fot. Tomasz Kasjaniuk

Lekkoatletyczne MŚ. Norbert Kobielski 10. w skoku wzwyż; trójka „Biało-Czerwonych” w półfinałach

Podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata rozgrywanych w Budapeszcie w finale skoku wzwyż Norbert Kobielski zajął dziesiąte miejsce. Do półfinału awansowała płotkarka Pia Skrzyszowska oraz średniodystansowcy Mateusz Borkowski i Filip Ostrowski.


Finał konkursu skoku wzwyż Polak rozpoczął od bezproblemowego zaliczenia pierwszej wysokości, czyli 2.20 m. Później w drugim skoku zaliczył 2.25 m.

– Start był trochę poniżej moich oczekiwań. Po skoku, jaki oddałem na 2.25, pomyślałem, że to będzie naprawdę świetny konkurs, ale coś się popsuło – powiedział Kobielski.

Po zaliczeniu 2.25 m nasz zawodnik trzykrotnie strącił poprzeczkę zawieszoną na 2.29 m.

– Próbowałem w tych trzech skokach powtórzyć to, co zrobiłem na 2.25. Czułem, że wszystkie próby były bliskie i wszystkie były do siebie podobne. Jednak miałem zły rytm i to właściwie zadecydowało o tym, że nie udawało się skoczyć – analizował swoje skoki reprezentant Polski.

Kobielski nie traktuje dziesiątego miejsca jako złego występu.

– Pierwszy raz od dawna byłem na konkursie uśmiechnięty. Mam nadzieję, że odzyskałem na stałe radość ze skakania. W zeszłym roku o tej porze siedziałem w domu ze złamaną nogą. Wróżono mi, że ten sezon będę miał stracony. Na szczęście udało się szybciej zrehabilitować i zaliczyłem już sezon halowy z mistrzostwami Europy w Stambule włącznie. Tutaj jestem dziewiąty. Mam nadzieję, że to jest dopiero początek mojej drogi i prawdziwej przygody ze sportem – podsumował.

fot. Tomasz Kasjaniuk

Już eliminacje pokazały, że poziom biegu na 100 metrów przez płotki będzie w Budapeszcie bardzo wysoki. Kendra Harrison, była amerykańska rekordzistka świata, wygrała trzecią serię kwalifikacyjną z najlepszym wynikiem na świecie w tym sezonie – 12.24 s. W sumie poniżej 13 sekund pobiegło aż 27 zawodniczek, a awansu do kolejnej rundy nie dawał rezultat na poziomie 12.95 s. Bardzo dobrze w tej niezwykle wyrównanej stawce spisała się Pia Skrzyszowska. Startująca w drugiej serii eliminacyjnej Polka osiągnęła czas 12.65 i zajęła drugie miejsce.

– Byłam troszkę zestresowana przez startem, ale dzięki temu byłam również bardziej skupiona. Wiedziałam, że nie chcę popełnić żadnego błędu i po prostu łatwo wejść do półfinału. Eliminacje są zawsze dziwne. Człowiek czeka tyle na start i gdy on przychodzi, to dziwi się, że to już – mówiła Skrzyszowska.

Zawodniczka reprezentacji Polski miała – tak samo jak Nia Ali – reakcję startową na poziomie 0.142, czyli najlepszą w stawce, ale jak sama przyznała dopiero w drugiej części dystansu czuła się dobrze.

– Faktycznie początek był taki, że nie umiem go opisać. Pomyślałem wtedy, że jestem w czwórce i muszę gonić, żeby w niej być. Jednak później czułam, że jestem druga i bezpiecznie awansuję. Nie musiałam walczyć o wygraną – podkreśliła.

fot. Tomasz Kasjaniuk

W Budapeszcie panują ekstremalne upały, a temperatura przekracza 35 stopni. Nie wpłynęło to jednak na postawę Skrzyszowskiej.

– Nie było tak gorąco jak myślałam. Oczywiście było ciepło, ale lód mi pomógł. Piłam dużo wody, a rozgrzewkę spędziłam w chłodnej siłowni – opowiadała Skrzyszowska.

W przeciwieństwie do Pii Skrzyszowskiej słaby start zanotowała w Budapeszcie druga z naszych płotkarek. Klaudia Siciarz była w czwartej serii dopiero ósma, uzyskała czas 13.25 s i nie awansowała do środowego półfinału.

fot. Tomasz Kasjaniuk

Udanie rozpoczął zmagania na mistrzostwach świata Mateusz Borkowski. W drugiej serii eliminacyjnej na dystansie 800 metrów Polak długo czaił się w środku stawki, ale na ostatniej prostej zaatakował i spokojnym krokiem wbiegł do kolejnej rundy. Wygrał swój bieg z czasem 1:45.40.

– Dzisiaj naprawdę biegało mi się fajnie. Tartan jest dla mnie idealny. To był mądry bieg w moim wykonaniu. Wygrałem serię i awansowałem do półfinału. Bieg był na najlepszy wynik w sezonie. Widać więc, że jest forma. 800 metrów to dystans gdzie wszystko może się wydarzyć. Zobaczymy jak będzie – przyznał Borkowski.

Drugi z Polaków zgłoszonych do rywalizacji 800 metrów – Filip Ostrowski – na finiszowej prostej walczył do ostatnich metrów, aby bezpośrednio awansować do kolejnej rundy. Przybiegł na metę czwarty z wynikiem 1:45.76 i ostatecznie dzięki niemu wywalczył awans do kolejnej rundy.

Marek Biczyk

Polski Związek Lekkiej Atletyki

drukuj