fot. PAP/Leszek Szymański

Red. W. Papuga: Dziś nie możemy spokojnie myśleć o awansie na Euro 2024

Hipotetycznie w finale baraży Euro 2024 możemy zmierzyć się na wyjeździe z Walią. Mecze z nimi w tym stuleciu wygrywaliśmy praktycznie zawsze, ale były to zazwyczaj zwycięstwa odniesione jedną bramką. Walia to stały uczestnik dużych imprez w ostatnich latach. Jeśli dojdzie do takiego meczu, to będą w nim decydowały detale. Dziś nie możemy spokojnie myśleć o awansie na mistrzostwa Europy. Oby Michał Probierz miał wszystkich najważniejszych piłkarzy do dyspozycji, co miałoby miejsce po raz pierwszy za jego kadencji – powiedział red. Wojciech Papuga, dziennikarz TVP Sport, w rozmowie z Mateuszem Rzepeckim z portalu radiomaryja.pl.

Reprezentacja Polski w piłce nożnej po kompromitacji w eliminacjach do przyszłorocznych mistrzostw Europy otrzymała kolejną szansę, aby awansować na turniej rozgrywany w Niemczech. Pod koniec listopada poznaliśmy rywali „Biało-Czerwonych” w barażach, natomiast na początku grudnia rozlosowano grupy Euro 2024. O poczynaniach polskich piłkarzy oraz ich szansach w 2024 roku porozmawialiśmy z red. Wojciechem Papuga.

***

Mateusz Rzepecki: Fernando Santos był selekcjonerem reprezentacji Polski przez niecałe osiem miesięcy. Za jego kadencji Polska wygrała tylko dwa mecze (z Albanią i Wyspami Owczymi). Jego czas można ocenić jednoznacznie negatywnie?

Wojciech Papuga: Wygrana w meczu sparingowym z Niemcami (1:0) była pozytywem, ale w skali od 1 do 10 dałbym Fernando Santosowi ocenę 2. Trudno tu o pozytywne wnioski. Mieliśmy takie blamaże, jak pierwsza w historii porażka z Mołdawią (2:3) i pierwsza od 70 lat przegrana z Albanią (0:2). Pamiętajmy też, że Fernando Santos był pierwszym w historii stałym selekcjonerem, który nie dał ani jednej szansy debiutantowi. Zapraszał na zgrupowania chociażby Bena Ledermana czy Marcina Bułkę, ale nie dostali oni szansy. Od początku układało się to katastrofalnie. Mecz z Czechami zaczęliśmy przecież od straty dwóch goli w trzy minuty. To kolejny niechlubny rekord. Nigdy nie przegrywaliśmy tak szybko 0:2. Było źle i o tym świadczą też zachowania czy komentarze piłkarzy.

Jeden z komentarzy padł z ust Matty’ego Casha, który „Magazynie Premier League” na antenie Viaplay powiedział: „Teraz mamy odpowiedniego trenera. Nasza forma za poprzedniego selekcjonera była daleka od oczekiwanej. Sposób gry i taktyka nie były wystarczająco dobre”.

Według kadrowiczów zmiana selekcjonera jest na plus. Kamil Grosicki mówił z kolei o tym, że klimat w kadrze jest lepszy i widać po Michale Probierzu większe zaangażowanie. Rzeczywiście mowa ciała Fernando Santosa mogła sugerować, że Portugalczyk jest zobojętniały na wszystko, co dzieje się wokół niego. Nie dawał kadrze tyle, ile mogliśmy oczekiwać. A przecież Santos był najdroższym trenerem w historii polskiego futbolu. Gdyby sobie porównać jego zarobki z pieniędzmi, jakie dostawał Adam Nawałka – który osiągnął historyczny sukces na mistrzostwach Europy – to zobaczymy, że Nawałka zarabiał kilkakrotnie mniej. Dobrze, że współpraca z Portugalczykiem się zakończyła. Ona na dłuższą metę nie miała sensu.

Po Fernando Santosie pojawił się Michał Probierz. Niestety, nie zdołał on w szybkim tempie odbudować kadry, przez co czekają nas baraże. Tam najpierw zmierzymy się z Estonią, a później z Walią lub Finlandią. Lepiej chyba trafić nie mogliśmy?

Teoretycznie tak, chociaż decydujący mecz gramy na wyjeździe i ta przewaga zawsze stanowi dodatkowy atut. Na mundial w Katarze awansowaliśmy dzięki wygranej ze Szwecją na Stadionie Śląskim (2:0). Hipotetycznie możemy zmierzyć się na wyjeździe z Walią. Nie będzie łatwo. Mecze z Walią w tym stuleciu wygrywaliśmy praktycznie zawsze, ale były to zazwyczaj zwycięstwa odniesione jedną bramką. Walia to stały uczestnik dużych imprez w ostatnich latach. Jeśli dojdzie do takiego meczu, to będą w nim decydowały detale. Najpierw jednak musimy ograć Estonię. Ona w eliminacjach prezentowała się katastrofalnie – jeden punkt i dwa strzelone gole. Jesteśmy zdecydowanym faworytem. Obowiązkiem jest wygranie tego spotkania. Potem Walia lub Finlandia. Dziś nie możemy spokojnie myśleć o awansie. Oby Michał Probierz miał wszystkich najważniejszych piłkarzy do dyspozycji, co miałoby miejsce po raz pierwszy za jego kadencji.

W kontekście piłkarzy w ciągu ostatnich 12 miesięcy pojawiły się w kadrze nazwiska, które pozytywnie zaskoczyły?

Zaskoczeniem było powołanie Patryka Pedy, a jeszcze większym jego pojawienie się na boisku. Tymczasem mecze w kadrze miał dobre. To jest jednak taki przypadek zawodnika, którego Michał Probierz nie będzie wystawiał w marcu, nawet jeśli będzie grał regularnie w klubie. Cieszę się, że w rywalizacji ze słabym rywalem, jakim jest Łotwa, odblokował się Nicola Zalewski. Od takiego obrońcy oczekujemy, że będzie robił liczby, a do tej pory było z tym kiepsko. Oby mecz z Łotwą był przełomowym momentem. Ciężko mi kogoś jednoznacznie wyróżnić za cały rok, ponieważ był on fatalny w wykonaniu kadry.

A kto przede wszystkim zawiódł?

Robert Lewandowski, mimo że dla reprezentacji strzelił w tym roku trzy gole i był najlepszym strzelcem „Biało-Czerwonych”. Nie mogliśmy jednak na niego liczyć w najbardziej newralgicznych momentach. Z głośniejszych nazwisk zawód sprawił też Matty Cash. Patrzymy na niego cały czas przez pryzmat Premier League i Aston Villi, która bije się nawet o mistrzostwo Anglii. Liczyliśmy, że będzie miał w kadrze niepodważalne miejsce na prawej obronie. Dzisiaj stoi przy nim znak zapytania. Gdyby Michał Probierz postawił na kogoś innego, nie stworzyłoby to wielkiego pola do dyskusji. Cash wciąż nie przekonuje. Świetny mecz rozegrał z Holandią w Lidze Narodów (2:2), ale było to w czerwcu 2022 roku. Jeżeli więc chodzi o piłkarzy z dużym nazwiskiem, którzy zawiedli w kadrze w tym roku, to wśród niech jest na pewno Matty Cash.

Jeśli awansujemy na Euro 2024, w fazie grupowej zmierzymy się z Austrią, Holandią oraz Francją. Na co możemy liczyć w meczach z takimi rywalami?

Ratuje nas regulamin. Zajęcie trzeciego miejsca daje prawo gry w 1/8 finału. (…) Pamiętajmy, że na Euro 2016 z grupy potrafiła wyjść Portugalia, mimo że nie wygrała żadnego z trzech meczów, a potem wygrała cały turniej. Szanse na awans są. Natomiast jeśli chodzi o bezpośrednie potyczki z Francją i Holandią, to nie mamy większych szans. Jest jeszcze pół roku, więc możemy się mądrzyć, a tymczasem kadra może zaskoczyć. Austria wydaje się równorzędnym rywalem. Gdybyśmy mieli dziś zagrać z Austriakami, to – patrząc na dyspozycję obu zespołów – większość ekspertów nie stawiałaby w roli faworytów naszej drużyny. Austriacy pod wodzą Ralfa Rangnicka byli jedną z największych rewelacji eliminacji. Grupa jest bardzo trudna. Na papierze może być porównywalna co najwyżej do naszej grupy z Euro 2008, gdzie trafiliśmy na Niemców, Chorwatów i Austriaków. Zobaczymy. To na razie melodia przyszłości. Najpierw trzeba się skupić na marcowych spotkaniach.

radiomaryja.pl/ Mateusz Rzepecki

drukuj