Mogłam zginąć na Siewiernym

Z Utako Okano z Osaki w Japonii, doktorantką Uniwersytetu w Okayamie,
rozmawia Piotr Falkowski

Dlaczego zainteresowała się pani zbrodnią katyńską?
– Od początku interesowałam się II wojną światową, kiedy chodziłam do szkoły
podstawowej. W szkole mieliśmy specjalne zajęcia dotyczące wojny, a szczególnie
bomby atomowej w Hiroszimie i Nagasaki. Potem moje zainteresowania skierowały
się na wojnę w Europie i holokaust. Prawdę mówiąc, nie wiem, dlaczego tak
zainteresowałam się Katyniem. Pierwszy raz dowiedziałam się o tym wydarzeniu 11
lat temu. Przeczytałam książkę o Polsce. Są w niej informacje o Katyniu.
Napisałam pracę licencjacką po japońsku również o Katyniu. Od wielu lat
pragnęłam studiować w Polsce. Udało mi się w końcu otrzymać czteroletnie
stypendium rządu polskiego. Byłam w Krakowie w latach 2005-2009. Ukończyłam
historię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Moja praca magisterska też była na
temat Katynia. Po studiach w Polsce dostałam się na studia doktoranckie w
Okayamie. Właśnie zaczynam pisać pracę doktorską.

Chciała Pani pojechać do Katynia?
– Mam kontakt z krakowskimi rodzinami katyńskimi. Dzięki nim poznałam pana
Andrzeja Przewoźnika. Byłam wtedy studentką i pisałam pracę magisterską, a on
pomógł mi w zbieraniu materiałów do mojej pracy. W 2010 roku pan Przewoźnik
umożliwił mi wyjazd do Katynia, a potem do Charkowa. Niestety, nie mogłam
pojechać do Katynia z uwagi na brak rosyjskiej wizy. Miałam pismo z ambasady
Polski w Moskwie i pojechałam do konsulatu rosyjskiego w Osace z tym pismem. Ale
niestety konsulat nie dał mi wizy. Sama nie wiem dokładnie, z jakiego powodu.

Minister Andrzej Przewoźnik, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i
Męczeństwa, chciał Pani pomóc…

– Słyszałam, że starał się o wizę dla mnie, żebym mogła pojechać do Katynia.
Potem mówił, że jeśli dostanę ją w ostatniej chwili i nie będzie czasu na wizę
tranzytową białoruską, to będę mogła z nim polecieć samolotem. Aż się boję o tym
myśleć… Jeszcze rano 9 kwietnia dostałam od niego e-maila – żałował, że nie
udało mi się pojechać do Katynia i zapisał mnie na listę osób wyjeżdżających do
Charkowa, bo Japończycy mogą jechać na Ukrainę bez wizy. To dzięki niemu mogłam
zobaczyć cmentarz w Charkowie na własne oczy we wrześniu 2010 roku. Przedtem
tylko o nim czytałam i widziałam zdjęcia z Katynia w książce, ale już teraz mam
inne wrażenia. To było wszystko dzięki panu Przewoźnikowi i pracownikom Rady
Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz rodzinom katyńskim.

Proszę opowiedzieć o wyjeździe do Charkowa.
– To dla mnie stanowiło bardzo cenne doświadczenie. Na cmentarzu było wszystko
uporządkowane i dobrze przygotowane. Pogoda także dopisała. Myślę, że ta
uroczystość była udana. Rodziny ofiar były zadowolone. Pierwszy raz byłam na
Ukrainie, w kraju byłego Związku Sowieckiego. Tam atmosfera jest absolutnie inna
niż u nas. Są ogromne budynki w pobliżu dworca. Pojechaliśmy na cmentarz
autokarami. Niestety, okno autokaru było brudne, więc niezbyt dobrze widać było
miasto… Byliśmy na dworcu, cmentarzu, w restauracji na obiedzie i jeszcze raz
na dworcu. Nie mieliśmy wolnego czasu, żeby zwiedzić miasto. Gdybym mogła,
chciałabym jeszcze raz zobaczyć miasto byłego Związku Sowieckiego. Ale niestety
nie znam rosyjskiego, więc jest mi trudno (teraz trochę się uczę).

A jak upamiętnia się ofiary wojenne w Japonii?
– Najbardziej znane są uroczystości w Hiroszimie i Nagasaki. Co roku 15 sierpnia
(dzień kapitulacji Japonii) jest też uroczystość, w której bierze udział cesarz.
My na południu czcimy ofiary minutą cichej modlitwy.

Pamięć o wojnie jest w Pani ojczyźnie wciąż żywa?
– Jak pan wie, Japonia była po stronie państw osi. Jesteśmy winni wobec krajów
Azji. Od wielu lat mamy problemy z sąsiadami spowodowane wojną. Po wojnie
Japonia była pod okupacją amerykańską – ale absolutnie innego rodzaju niż Polska
pod wpływem Związku Sowieckiego. W konstytucji ustalonej w 1947 roku jest
artykuł IX, który zakazuje państwu prowadzenia wojny. Celem tego artykułu było
uniemożliwienie Japonii prowadzenia wojen w przyszłości. W związku z tym nie ma
armii w Japonii, ale tylko Siły Samoobrony. Jednak obecnie młodzi mało
interesują się II wojną światową. Z drugiej strony będzie coraz mniej starszych
ludzi, którzy przeżyli wojnę. Teraz jest ostatni moment. Trzeba to przekazać
następnym pokoleniom.

Przecież ta wojna ukształtowała cały współczesny porządek polityczny na
świecie.

– Gdy przebywałam w Polsce, byłam bardzo zaskoczona, że prawie wszyscy studenci
znają II wojnę światową, oczywiście Katyń i nawet wiedzą o wojnie w Japonii.
Kiedyś zapytałam ich, skąd o tym wiedzą. Oni odpowiedzieli, że z zajęć w szkole
i od rodziny. Moi dziadkowie byli na wojnie w południowo-wschodniej Azji. Ale
nigdy o tym nie opowiadali. Tylko babcia często mówiła o bombardowaniu, kiedy
byłam dzieckiem. Jeszcze byłam zaskoczona, że jest tak dużo stron o II wojnie
światowej w polskich podręcznikach historii do liceum. W japońskich jest bardzo
mało, zaledwie kilka. Uważam, że jest bardzo ważne, by uczyć się o wojnie, żeby
pamiętać o tych wydarzeniach. Polska i Japonia są w innej sytuacji wobec wojny.
Każdy ma swój sposób upamiętniania. Ale my uczymy się o tym mniej niż w Polsce.
Mało Japończyków zna fakty dotyczące wojny w Europie. Powinnyśmy wiedzieć, czym
była II wojna światowa na całym świecie, tak jak Polacy wiedzą. To jest jeden z
powodów, dla których zajmuję się Katyniem i wojną. Teraz na Uniwersytecie w
Okayamie zaczynam pisać pracę doktorską właśnie na ten temat. Chciałabym, żeby
więcej Japończyków miało wiedzę w tym zakresie.

Jak młodziutka Japonka patrzy na zbrodnię katyńską?
– Katyń jest sprawą nie tylko między Polską a Rosją, choć oczywiście głównie
między Polską a Rosją. Uważam, że to przykład wydarzenia historycznego, na które
świat nie patrzył prawidłowo przez wiele lat. Dlatego wciąż trwają dyskusje.
Rozumiem, że sprawa katyńska jest bardzo skomplikowana – system totalitarny,
komunizm itd. Ale świat, my wszyscy musimy zrobić coś wcześniej, nim one się
zakończą.

Widzi Pani jakieś analogie do Katynia w historii swojego kraju?
– Japończycy, którzy byli w Mandżurii podczas wojny, zostali deportowani na
Syberię po jej zakończeniu. Wiecie w Polsce, co to jest Syberia. Oni byli tam na
robotach przymusowych. Wielu Japończyków zmarło. Poza tym mamy jeszcze kwestię
Wysp Kurylskich. Polacy i Japończycy mają podobne odczucia w stosunkach z Rosją.
Ale z punktu widzenia całej II wojny światowej nie zapominam, że Japonia jest
ofiarą i jednocześnie napastnikiem. Te analogie mogą być więc tylko częściowe.

A co Pani myśli o katastrofie polskiego samolotu 10 kwietnia 2010 roku?
– 10 kwietnia byłam w Krakowie. To był wielki szok. Zginęły osoby, które znałam.
Po powrocie do Japonii niektórzy mówili, że ta katastrofa to był spisek Rosji
albo drugi Katyń. Często znajduję takie informacje na polskich stronach
internetowych. Kilka razy ukazało się coś na ten temat w japońskiej prasie. To
jest tragedia. Ja nawet teraz nie chcę o tym myśleć. Rozumiem dyskusje między
Polską a Rosją, ale nie mam pojęcia, gdzie jest prawda. Gdyby cesarz albo
premier, albo ktoś z naszego narodu zginął w takiej katastrofie, to nie
pozwolilibyśmy, by inne państwo prowadziło śledztwo. Ale nasz rząd jest zawsze
słaby. Nigdy nie może stanowczo protestować w sprawach z sąsiadami.

Naprawdę? Przecież jesteście państwem bardzo bogatym i rozwiniętym?
– Jak pan rozumie, w tej chwili nie chcę krytykować naszego rządu z powodu
ostatniej tragedii. Ale wytłumaczę to. Na przykład w stosunkach z Chinami,
ostatnio był wypadek: kolizja statków wojennych na spornym terytorium. Rząd
chiński się nie przyznaje, a nasz rząd nie protestuje wystarczająco stanowczo.
Ze Stanami Zjednoczonymi jest problem bazy wojskowej na Okinawie. A w stosunkach
z Rosją jest poważny problem Wysp Kurylskich, o którym już wspominałam.
Prezydent Miedwiediew w listopadzie 2010 roku był na wyspie Kunashiri, jednej z
nich. Wtedy twierdził, że Wyspy Kurylskie stanowią terytorium Federacji
Rosyjskiej. Byli obywatele japońscy na tych wyspach protestowali. Nasz rząd nie
zgadzał się z Rosją, ale nie protestował mocno. Zawsze nasi sąsiedzi upierają
się bardziej. Nie wiem, dlaczego nasz rząd jest zawsze słabszy. Może powodem
jest charakter naszego narodu? Rząd ma dodatkowo problem wewnętrzny z partiami,
polityką. My oceniamy rząd japoński coraz gorzej. Na szczęście w tej chwili
Japonia nie ma widocznego silnego sporu z innymi państwami. Dlatego wiele
państw, w tym Chiny, Rosja, USA, Korea Południowa, oczywiście też Polska, chce
pomóc nam po ostatniej tragedii. Z tego się cieszę. Nie jestem pewna, ale może
my, Japończycy, idziemy dobrą drogą w stosunkach z innymi państwami.

No właśnie, rozmawiamy o historii, a Japonia przeżywa teraz ogromną tragedię.
– To się stało na północy kraju. Ja mieszkam daleko, więc w moich stronach nie
ma problemu i wszystko jest w porządku. Cały czas oglądam relacje w telewizji.
To okropne. Ludzie tam stracili bliskich, domy, czyli wszystko. Ale widzę, że
mają nadzieję na przyszłe życie i sobie pomagają. Teraz są w bardzo trudnej
sytuacji. Ja mogę tylko przekazać małą darowiznę.

Tęskni Pani za Polską?
– Jeśli byłoby to możliwe, od razu chciałabym lecieć do Polski. Zawsze za nią
tęsknię. Ale teraz trudno mi powiedzieć, kiedy się tam znowu wybiorę.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl