Pojedynek o siatkarskie mistrzostwo świata czas zacząć

Rozmowa z Włodzimierzem Sadalskim, dyrektorem Pionu Sportu i Szkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej, siatkarskim mistrzem świata z 1974 roku z Meksyku oraz mistrzem olimpijskim z 1976 roku z Montrealu.

Jak ocenia pan szanse reprezentacji Polski na rozpoczynających się dziś mistrzostwach świata siatkarzy?

Trudno jest mówić o szansach. Ja osobiście z bliska oglądałem przygotowania naszego zespołu do mundialu. Wczoraj byłem na treningu. Było widać spokój. Nasi zawodnicy fizycznie prezentowali się dobrze. Pamiętajmy jednak, że tutaj startują 24 reprezentacje, z czego 10, 12 drużyn na pewno marzy żeby wygrać mistrzostwo świata.

Sukcesem dla naszej reprezentacji będzie pierwsza szóstka, czy możemy liczyć na coś więcej?

Myślę, że jak się zakwalifikujemy do pierwszej szóstki, to na pewno zagramy o medale. Dojście do tej pierwszej szóstki wymaga bardzo dobrej gry, trochę szczęścia, wytrzymałości, dobrego zdrowia. Dużo czynników składa się na to osiągnięcie. A jak już tam będziemy, myślę, że będziemy grali o medale.

Brak takiego zawodnika, jak Bartosz Kurek, przyjmującego mistrzów Włoch, oraz wieloletniej gwiazdy naszej drużyny, czy to może jakoś znacząco wpłynąć na postawę Polaków?

Czy wpłynie pozytywnie, czy negatywnie tego nigdy nie wiemy i nie dowiemy się. Taka była decyzja trenera i uważam, że nie ma jej co roztrząsać.

Pańscy faworyci na mistrzostwach?

Bardzo mocne na pewno będą Rosja, Brazylia, Włochy i Polska.

Dziś na Stadionie Narodowym będziemy świadkami wyjątkowego spotkania. 60 tys. kibiców – to będzie niesamowity spektakl?

Na pewno będzie niesamowicie. Stadion jest piękny z zewnątrz, a jeszcze piękniejszy wewnątrz. Znamy wspaniałych polskich kibiców. Atmosfera będzie niespotykana. Wiem, że to będzie ogromne obciążenie dla zawodników i trenerów, ale myślę, że po pierwszym gwizdku sędziego wszystko to pójdzie na bok i zostanie sama koncentracja na grze.

Pan jest członkiem wielkiej drużyny z 1974 i 1976 roku, która wywalczyła mistrzostwo świata oraz złoto olimpijskie. Jakie emocje towarzyszyły panu podczas tych sukcesów?

Emocje były ogromne. Mimo to mieliśmy w sobie spokój, dzięki bardzo dobremu 73’ rokowi. Przepracowaliśmy bardzo dobrze rok 74’. Pamiętam, że mieliśmy dwa zgrupowania wysokogórskie. Byliśmy pewni swojej fizyki, przygotowania kondycyjnego. Ten zespół się bardzo mocno scalił. Graliśmy razem od juniorów. Były emocje, ale był też spokój i siła. Absolutnie dużo większe emocje towarzyszyły już naszej grze o złoty medal olimpijski. Trener zapowiedział przecież mistrzostwo, co wywarło na nas oczywistą presję. Mistrzostwa świata były siłą spokoju. Na olimpiadzie w Montrealu pojawiły się potężne emocje. Wszystko skończyło się jednak pięknie. Zostaliśmy złotymi medalistami mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich.

Czyli dzisiaj siatkarzom trzeba życzyć przede wszystkim spokoju, wiary we własne umiejętności i… powinno się udać?

Absolutnie, wiary we własne umiejętności i w czas przepracowanych. Jeżeli każdy zawodnik wie, że przepracował okres przygotowawczy na sto procent, będzie dobrze.

Dziękuję za rozmowę

Sport/RIRM

drukuj