fot. PAP/EPA

Liga Narodów siatkarzy. Wielki mecz Polaków w Chicago! Brazylia pokonana!

Kapitalny mecz polskich siatkarzy. Podopieczni Vitala Heynena, grający w mocno okrojonym składzie, pokonali naszpikowaną gwiazdami Brazylię 3:2 i zrobili olbrzymi krok w stronę awansu do półfinału Ligi Narodów. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobył Bartosz Bednorz (18).


Biało-czerwoni zaczęli w imponującym stylu. Przy zagrywce Karola Kłosy szybko wypracowali sobie cztery oczka zaliczki (5:1). Brazylijczycy nie zrazili się jednak tym i po skutecznym ataku Wallace’a De Souzy wyszli na jednopunktowe prowadzenie (9:10). Od tego momentu żaden z zespołów nie potrafił odskoczyć na bezpieczny dystans, a wynik zazwyczaj oscylował wokół remisu (14:14, 20:20). O wszystkim zadecydowała więc emocjonująca końcówka. W niej więcej zimnej krwi zachowali podopieczni Vitala Heynena, którzy po autowym zbiciu Ricardo Lucarelliego wygrali 25:23.

Początek kolejnego seta tym razem przebiegał pod dyktando Canarinhos. Po ataku Joandry’ego Leala było 4:7. Polacy nie zamierzali składać broni, dzięki efektownemu blokowi Łukasza Kaczmarka błyskawicznie odrobili straty (9:9). Podobnie jak w poprzedniej partii, tak i w tej długimi fragmentami gry trwała walka punkt za punkt (15:15, 21:21). W efekcie znów o zwycięstwie zadecydowały pojedyncze akcje. Ostatnie słowo należało do ekipy Renana Dal Zotto (23:25). Zepsuta zagrywka Bartosza Bednorza sprawiła, że w całym meczu mieliśmy 1:1.

Trzecia odsłona spotkania rozpoczęła się od wymiany cios za cios (6:6). Po pierwszej przerwie technicznej inicjatywę na boisku przejęli zawodnicy z Ameryki Południowej, którzy w pewnym momencie prowadzili różnicą nawet pięciu oczek, gdy czerwoną kartkę za dyskusję z sędzią otrzymał Vital Heynen (11:16). Taki obrót sprawy mobilizująco podziałał na biało-czerwonych. Wystarczyło kilka udanych zagrań i po zepsutym ataku Wallace’a De Souzy zrobiło się 18:18. Mistrzowie świata na tym nie poprzestali. Dzięki efektownej „czapie” na Joandry’m Lealu najpierw uzyskali trzy punkty przewagi (22:19), a po następnie – za sprawą asa serwisowego Bartosza Kwolka – wygrali seta 25:21.

Podrażnieni Brazylijczycy z impetem weszli w czwartą partię. „Krótka” Isaca Santosa dała drużynie z Kraju Kawy dość wyraźny bufor bezpieczeństwa (5:10). Polacy nie potrafili zbliżyć się do rywali. Dobre akcje przeplatali tymi słabszymi (14:17). Po pojedynczym bloku na Norbercie Hubercie to Canarinhos cały czas mieli wszystko w swoich rękach (18:21). Naszych siatkarzy stać było jeszcze na jeden poważny zryw, kiedy to po skutecznej kontrze w wykonaniu Macieja Muzaja, było już tylko 21:22. Końcówka należała jednak do zespołu Renana Dal Zotto, który zwyciężył pewnie – różnicą czterech oczek (21:25) – i tym samym doprowadził do tie-breaka.

W nim od początku wszystko układało się po myśli biało-czerwonych. Dzięki dwóm świetnym atakom z rzędu Bartosza Bednorza prowadziliśmy 6:3. Gdy chwilę później przyjmujący Azimutu Modena po raz kolejny popisał się świetnym uderzeniem, losy meczu były w zasadzie rozstrzygnięte (12:8). Podopieczni Vitala Heynena nie dali się złamać. Zwyciężyli 15:9, a całe spotkanie 3:2. Kropkę nad „i” postawił – a jakże(!) – Bartosz Bednorz.

Polacy w kapitalnym stylu zaczęli zmagania w Final Six. W mocno rezerwowym składzie pokonali wielką Brazylię i są o krok od awansu do półfinału Ligi Narodów. W nocy z czwartku na piątek zmierzą się ze swoim drugim grupowym rywalem – Iranem.

***

Polska – Brazylia 3:2
(25:23, 23:25, 25:21, 21:25, 15:9)

Polska: Norbert Huber (11), Bartosz Bednorz (18), Marcin Komenda (1), Łukasz Kaczmarek (10), Karol Kłos (15), Bartosz Kwolek (12), Jakub Popiwczak (libero) oraz Piotr Łukasik (1), Maciej Muzaj (14) i Marcin Janusz (1)

Brazylia: Lucas Saatkamp (7), Joandry Leal (14), Bruno Rezende (3), Wallace De Souza (21), Flavio Gualberto (11), Ricardo Lucarelli (18), Thales Hoss (libero) oraz Alan Souza, Mauricio Silva, Fernando Kreling (1), Isac Santos (5), Douglas Souza (1), Eder Carbonera i Maique Nascimento (libero)

Sport.RIRM

drukuj