Co bada ABW?
Z posłem Arturem Górskim (PiS), wiceprzewodniczącym podkomisji stałej ds. nauki i szkolnictwa wyższego, rozmawia Maria S. Jasita
Posłowie Platformy Obywatelskiej zgłosili poprawkę do rządowego projektu ustawy o instytutach badawczych, która przewidywała, że w instytutach obligatoryjnie byliby zatrudniani przedstawiciele służb specjalnych bezpośrednio podległych premierowi. Jak na ten pomysł zareagowali członkowie komisji?
– Była to jedna z wielu poprawek i zapewne przeszłaby ona niezauważona – tak jak przechodziły inne poprawki. Gdy jednak okazało się, jakie instytucje stoją za tym niewinnie brzmiącym zapisem, to nastąpiła pewna konsternacja, i ze strony parlamentarzystów, i ze strony obecnych na posiedzeniu profesorów reprezentujących polską naukę. Jeden z nich przyznał, że faktycznie „różne groźne rzeczy mogą się kryć za zapisami niewiele mówiącymi”. Całkowicie się z tym zgadzam, że jest to zapis niegroźnie wyglądający, za którym kryje się groźba, iż służby specjalne będą kontrolowały instytucje działające na styku nauki i gospodarki.
Wycofano się jednak z tego pomy słu, ale nie do końca. ABW chce jednak w inny sposób kontrolować polską naukę. Dlaczego Komitet Sterujący w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju jest taki ważny dla służb specjalnych?
– Do zadań Komitetu Sterującego do spraw badań naukowych i prac rozwojowych w obszarze bezpieczeństwa i obronności państwa będzie należało przygotowywanie i przedstawianie ministrowi do zatwierdzenia projektów strategicznych programów badań naukowych i prac rozwojowych, a także zarządzanie realizacją badań naukowych i prac rozwojowych. Tu chodzi o duże pieniądze i niewątpliwie Komitet będzie kierował ich przepływem. Obawiam się, że przedstawiciel ABW będzie z zewnątrz, z centrali, otrzymywał dyspozycje, jak działać i do kogo kierować te środki.
Komitet Sterujący nie jest jedynym organem, do którego ABW chce wprowadzić swoich ludzi…
– Owszem, poseł Jan Kaźmierczak z PO złożył poprawkę do projektu ustawy o zasadach finansowania nauki, która nakładała na ministra nauki i szkolnictwa wyższego obowiązek powołania zespołu doradczego do spraw badań dotyczących obronności i bezpieczeństwa państwa, w skład którego miały wchodzić osoby wskazane przez ministra obrony narodowej oraz szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pierwotnie w projekcie ustawy nie był to obowiązek, tylko możliwość, i nie był przewidziany przedstawiciel ABW. Minister Barbara Kudrycka nie paliła się do tego obowiązku i dlatego poseł Kaźmierczak wycofał się z niego, pozostawiając możliwość, ale nikt z PO nie miał odwagi sprzeciwić się woli szefa ABW, aby jego przedstawiciel wchodził do tego zespołu, jeśli zostanie on powołany. Ten zespół będzie miał istotny wpływ na decyzje ministra nauki i szkolnictwa wyższego w obszarze badań naukowych.
Rodzi to poważne pytania o niezależność naukowców.
– Myślę, że nawet nie o kontrolę samej nauki tu chodzi, tylko o trzymanie ręki na środkach finansowych kierowanych na naukę. Po okresie PRL widzimy, że ludzie dawnych służb specjalnych w znacznej mierze kontrolują gospodarkę i przepływ finansów. Dziś nauka ma olbrzymi wpływ na rozwój gospodarki. Są na nią przeznaczane znaczne środki rządowe. Obawiam się, że ABW chce kontynuować niechlubną tradycję służb komunistycznych i kontrolować obszary na styku nauki i gospodarki. Argumentacja, która pojawia się w piśmie szefa Krzysztofa Bondaryka, że ABW także prowadzi badania naukowe, jakoś mnie nie przekonuje. Wiemy, jakie zadania ma Agencja, i rozwój nauki nie jest jej celem. Wiemy także, że przedstawiciele dawnych służb, korzystając ze swoich kontaktów i wpływów, świetnie się ustawili i dziś zarabiają olbrzymie pieniądze. Czy obecnie ludzie Bondaryka mają ustawić się na polskiej nauce i gospodarce? Oby tak się nie stało.
Dziękuję za rozmowę.