Hiszpania wycofuje się z liberalizacji tzw. aborcji
Hiszpański minister sprawiedliwości Alberto Ruiz-Gallardón zapowiedział reformę ustawy aborcyjnej, która weszła w życie w 2010 r. za rządów socjalistów. Przez nią zabijanie dzieci nienarodzonych zostało usankcjonowane w hiszpańskim prawie.
Minister sprawiedliwości zapowiedział m. in., że deformacja płodu przestanie być powodem do dokonania tzw. aborcji. Według dostępnych danych, w 2010 r. na ponad 113 tys. mordów dzieci dokonanych w świetle prawa, niecałe 3% dokonano właśnie z tego powodu. Większość kobiet, które dopuszczały się zabijania dzieci nienarodzonych jest w wieku 30-39 lat.
Zapowiedź ministra wywołała natychmiastową reakcję środowisk lewico-liberalnych i feministycznych. Ich zdaniem reforma ustawy, która dopuszcza zabijanie dzieci nienarodzonych jest zamach na wolność hiszpańskich kobiet, a zarazem cofnięcie się w przeszłość. Cayo Lara, przewodniczący partii komunistów Izquierda Unida, oskarżył ministra o “narodowy katolicyzm”, jaki cechował czasy frankistowskie.
Zapowiedź zmiany ustawy aborcyjnej z zadowoleniem przyjęły organizacje pro-life. Gador Joya, rzecznik platform “Prawo do życia”, mówi o “postępie historycznym w ochronie ludzkiej godności”. Zdaniem Hiszpańskiej Federacji Osób z Zespołem Downa, która od lat sprzeciwia się eugenicznemu zabijaniu dzieci, zostanie usunięta wielka niesprawiedliwość. “Wychodzi się z założenia, że życie osób upośledzonych jest mniej wartościowe niż innych, i z tego powodu można traktować je niejednakowo, a jest to dyskryminacja”. Z tego powodu Federacja ocenia zapowiedź ministra bardzo pozytywnie. Inne stowarzyszenia zwracają uwagę na konieczność konkretnej pomocy ekonomicznej ze strony państwa dla rodzin, które mają dzieci np. z zespołem Downa.
Choć do przyjęcia reformy jeszcze daleko, to socjaliści już zapowiedzieli, że po dojściu do władzy przywrócą swoją ustawę o aborcji. Rządząca Partia Ludowa podkreśla, że chodzi o obronę najbardziej bezbronnych w społeczeństwie, a takimi z pewnością są dzieci nienarodzone.