Fala krytyki ws. darmowego podręcznika
Darmowy podręcznik znów spotyka się z falą krytyki. Na wysokie koszty produkcji, kserowania i pozyskiwania dodatkowych materiałów do książki skarżą się nie tylko szkoły i rodzice uczniów. Izba Księgarstwa Polskiego alarmuje, że najwięcej za reformę płacą księgarze.
Wielu z nich rządowy podręcznik doprowadził do bankructwa. Niektóre lokalne księgarnie, aby przetrwać, muszą inwestować w nowy asortyment.
Według IKP dochód z podręczników szkolnych stanowi ponad 60 procent rocznego zarobku wielu księgarni. Ich właściciele – jak wylicza jeden z dzienników – stracili od 8 do 53 mln zł.
Resort postawił księgarzy w bardzo trudnej sytuacji, która będzie się pogarszać – mówi Henryk Tokarz, prezes Izby Księgarstwa Polskiego.
– Należy ratować sytuację, która zostanie stworzona przez nasze państwo. W wielu księgarniach trzeba będzie szukać innych możliwości sprzedaży, żeby przychody nie spadły i księgarnie nie musiały być zamknięte. Jedna z wielu opcji, które w tej chwili rozważają księgarze, to poszerzenie możliwości sprzedaży innych asortymentów związanych z branżą księgarską. W wielu takich sklepach już w tej chwili mamy artykuły szkolne, papiernicze i biurowe. Niewykluczone, że w wielu księgarniach będą również sprzedawane chińskie zabawki – zwrócił uwagę Henryk Tokarz.
Księgarze tracą również na materiałach ćwiczeniowych, dotowanych przez MEN. Wydawnictwa nawiązują współpracę bezpośrednio ze szkołami, pomijając księgarnie. Darmowe rządowe podręczniki do 2017 r. mają objąć wszystkie poziomy nauczania.
RIRM