LM. Horror na własne życzenie, Vive wciąż w grze o pierwsze miejsce!

Interwencja Sławomira Szmala po rzucie Andy’ego Schmida zapewniła szczypiornistom Vive Tauronu Kielce siódme zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Podopieczni Talanta Dujszebajewa zagwarantowali kibicom wielkie emocje i dopiero w ostatnich sekundach przypieczętowali wygraną nad Rhein-Neckar Loewen 28:27.


Mistrzowie Polski wciąż mają szansę na wywalczenie pierwszego miejsca w grupie B, które zagwarantowałoby im bezpośredni awans do ćwierćfinału rozgrywek. Strata do FC Barcelony wynosiła dwa oczka, toteż w starciu z zespołem z Mannheim kielczanie nie mogli sobie pozwolić na zgubienie choćby punktu. Potknięcie przytrafiło się im przed tygodniem, kiedy sensacyjnie zremisowali na wyjeździe z IFK Kristianstad.

Julen Aguinagalde Stefan KneerOd początku sympatycy Vive byli świadkami bardzo zaciętego widowiska. Ich ulubieńcy objęli prowadzenie w 7. minucie, gdy na bramkę Madsa Mensaha Larsena odpowiedzieli Julen Aguinagalde i Tobias Reichamann. Ten ostatni swoją pierwszą skuteczną próbą z linii siedmiu metrów zmazał złe wrażenie pozostawione po starciu z mistrzem Szwecji (3:2).

Podopieczni Talanta Dujszebajewa podkręcili tempo w drugim kwadransie, kiedy do siatki rywali trafiali kolejno Ivan Cupić, Paweł Paczkowski i Manuel Strlek (9:5). Wtedy jednak przebudzili się goście, którzy za sprawą Alexandra Peterssona zdołali doprowadzić do remisu (10:10). Wynik mógł być zdecydowanie mniej korzystny dla kielczan, gdyby nie doskonała postawa Sławomira Szmala. Polski bramkarz zatrzymał rzut karny wykonywany przez Uwe Gensheimera, zaś po wykluczeniu Stefana Kneera ważne bramki wywalczyli Uros Zorman i Denis Buntić (12:10).

Od początku drugiej odsłony wydawało się, że mistrzowie Polski pewnie zmierzają po dwa punkty. Na kwadrans przed końcem kolejnego gola zdobył Buntić, a szkoleniowiec Lwów był zmuszony o zabranie czasu (20:17). Jego podopieczni wzięli się solidnie do pracy i szybko trzykrotnie przechytrzyli defensywę gospodarzy (20:20).

Micha³ Jurecki Rafael Baena Gonzalez Mateusz Kus  Piotr ChrapkowskiW decydujących momentach ręka nie zadrżała egzekutorowi rzutów karnych – Ivanowi Cupiciowi. Chorwacki skrzydłowy był nie do zatrzymania. Gdy dołączyli do niego Manuel Strlek i Krzysztof Lijewski wydawało się, że nic nie przerwie marszu Vive po ostateczny triumf (28:25). Ostatnie sekundy przyniosły niepotrzebny horror. Po przestrzelonej próbie Zormana goście mieli okazję, by doprowadzić do remisu, jednak rzut Andy’ego Schmida zatrzymał Sławomir Szmal (28:27).

W tabeli grupy B kielczanie wciąż plasują się na drugiej pozycji. Do bardzo ważnego dla układu tabeli spotkania dojdzie jutro, kiedy w Barcelonie Duma Katalonii podejmie Pick-Szeged. Barwy wicemistrzów Węgier na co dzień reprezentuje Piotr Wyszomirski.

* * *

Vive Tauron Kielce – Rhein-Neckar Loewen 28:27 (12:10)

Vive: Sławomir Szmal, Marin Sego – Julen Aguinagalde 1, Karol Bielecki 2, Denis Buntić 5, Piotr Chrapkowski, Ivan Cupić 5, Mateusz Jachlewski 1, Michał Jurecki 1, Mateusz Kus, Krzysztof Lijewski 2, Paweł Paczkowski 1, Tobias Reichmann 4, Manuel Strlek 2, Uros Zorman 4
Karne: 5/5
Kary: 8 minut

Rhein-Neckar: Mikael Appelgren, Borko Ristovski – Rafael Baena 2, Kim Ekdahl du Rietz 4, Uwe Gensheimer 2, Marvin Gerdon, Stefan Kneer 1, Mads Mensah Larsen 6, Hendrik Pekeler, Alexander Petersson 5, Harald Reinkind, Andy Schmidt 2, Stefan Rafn Sigurmannsson 3, Marius Steinhauser 2
Karne: 4/6
Kary: 8 minut

Sport.RIRM

drukuj