Polka walczy o swoje dzieci przed belgijskim sądem
Wymiar sprawiedliwości w Belgii zajmie się dziś sprawą Polki Anny Siedleckiej i jej dzieci. Kobieta od dwóch lat walczy z byłym mężem Belgiem o dwójkę swoich maluchów. Ojciec chce, by mieszkały u niego. Sprawa o opiekę nad dziećmi toczy się przed poznańskim sądem oraz belgijskim wymiarem sprawiedliwości.
Prawo europejskie nie pozwala prowadzić jednocześnie tych samych spraw. Postępowanie w Polsce o przyznanie opieki matce i ograniczenie praw rodzicielskich ojcu zaczęło się w 2015 r. Za granicą sprawa rozpoczęła się w listopadzie ub.r. Anna Siedlecka podkreśla, że czuje się bezradna w obecnej sytuacji.
– Czuję się kompletnie wypompowana. To trwa już 5 lat. 500 plus miałam na chwilę. Zabrano mi, ponieważ mój były mąż dostaje dodatek na dzieci w Belgii. Okazuje się, że w Polsce nie mam prawa do niczego na dzieci i nigdy nie będę miała, dopóki były mąż pobiera środki w Belgii. To, że on ich nie przekazuje, nikogo nie interesuje. Każdy mi mówi, że takie mamy przepisy. Oczywiście przepisy są po to, żeby je interpretować. Jest tysiąc mechanizmów, które pozwoliłyby w tej chwili postanowić, że miejsce dzieci jest przy matce, zabezpieczyłyby alimenty, ustaliłyby, że w Polsce mogą być pobierane dodatki typu 500 plus czy wychowawczy, ale nikt mi nie chce pomóc – zaznacza.
Anna Siedlecka z Poznania padła ofiarą przemocy fizycznej ze strony swojego byłego męża Belga. Była nękana i zastraszana. Z tego powodu rozwiodła się i wraz z dziećmi uciekła z Belgii. Były mąż próbuje zabrać je do siebie. Próbował nawet za pomocą krewnych ująć siłą i uprowadzić dzieci.
RIRM