Chcą nowego biegłego

Powodzianie z Kędzierzyna-Koźla są niezadowoleni z opinii biegłego
hydrologa i domagają się powołania nowego eksperta. Prokuratura prowadzi
śledztwo w sprawie akcji przeciwpowodziowej w maju 2010 r., która zdaniem
poszkodowanych była nieudolna.

Prokuratura Okręgowa w Opolu uzyskała opinię biegłego hydrologa, który jednak
nie dopatrzył się winy urzędników, a wręcz stwierdził, że w wielu przypadkach
działali profesjonalnie. Poszkodowani przez powódź są tymi ustaleniami
zaskoczeni i zarzucają ekspertowi braki w opinii. – Biegły w sporządzonej przez
siebie opinii oraz podczas przesłuchania w prokuraturze nie potrafił
odpowiedzieć na wiele pytań, zawarł szereg wzajemnie wykluczających się
stwierdzeń, błędów merytorycznych oraz zaskakujących i bezpodstawnych wniosków.
A także zaprezentował niczym niepotwierdzone własne dane i przemyślenia,
całkowicie sprzeczne ze stanem faktycznym parametrów technicznych istniejącego
systemu ochrony przeciwpowodziowej Kędzierzyna-Koźla – stwierdza Grzegorz
Fuławka, przedstawiciel powodzian.

Dlatego poszkodowani domagają się powołania nowego biegłego hydrologa. Taki
wniosek wpłynął właśnie do prokuratury opolskiej. – Naszym zdaniem, w tej
sprawie powinien wypowiedzieć się jeszcze ktoś, gdyż sprawa jest zbyt poważna,
by opierać się na opinii jednego człowieka, który, jak uważamy, popełnił sporo
błędów w wydanej przez siebie opinii – zaznacza Fuławka.

Karolina Kulig z kancelarii prawnej Gawor i partnerzy, która reprezentuje
grupę powodzian, wskazuje, że nowy ekspert miałby zweryfikować i uzupełnić
ustalenia biegłego, który dotychczas prowadził sprawę. – Rozpatrzymy go, kiedy
tylko do nas dotrze – mówi o wniosku powodzian rzecznik opolskiej prokuratury
okręgowej Lidia Sieradzka.

– Zarówno w zgłoszeniu przestępstwa do prokuratury, jak i w pozwie zbiorowym
powodzianie sygnalizowali błędne działania władz podczas powodzi, które swą
nieporadnością nieumyślnie spowodowały kataklizm powodzi na tym terenie i przy
okazji zatopiły zachodnią część Koźla – przypomina Grzegorz Fuławka. Dodaje, że
powodzianie nie koncentrują się wyłącznie na zamknięciu zapory szandorowej, co
im się błędnie przypisuje w mediach. Pytają tylko, czy "wobec ogromu
popełnionych błędów przy tzw. zarządzaniu powodzią w maju 2010 r. uzasadnione
było zamykanie szandorów przez władze", które "de facto zdecydowały utworzyć
swoisty zbiornik retencyjny na terenach mieszkalnych, przy okazji zalewając
zachodnią część Koźla".

Poszkodowani wskazują, że różnica poziomów pomiędzy zalaną ulicą Raciborską
przy szandorach a poziomem wody w Odrze wynosiła o wiele więcej, niż wcześniej
wskazywano. – Zrodziło się wiele nowych pytań: Dlaczego zrezygnowano z budowy
wału zachodniego Koźla? Dlaczego zrezygnowano z budowy estakady na obwodnicy od
ronda w kierunku Większyc? Dlaczego awaryjnie usypywano wał na drodze do
Reńskiej Wsi, skoro obniżenie tej drogi było celowe, aby zminimalizować skutki
powodzi dla mieszkańców Kobylic, części Koźla czy Reńskiej Wsi? – pyta Fuławka.
Jego zdaniem, nowe informacje i dane niezbicie dowodzą, że gdyby nie błędne
działania władz, to domy przy ulicy Raciborskiej w ogóle nie byłyby zalane. Woda
dostałaby się najwyżej do części piwnic lub podwórek.

Zenon Baranowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl