Pewnie tak,
jak mówi teraz Jaruzelski. Jest bardzo szkodliwe, jeśli tego typu opinie nie
spotykają się z mocną reakcją warstwy przywódczej i politycznej. Taka sankcja,
że w imię jakiegoś wyższego dobra mogę niewinnych ludzi szkalować, zamykać i
mordować, oznacza w sensie politycznym sytuację skrajnie demoralizującą.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl