Chińskie MSZ krytykuje apel Pompeo w sprawie masakry na placu Tiananmen
Sekretarz stanu USA Mike Pompeo wezwał w niedzielę władze ChRL, by opublikowały pełną listę zabitych, aresztowanych i zaginionych w związku z protestami na i wokół placu Tiananmen w 1989 roku. Jego apel został w poniedziałek skrytykowany przez chińskie MSZ.
W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko otworzyło w Pekinie ogień do studentów, robotników i przedstawicieli inteligencji, domagających się swobód i reform politycznych. Wydarzenia te do dziś są w Chinach tematem tabu, a Pekin nigdy nie ogłosił oficjalnej listy ofiar. Szacunki organizacji ochrony praw człowieka i naocznych świadków wahają się od kilkuset do kilku tysięcy zabitych.
W swym oświadczeniu Pompeo podkreślił, że pamięta o „tragicznej śmierci niewinnych osób”.
„Duchy 4 czerwca nie znalazły jeszcze spokoju” – zacytował szef amerykańskiej dyplomacji chińskiego laureata Pokojowej Nagrody Nobla Liu Xiaobo, który zmarł w 2017 roku, odbywając w Chinach wieloletni wyrok więzienia.
„Przyłączamy się do społeczności międzynarodowej i wzywamy chiński rząd, by udzielił publicznie pełnych wyjaśnień dotyczących zabitych, zatrzymanych lub zaginionych” – dodał sekretarz stanu USA.
W odpowiedzi na uwagi Pompeo chińskie MSZ przekazało stronie amerykańskiej stanowczy protest – oświadczyła w poniedziałek rzeczniczka resortu Hua Chunying.
„Amerykański sekretarz stanu nie posiada absolutnie żadnych kwalifikacji, aby żądać czegokolwiek od chińskiego rządu” – powiedziała.
Hua dodała, że Chiny już dawno doszły do jasnych wniosków w sprawie wydarzeń z 1989 roku i skrytykowała USA za publikowaną co roku „bezpodstawną krytykę” Chin i wtrącanie się w ich wewnętrzne sprawy.
Redaktor naczelny nacjonalistycznego chińskiego dziennika „Global Times” Hu Xijin napisał z kolei na Twitterze, który jest w Chinach zablokowany przez cenzurę, że oświadczenie Pompeo to „nic nieznaczący chwyt”, reprezentujący „życzenie świata zachodniego, by wtrącać się w proces polityczny Chin”.
„Nie wspominamy już o tym incydencie, aby całe chińskie społeczeństwo mogło wyjść z jego cienia i patrzeć w przyszłość bez uwikłania w dyskusje” – napisał Hu, oceniając, że ta polityka przyczyniła się do sukcesu gospodarczego kraju i poprawy poziomu życia jego mieszkańców.
Organizacja Matki z Tiananmen, zrzeszająca krewnych i znajomych ofiar wydarzeń z 1989 roku, opublikowała niedawno list otwarty do prezydenta Chin Xi Jinpinga, domagając się prawdy, odszkodowań i określenia odpowiedzialności za masakrę.
„Tak potężny aparat dyktatury proletariatu boi się nas: starych, schorowanych, najsłabszych i najbardziej bezbronnych w naszym społeczeństwie” – napisano w liście.
Podkreślono, że organizacja wielokrotnie starała się nakłonić władze, by zmieniły podejście i „odważnie wzięły na siebie odpowiedzialność i konsekwencje”. Próby te okazały się jednak bezskuteczne jak „rzucanie kamieniem w ocean” – dodano.
W poniedziałek, jak zwykle z okazji rocznicy, dziesiątki tysięcy mieszkańców Hongkongu zapalą świece w Parku Wiktorii. W Chinach kontynentalnych wszelkie próby upamiętniania tragedii z 4 czerwca 1989 roku są stanowczo tępione przez władze.
PAP/RIRM