Tusk buduje opozycję
Mogło być liberalne skrzydło w Platformie Obywatelskiej, będzie Ruch
Palikota. Poseł Łukasz Gibała, siostrzeniec ministra sprawiedliwości Jarosława
Gowina, poinformował wczoraj, że zmienia barwy partyjne z Donalda Tuska na
Janusza Palikota. Gibała, który był utożsamiany z liberalną frakcją w Platformie
Obywatelskiej, swoją frakcję może już tworzyć w ramach Ruchu.
Platforma Obywatelska odeszła od idei, które leżały u jej podstaw – tłumaczył
Łukasz Gibała wystąpienie z Platformy Obywatelskiej i dołączenie do Ruchu
Palikota. Zarzucał, że PO nie chce zmieniać Polski. Nowy poseł Ruchu Palikota
określił zasilenie przez niego ugrupowania Janusza Palikota jako "powrót do
korzeni". Z otwartymi rękoma swój nowy nabytek witał sam Palikot. – To naprawdę
historyczna chwila, powinny tu być fanfary – odtrąbił sukces Janusz Palikot,
anonsując, że właśnie "pierwszy poseł Platformy opuścił partię-matkę, dołączając
do innego ugrupowania". Palikot określił Gibałę jako "człowieka wolnego rynku i
równych praw", podkreślając, iż w wyborach do Sejmu uzyskał świetny wynik, a
posłem został wręcz "wbrew własnemu kierownictwu partii". Gibała – szef
krakowskiej PO – był bowiem skonfliktowany z tamtejszą frakcją konserwatywną w
Platformie, która miała zamiar skutecznie przeprowadzić jego odwołanie z tej
funkcji. W połowie lutego Gibała doprowadził do utworzenia parlamentarnego
zespołu do spraw wolnego rynku, który miałby działać "na rzecz rozwoju
gospodarczego i przedsiębiorczości". Jednym z postulatów zespołu jest "obniżenie
udziału własności państwowej do minimum". Do Gibały dołączyli także inni młodzi
parlamentarzyści Platformy, co pozwoliło już mówić o tworzeniu się w Platformie
"liberalnej frakcji". Wywrotowa działalność Gibały musiała nie mieścić się w
planach Donalda Tuska, skoro krakowski poseł poczuł, że na odcinku pracy w PO
jest niepotrzebny. Swoją frakcję może natomiast budować w ramach Ruchu Palikota.
Dla Donalda Tuska – tracącego popularność u rozczarowanych działalnością PO
własnych wyborców – koncepcja budowy własnej partii opozycyjnej jest niezwykle
atrakcyjna. Pozwoli bowiem faktycznie zapobiec odpłynięciu niezadowolonych z
rządów PO dotychczasowych wyborców tej partii, pozostawiając ich w posiadaniu
Donalda Tuska w ramach autoryzowanej przez szefa Platformy opozycji. Szczególnie
w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z wieloma gestami ze strony Platformy
wobec Ruchu Palikota, mającymi wskazywać wyborcom, iż jego ugrupowanie
reprezentuje poglądy, z którymi rządzący faktycznie się liczą. Szczególnie
zwraca uwagę – wychodzące naprzeciw poglądom wyrażanym przez członków Ruchu –
wzmożenie retoryki antykościelnej przez samego premiera Tuska. Kolejnym ukłonem
wobec "opozycji" Palikota miałoby być podjęcie projektów ustaw w sprawie in
vitro i związków partnerskich. Pojawiające się od czasu do czasu "oskarżenia" o
to, iż faktycznie sprzyja rządowi Tuska, choć nazywa się opozycją, Janusz
Palikot odpiera zazwyczaj wystąpieniami, w których prawi jakieś złośliwości pod
adresem premiera. W strategicznych jednak dla rządu kwestiach – jak pokazuje
sprawa forsowanego przez premiera podwyższenia wieku emerytalnego – Tusk na taką
"opozycję" może jednak liczyć. W odniesieniu do emerytur otrzymał już bowiem
zapewnienie o poparciu ze strony Ruchu. Słowa Janusza Palikota o Łukaszu Gibale
jako sukcesie – nowym nabytku jego partii, nabierają innego wymiaru, jeśli
weźmie się pod uwagę, że Ruch Palikota stopniowo staje się nowym nabytkiem
Donalda Tuska.
Artur Kowalski