Jak Niemcy kłamali o Powstaniu

Pierwsze doniesienia o
Powstaniu Warszawskim pojawiły się w niemieckiej prasie dopiero po 2
tygodniach od jego wybuchu, prawdopodobnie w momencie kiedy Niemcy
nabrali przekonania, że zakończy się ono klęską. Decyzja propagandowa o
nieinformowaniu własnej opinii publicznej o tym wydarzeniu była zapewne
podyktowana również złym położeniem Niemców na wszystkich istotnych
frontach wojennych oraz lipcowym zamachem na Hitlera. W publikacjach
podkreślano m.in. rzekomą skrajną nieodpowiedzialność organizatorów
Powstania określanego mianem jednej wielkiej „awantury”. Skutecznie
przemilczano bohaterstwo żołnierzy AK nazywanych „bandytami” oraz
zbrodnie popełniane przez Niemców na ludności cywilnej.

17
sierpnia w „Berliner Boersen Zeitung” w obszernym artykule „Idzie o
Warszawę – bitwa pancerna wśród bagien i krzaków” pisano o ciężkich
walkach na wschodnim odcinku frontu i atakach Sowietów likwidowanych
przez pancerne jednostki armii niemieckiej i „Waffen – SS”. W tym
kontekście pojawiła się po raz pierwszy wzmianka o „Powstaniu, które
wzniecono 1 sierpnia w Warszawie”. O ile informacja ta we wspomnianym
dzienniku jest wstydliwie „ukryta” w treści artykułu, o tyle w
następnych dniach zamieszczano coraz więcej artykułów poświęconych
Powstaniu.
Z kolei 19 sierpnia w gazecie Niemieckiego Frontu Pracy
„Der Angriff” pisano: „Na początku sierpnia za plecami walczącego
niemieckiego frontu wybuchło w mieście Warszawa powstanie, jego
inspiratorów należałoby szukać w Moskwie. Zostało już ustalone ponad
wszelką miarę, że powstańcy mieli zupełnie fałszywe oczekiwania
dotyczące możliwej pomocy z zewnątrz. Brak szans na powodzenie całego
przedsięwzięcia stał się jasny bardzo szybko, gdy Wehrmacht zatrzymał
uderzenie sowieckich armii w pewnej odległości od Warszawy (…) po tym
jak pomoc dla powstania stała się iluzoryczna, Moskwa natychmiast
poprzez radio i agencje prasowe oczyściła się z odpowiedzialności za
powstanie i zrzuciła całą odpowiedzialność za nie na rząd emigrantów
(…) Bolszewicka gra jest bardzo łatwa do przejrzenia (…) np. w
'Izwiestiach’ można przeczytać, że 'reakcyjna banda emigrantów dała
rozkaz do powstania ze swoich cieplutkich gabinetów’ (…) Jest tu
bardzo wyraźnie pokazane, że rządcy Kremla posyłają w pełni świadomie
warszawskich Polaków, którzy nie są bolszewiccy, na śmierć”.
Teksty
opublikowano po odcięciu się Stalina (16 sierpnia 1944 roku) od
jakichkolwiek związków z Powstaniem i od obietnic pomocy składanych
powstańcom. Natomiast brytyjskie zrzuty dla walczącej stolicy zostały w
ślad za szwedzką gazetą „Aftonbladet” określone przez „Berliner Boersen
Zeitung” jako kuriozalny „prezent” zrzucony dla „band z Warszawy (…)”.
W bardzo podobnym tonie wypowiedziała się też „Voelkischer Beobachter” z
19 sierpnia, informując o tym, że wybuch w Warszawie został wywołany
przez „polskich bandytów”, którzy w większej części byli młodzieńcami.
Ich wiek określano na 15-21 lat. Warszawiacy mieli zaś odnieść się do
ruchu powstańczego niezwykle negatywnie. „Odczłowieczenie” i zrównanie z
pospolitymi przestępcami zawdzięczali powstańcy prawdopodobnie (oprócz
utrwalonej pogardy dla Polaków) także dyrektywom płynącym z ważnych
centralnych urzędów administracji państwowej III Rzeszy w Berlinie.
Z
upływem czasu ukazywało się coraz więcej (mniej lub bardziej)
precyzyjnych informacji na temat wybuchu Powstania i przebiegu jego
pierwszych dni. Wiadomości te na ogół były czerpane z zagranicznych
środków masowego przekazu i nie ulega wątpliwości, że były także
cenzurowane, np. znaczny obszar miasta zajęty przez Armię Krajową
określano jako ” (…) części miasta i budynki (…)”, co miało sprawiać
wrażenie ograniczoności ruchu powstańczego. Informacje te podawane były
też w trybie warunkowym, a często używane wyrażenie „udało się” w
odniesieniu do powstańczych sukcesów miało je od razu i z definicji
dezawuować. Przyczyna tego stanu rzeczy była jasna „bandy z Warszawy”
nie mogły dominować nad heroicznymi niemieckimi żołnierzami, którzy
bronili właśnie europejskiej cywilizacji przed bolszewickim najazdem.
Korzystano także z okazji, by cytując fragmenty z artykułów brytyjskiej
prasy inspirowanych przez rosyjską agenturę („Daily Worker”), poniżyć i
odebrać honor przywódcom Powstania i polskim liderom na Zachodzie.
Wspominano o „półfaszystowskim rządzie polskim w Londynie”, który dla
własnej satysfakcji i interesów dał rozkaz wybuchu Powstania.
Tragedia
Powstania, według niemieckiej prasy, nie wynikała z morderczego
zachowania się Niemców w zabijanym właśnie mieście, lecz z „samobójczych
postaw powstańców”. Zgodnie z obowiązującym stereotypem Polacy byli
nieodpowiedzialni aż do granic możliwości. W gazecie „Der Angriff” z 22
sierpnia cytowano brytyjskie opinie o tym, że „(…) sowieckie
dowództwo celowo 'wyhamowało’ swoje wejście do Warszawy po to, by Polacy
w Warszawie sami dali się zlikwidować poprzez swoje wariackie powstanie
(…)”. Z pełną „schadenfreude” przywitano apel Polek wysłany do
Papieża drogą radiową z walczącej Warszawy, w którym wołały o pomoc dla
opuszczonej stolicy Polski i pytały, dlaczego „świat nie troszczy się o
nasz kraj”. Kilka dni później w tej samej gazecie ponownie w tym
kontekście kilka razy podkreślano, odwołując się do prasy portugalskiej,
kompletny bezsens „samobójczego Powstania” i „polskiego wariactwa”.
Zwracano też uwagę na potężną presję wywieraną na Polaków przez
wkraczające wojska sowieckie, by przyjmować „postawy przyjazne
komunistom”.
W niemieckich gazetach nie pisano szczegółowo, co
zresztą zrozumiałe, o liczbie wymordowanej ludności cywilnej Warszawy i
stratach powstańców. Nie zająknięto się także ani słowem o poległych
żołnierzach niemieckich. Za te dramaty jednak w myśl przedstawianych
tekstów byli odpowiedzialni przywódcy Powstania z Generałem Tadeuszem
Borem-Komorowskim na czele i władze Rzeczypospolitej na uchodźstwie. To
właśnie byli ci, którzy wywołali tę „awanturę” w porozumieniu ze
Stalinem, który ostatecznie i tak wszystkich oszukał, oraz z
aliantami, którzy w końcu zostawili samym sobie i powstańców, i
warszawiaków.
Podsumowując upadek Powstania, nieunikniony przecież w
określonej sytuacji polityczno-militarnej, Josef Goebbels mówił: „(…)
Można los Warszawy uznać nieomalże za zrządzenie Opatrzności. Miasto
zostało po raz drugi w tej wojnie całkowicie zniszczone, a przecież
tutaj zaczęła się wojna”. Słowa te są kwintesencją opinii niemieckiej
prasy o Powstaniu Warszawskim.

Dr Piotr Łysakowski


Autor jest historykiem, specjalizuje się w historii Niemiec. Pracownik Biura Edukacji Publicznej IPN w Warszawie.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl