Czego PiS zapomniało dopisać do wniosku

Z Jerzym Wołomsewiczem, świadkiem pacyfikacji ziemi augustowskiej przez oddziały NKWD, rozmawia Jacek Dytkowski

Pamięta Pan wydarzenia z obławy?

– Miałem wówczas 9 lat. Mieszkałem w Augustowie z całą rodziną, z dwiema siostrami, mamą i tatą, który miał w tym czasie chyba trzydzieści cztery lata. O AK wtedy nie wolno nic było mówić. 11 lub 12 lipca 1945 r. przyszło 6-7 enkawudzistów, zapukali, ale tata nie otwierał. Wobec tego wywalili takie filonki w drzwiach kolbami i weszli do środka. W tym czasie już tata dobiegł do jednego, później do drugiego okna, ale wszystko już było na zewnątrz obstawione przez NKWD. Zaczęli robić rewizję, a na podwórku czekała ciężarówka z brezentem. Wyprowadzili tatę na podwórko, szukali broni. Nie znaleźli, ale zabrali tacie bryczesy oficerskie i buty, tzw. angielki. Mama dowiedziała się później, że tych, co zatrzymano, wyselekcjonowano i że tata wraz około ośmioma więźniami jest przetrzymywany na ulicy Partyzantów w willi u Dowgirdów. Zatrzymanie było dziełem Szostaka, szefa Urzędu Bezpieczeństwa w Augustowie. Miał listę, znał akowców i przekazał ją NKWD. Mama poleciła mi wziąć kawałek chleba, słoninki wędzonej i iść do tej willi. Rano o szóstej zaczęli ich wyprowadzać, by ich „załatwić”. Zauważyłem tatę, krzyknąłem, a chleb wraz ze słoniną rzuciłem przez siatkę. Bojec podszedł, zgniótł butem jedzenie i chciał do mnie strzelać. Wtedy uciekłem na drugą ulicę i schroniłem się w kartoflisku. Na drugi dzień wróciłem z myślą, że znów ujrzę tatę, ale jakiś pan poinformował mnie, że już wszystkich wywieźli w nieznanym kierunku.


Dowiadywał się Pan, co się stało z Pańskim ojcem?


– Starałem się ja oraz moje siostry, które pisały w tej sprawie do sekretarza Organizacji Narodów Zjednoczonych. Mama miała w Stanach Zjednoczonych braci i siostry, którzy dowiadywali się tam u różnych instytucji, m.in. w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu. Otrzymali odpowiedź od Stalina – było bowiem napisane na liście jego faksymile, że „takiego na terenie ZSRR nie ma”. Pisma kierowaliśmy wszędzie. Siostra pisała np. do naczelnej prokuratury w 1947 lub 1948 r., ale to nic nie dało.


Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl