Bieńkowska: na pensję 6 tys. zł decyduje się jedynie złodziej albo idiota
Była wicepremier Elżbieta Bieńkowska dziwi się, że ktoś może pracować za 6 tys. zł. Sama jako Komisarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług co miesiąc otrzymuje ok. 87 tys. zł.
„6 tys. zł! No rozumiesz to? To jest niemożliwe, tak? Żeby ktoś za tyle pracował” – dziwi się ówczesna minister infrastruktury w rozmowie z Pawłem Wojtunikiem, szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego. To kolejna odsłona nagrań kelnerów.
Według Bieńkowskiej, na tak niską pensję decyduje się jedynie złodziej albo idiota. Te nagrania pokazują prawdziwe oblicze PO – komentuje poseł Marek Suski.
– Przychodzą do mnie osoby, które mają 600 zł miesięcznie i do tego 200 albo 300 zł czynszu. Wyliczają sobie na każdy dzień, że mają 5 zł na posiłek. Kiedy PO podniosła podatek o 1 proc., to jeden ze stałych bywalców w moim biurze powiedział, że mu zabrali pieniądze na jedzenie na jeden dzień. Śmieją się z tych ludzi, którzy pracują za marne grosze, które w Polsce dzisiaj płaci się przeciętnemu pracownikowi. To pokazuje jak bardzo są zdemoralizowani. To już nie jest nawet oderwanie od rzeczywistości to jest głęboka demoralizacja – mówi poseł.
Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że aż 37 proc. Polaków ma zbyt niskie dochody, a prawie 8 proc żyje w warunkach poniżej minimum egzystencji.
Coraz więcej młodych ludzi wyjeżdża też za granicę w poszukiwaniu pracy. Niepokoi również fakt, że Polacy coraz częściej pracują ponad wymiarowy czas pracy, bo blisko po 50 godz. tygodniowo.
RIRM