Nie tylko Boko Haram

Zazwyczaj kiedy myślimy o prześladowaniach chrześcijan w Nigerii, w pierwszym momencie przychodzi nam na myśl destrukcyjne działanie terrorystów islamskich z organizacji Boko Haram (grupy powiązanej z Al-Kaidą).

Słusznie. Nie ulega wątpliwości, że są to mordercy wyspecjalizowani w dokonywaniu rzezi i zbrodni na cywilach, realizatorzy morderczego planu, którego ofiarami są w głównej mierze wyznawcy Chrystusa w tym najludniejszym kraju Afryki. Tą przestępczą organizacją zajęły się wreszcie ONZ oraz Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze.

Boko Haram to zorganizowana szajka usiłująca ustanowić za pomocą terroru islamskie państwo na północy Nigerii. Jest odpowiedzialna za śmierć tysięcy ludzi. Celem jej ataków jest w dużej mierze chrześcijańska mniejszość na tym obszarze, chociaż terroryści przemieszczają się i nie można też zapominać, że są islamską międzynarodówką, która działa aktywnie także w innych krajach.

Kilka dni temu islamiści w ataku na szkołę w północno-wschodniej Nigerii zabili 29 uczniów. Wielu młodych ludzi zginęło w płomieniach, kiedy rebelianci podpalili budynek szkoły. 19 lutego z kolei najechali miasto Bama i zamordowali 60 osób. Niszczą wszystko i wszystkich, ale ich głównym celem są chrześcijanie.

Zakładnicy z kościoła

Jak donosi organizacja chrześcijańska Release International, w niedzielę, 26 stycznia br., członkowie Boko Haram napadli na wioskę Waga Chakawa w stanie Borno. Obrzucili granatami i ostrzelali chrześcijan licznie zgromadzonych na Mszy św. w miejscowym kościele katolickim. Napastnicy opanowali wioskę na prawie cztery godziny, a jej mieszkańcy stali się ich zakładnikami.

Rzecznik prasowy katolickiej diecezji Yola – o. Raymond Danbouye, powiedział, że pogrzeb ofiar napadu odbył się następnego dnia, w poniedziałek, 27 stycznia, kiedy to z kolei zaatakowana została wioska Kawuri, również w stanie Borno. Jakkolwiek nikt się do tego nie przyznał, głównym podejrzanym jest Boko Haram.

Liczbę śmiertelnych ofiar szacuje się w tym przypadku na co najmniej czterdzieści osób. Świadkowie mówili, że bojówkarze spalili całą wioskę i strzelali do wszystkich uciekających. Według Bulamy Kuliriego, jednego z mieszkańców Kawuri, któremu udało się ujść z życiem, „cała wioska została zrównana z ziemią przez Boko Haram”. Kiedy Bulama uciekał, słyszał dookoła odgłosy eksplozji i widział rozrzucone po wsi ciała zabitych, swoich najbliższych, krewnych, przyjaciół, sąsiadów.

Podwójne ataki w wioskach w stanie Borno kosztowały życie niemal stu osób. Powtórzę, zamordowano w dwa dni stu chrześcijan. Spalano też ponad 300 ich domów. Armia i policja nie chciały natomiast skomentować tych „incydentów”, jednak jeden z wojskowych przyznał anonimowo, że do takich ataków rzeczywiście dochodziło. Odnotujmy tę uwagę. Owa powściągliwość instytucji stanowych i ich przedstawicieli nie jest niestety przypadkowa, co szerzej wyjaśnię na kolejnych przykładach.

Mafia Nigerii

Jednak chociaż podane przykłady tragedii, jaka dotyka wyznawców Chrystusa w Nigerii, są bardzo przygnębiające, to stanowią one tylko część bardziej złożonego problemu. Dlatego chciałbym poruszyć jeszcze inną kwestię, która rzuca nieco światła na tę skomplikowaną mozaikę.

Wiele organizacji zajmujących się pomocą prześladowanym na świecie chrześcijanom, a przede wszystkim informatorzy będący na miejscu zdarzeń (np. biskupi nigeryjscy) podkreślają, że islamiści mają swoich wysoko postawionych ludzi we władzach stanowych. To bogata i sponsorowana z zewnątrz Nigerii mafia, która infiltruje wszystkie struktury państwowe, dociera także do służb bezpieczeństwa, policji i wojska. Dzieje się tak zwłaszcza w 12 północnych stanach, gdzie wprowadzono prawo szariatu.

Lokalny rząd i grupy społeczne nie zostawiają niemal żadnego miejsca dla chrześcijan, prawnie, ekonomicznie, społecznie. Prześladowania są najbardziej widoczne w regionach obowiązywania prawa szariatu, ale także w ich sąsiedztwie. Utrudniają one chrześcijanom życie rodzinne oraz funkcjonowanie w sferze publicznej.

Wioska zrównana z ziemią

Doniesienia z początku stycznia szokują. Żołnierze, którym powierzono zadanie ochrony mieszkańców wsi w stanie Plateau (to w większości chrześcijański stan, znajdujący się na granicy islamskiej północy i chrześcijańskiego południa), 6 stycznia otworzyli ogień do chrześcijan uciekających ze swojej wioski przed atakiem islamistów. Zginęły 32 osoby.

Kilka ocalałych ofiar z tej masakry oskarżyło żołnierzy z sił specjalnych stacjonujących w Szonong o to, że strzelali do rolników uciekających przed setkami muzułmańskich pasterzy z plemienia Fulani, uzbrojonych w broń palną i maczety. Wielu mieszkańców zostało zabitych przez pasterzy, którzy palili domy i atakowali głównie kobiety, osoby starsze i dzieci. Pozostali zginęli od kul mundurowych.

Wioska znajdująca się w rejonie Riyom została niemal całkowicie zniszczona. Pozostały w niej tylko trzy domy. Jej mieszkańcy relacjonowali, że dzień przed atakiem został zabity jeden chrześcijanin. Na czele grupy pasterzy, którzy dokonali zabójstwa, miał stać żołnierz.

Armia zachowywała się agresywnie, żołnierze strzelali w powietrze i domagali się, by mieszkańcy sprzedali im alkohol (muzułmanie, jak wiadomo, nie mogą go pić, sklepy chrześcijańskie są dlatego częstym celem radykałów, a także różnych prowokacji, natomiast umiarkowani muzułmanie lub niewierzący często korzystają z usług chrześcijan w tym sektorze).

25-letni Antele Alamba, który przeżył masakrę, powiedział agencji informacyjnej Morning Star News, że rolnicy znaleźli się w potrzasku.

– Nie było dla nas ucieczki. Uciekliśmy do kościoła i niektórzy żołnierze przyszli tam za nami. Strzelali. Pasterze także strzelali. Zapanował zupełny zamęt – opowiadał.

Wszyscy zabici z Szonong należeli do Kościoła Chrystusa w Nigerii.

Muzułmańscy pasterze

Wyjaśniam zatem Czytelnikom „Naszego Dziennika” ten „zamęt”. Trzeba powiedzieć, że wielu żołnierzy będących muzułmanami jest przekupywanych przez pasterzy z plemienia Fulani, by razem z nimi atakowali chrześcijan. Żołnierze dzięki temu mają pieniądze, a także łupy z napadów rabunkowych, mogą też bezkarnie gwałcić kobiety, natomiast pasterze zdobywają ziemię odbieraną siłą chrześcijanom oraz zapewniają sobie tzw. Lebensraum, jak ujmowali to niemieccy naziści, czyli przestrzeń życiową do funkcjonowania (a jeszcze innymi słowy – eliminują w ten sposób konkurencję).

Tak wygląda stopniowa islamizacja Nigerii. Islamiści, muzułmańscy pasterze dążą do całkowitej eksterminacji chrześcijańskich obywateli. Chcą ich zamordować lub wygnać, zabić kobiety i dzieci, aby unicestwić chrześcijaństwo demograficznie, a na tym terenie wprowadzić prawo szariatu.

W stanie Plateau, który nachodzi na północne obszary zdominowane przez muzułmanów, chrześcijanie, jak wspomniałem wcześniej, stanowią większość. Dlatego jest on tak ważny z punktu widzenia strategicznego. Posiadanie stanu Plateau, ze stolicą w Jos (nazwa stanowi akronim od słów: Jesus Our Saviour – Jezus naszym Zbawicielem), byłoby symbolicznym zwycięstwem w walce o duszę Nigerii.

Pracownicy chrześcijańskiej organizacji Głos Prześladowanych Chrześcijan niosą obecnie pomoc ofiarom tej bestialskiej napaści. Zachęcają także do intensywnej modlitwy, aby Bóg pocieszył w swojej łasce ocalałych z Szonong i otoczył opieką chrześcijan ze wszystkich wiosek w stanie Plateau, narażonych na nieustanne ataki ze strony islamistów.

Dr Tomasz M. Korczyński

Autor jest socjologiem, publicystą, ekspertem ds. zjawiska prześladowań chrześcijan.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl