Homilia ks. kard. Pietro Parolina wygłoszona w 15. rocznicę wizyty św. Jana Pawła II na Ukrainie

 

Tekst homilii ks. kard. Parolina

Homilia ks. kard. Pietro Parolina wygłoszona podczas Mszy Świętej dziękczynnej w Katedrze pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny we Lwowie w 15. rocznicę wizyty św. Jana Pawła II na Ukrainie.

Najczcigodniejszy księże arcybiskupie Mieczysławie, Łaciński Metropolito Lwowski, drodzy księża biskupi, osoby życia konsekrowanego, bracia i siostry!

Liturgia, którą sprawujemy, jest najlepszym wyrazem naszej wiary. Wszyscy jesteśmy tu, aby wychwalać jedynego Pana, którego Ciałem jest właśnie zgromadzony tutaj Kościół – wszyscy stosownie do własnej posługi, wszyscy jako bracia poddani żywemu i szczeremu osądowi Słowa Bożego. Każdemu z was przywożę gorące pozdrowienie i błogosławieństwo Ojca Świętego Franciszka, który – jak dobrze wiecie – tę waszą ziemię szczególnie nosi w sercu. To właśnie on posłał mnie, aby was zapewnić, że Piotr – Opoka jest z wami, aby was umacniać w wierze. On was zapewnia o swoim wielkim podziwie dla nieustannego wysiłku, jaki Kościół łaciński tutaj podejmuje, aby głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, będąc otwartym na różne kultury, z których się wywodzą i którymi odznaczają się wasi wierni.

Pierwsze czytanie wydaje się napisane dla nas. Jest to opis wojny, zniszczenia, niewierności Bogu i ludzkości. Niewierność Bogu leży u źródła każdej wojny, absurdalnej i cynicznej przemocy, która przenika wszelkie uczucie, ludzki szacunek, wszelką czułość i zainteresowanie tego, kto jak my został stworzony jako wolny i miłowany przez Boga. Wojna rodzi się z bałwochwalstwa, tzn. z postawienia bożka w miejsce Boga. Jest nim władza, arogancja, ambicja, fałszywe poczucie wyższości zamiast obrony i rozwoju osoby ludzkiej. Człowieka jednak bezpośrednio broni sam Bóg i nie ma żadnej ludzkiej siły, która nie zaznałaby śmierci i sądu. Wszyscy bowiem będziemy sądzeni w sposób szczególny z przemocy użytej, w różnej postaci, przeciwko obrazowi samego Boga, jakim jest osoba ludzka; albo z tego powodu, że nie zatroszczyliśmy się zwłaszcza o tych, którzy są bezbronni, poranieni, kalecy, zgwałceni na ciele i duchu, a nawet zabici. Druga Księga Kronik przypomina nam, że bez względu na nasze złudzenia, to Bóg decyduje o losach historii.

Wielu waszych braci i sióstr na Wschodniej Ukrainie spotkała przemoc, wyrastająca z niesprawiedliwości. Wielu innych, w całym kraju, doświadczyło nadużycia władzy, nieuczciwości, braku zainteresowania dobrem wspólnym, zagrabiania wspólnego majątku. Rodzi się jednak pewność, że to Bóg jest panem historii i że nasze parodie władzy są tylko głupią i tragiczną igraszką, która doprowadzi do upadku tych, którzy się tego wszystkiego dopuszczali.

Dzisiejsza Ewangelia jest bardzo radykalna: „Nikt nie może dwóm panom służyć”. Bóg jest bogactwem, gdyż do Niego wszystko należy i On stworzył wszechświat jako dar miłości dla wszystkich ludzi. To my przez grzech zniszczyliśmy ten cudowny plan miłości. Bogactwo jest przywiązaniem się do rzeczy, iluzją, że staniemy się nieśmiertelni przez władzę i mamonę.

Są tacy, którzy tak wiele ukradli, że szastają pieniędzmi i myślą, że są panami świata, ponieważ stać ich na luksusy, które wydają się im źródłem przywilejów i podziwu ze strony innych: „Głupcze – mówi do takich Bóg – jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” (Łk, 12, 20). A bogaczowi, który urządzał wystawne uczty i nie pozwalał ubogiemu Łazarzowi nasycić się nawet odpadkami z jego stołu, Bóg ukazuje straszną, nieuniknioną scenę, jaką będzie sąd (ostateczny). Ubogi Łazarz u boku Boga, a bogacz pogrążony w mękach piekła. Bogacz próbuje jeszcze pozyskać jakieś dobro, choćby kroplę wody. Ale odpowiedź jest jedna: „Teraz jest już za późno, w tej chwili nie da się już nic zrobić. Miałeś już swoją szansę, ale ją zmarnowałeś” (por. Łk 16, 19-310).

Bracia i siostry, bogactwo nielicznych i ubóstwo wielu to jedna z wielkich trudności, które istnieją w świecie i w waszym kraju. Mamy pokusę, by myśleć, że tego już nie da się zmienić, że nie ma alternatywy. Już nie gorszy nas obiektywna przemoc, która tkwi w tym, że ktoś pozbawił dobra innych, czyniąc je własnymi. Co więcej, można dojść do przekonania, że to jest znak Bożego błogosławieństwa i podejmuje się nawet gesty dobroczynności, aby pokazać, że jest się dobrym i wielkodusznym, a może nawet pełnym bojaźni Bożej.

A my wierzący i nasze instytucje, niekiedy prześcigamy się, aby posiąść te dobra bogaczy. Oddają im cześć jako dobroczyńcom, pokazują się z nimi, wspierają ich w ich pragnieniach, niekiedy ukazują ich jako wzorce do naśladowania, dlatego że wspomogli Kościół swoimi pieniędzmi.

Możemy pójść jeszcze dalej. Również i nasze Kościoły mogą obnosić się bogactwem w sposób grubiański i prostacki, głęboko raniąc sumienia. Możemy dojść do tego, że nie tylko staniemy się przyjaciółmi możnych, ale że sami –wezwani do odpowiedzialności w Kościele – będziemy obnosić się bogactwem, luksusowymi przedmiotami, kosztownymi i chorymi zachowaniami na pokaz.

„Wy zaś nie tak macie postępować – mówi Pan – lecz największy między wami niech będzie jak najmłodszy, a przełożony jak sługa” (Łk 22, 26).

Dzisiejsza Ewangelia nie grozi nam i nie chce nas zastraszyć, aby pokazać jak bardzo grzesznym jest takie postępowanie. Ukazuje tylko głupotę. Mówi nam: popatrzcie jak stworzył Pan Bóg ten świat: piękny w każdym detalu. Stworzenie jest tak piękne, że żadne bogactwo nie jest w stanie go przeważyć. Nie trudźmy się daremnie, aby je kupić. Ono znajduje się w harmonii kwiatka, w delikatności miłości Boga, który nie zapomina o swoim stworzeniu, nawet wtedy, gdy cierpi i jest w bólu. Ta czułość Boga jest prawdziwym pięknem i to całkowicie darmo ofiarowanym. Kto chce je kupić, ten je niszczy….

Drodzy bracia i siostry! Podczas tej Eucharystii Pan przekazuje nam takie przeświadczenie: prawdziwym pięknem jest piękno natury, uśmiechu, gestu, wymownego milczenia. Wszystko to nie jest prymitywne, nie da się tego sprzedać ani kupić. W taki właśnie sposób Bóg każdego dnia ukazuje nam swoją miłość.

Ofiarom tej wojny mogę jedynie przypomnieć słowa Pana: Nie pozwólcie, by zwyciężył w was lęk! Bóg o was nie zapomina! On jest waszą opieką i obroną. Mówię to z trudem, bo nie wycierpiałem tego, co oni wycierpieli, bo jest mi łatwo to powtórzyć. Lecz Bóg nie przeczy samemu sobie i nie zawodzi. Bóg jest po ich stronie, nie zostawi ich samych na pastwę przemocy.

Wszystkim nam On powtarza: „Szukajcie królestwa Bożego i jego sprawiedliwości”, a cała reszta zostanie wam dodana. Trudno powiedzieć to komuś, kto stracił dzieci, albo męża, albo żonę, albo rodziców, albo pracę i godność. Lecz to właśnie jest absolutna miłość Boga, pozornie największy paradoks tej miłości, który przyjęła nazwę Ewangelii, Dobrej Nowiny. Albo poddajemy tej rozbrajającej Bożej miłości, albo godzimy się zaakceptować bądź przeklinać niesprawiedliwość, grabież połączoną z gwałtem i zabójstwem. My wybraliśmy tę drogę, ponieważ uwierzyliśmy miłości Boga, choć każdego dnia nasza słabość zdaje się zadawać kłam temu, w co wierzymy.

Drodzy bracia i siostry, zwłaszcza wy, którzy doświadczacie cierpienia i czujecie się opuszczeni! Wiemy, że Bóg nas kocha i że nie jesteśmy sami. On jest naszą sprawiedliwością. Być może my, którzy wam o tym mówimy, nie jesteśmy wiarygodnymi świadkami z powodu naszego grzechu, którym często przeczymy naszej wierze. Ale nie możemy wam tego powtórzyć, ponieważ o to nas prosił Pan. My nie głosimy siebie samych ani naszej wierności. My głosimy słowo, które Bóg włożył w nasze usta. My jesteśmy świadkami, że to Słowo w Jezusie Chrystusie stało się ciałem i nie było po stronie możnych, ale zostało przez możnych ukrzyżowane na Golgocie. A jednak właśnie to ukrzyżowane Słowo zostało trzeciego dnia wskrzeszone przez Ojca. Któż uwierzyłby w taki cud?! A jednak Kościół rodzi się z tej wiary, opowiadanej i potwierdzanej świadectwem.

Wszystkim wam, którzy cierpicie, zwłaszcza w czasie tej wojny tak nietypowej i absurdalnej, Bóg powtarza, jak dobremu łotrowi: „Dziś będziesz ze Mną w raju” (Łk 23, 43).

RIRM

drukuj