Euro 2016. Droga do Francji – część I

Reprezentacja Polski po raz trzeci w historii wystąpi w finałach piłkarskich mistrzostw Europy. Można by powiedzieć, że droga do Francji była wyboista i trudna, ale zwieńczona zasłużonym sukcesem. Białoczerwoni wywalczyli awans w niesamowitym stylu z królem strzelców eliminacji, najlepszym asystentem i wspaniałym bilansem bramkowym (33:10). Przyjrzyjmy się zatem wspaniałej i pełnej wiraży drodze, jaką pokonała drużyna Adama Nawałki w przeciągu niespełna dwóch lat, aby znaleźć się nad Lazurowym Wybrzeżem. A działo się mnóstwo.


Koniec Fornalika

Początki były skromne; raczej w odcieniach szarości niż kolorów. 17 października 2013 roku z funkcji pierwszego szkoleniowca zwolniony został Waldemar Fornalik. Oficjalnie prezes Zbigniew Boniek jako przyczynę zerwania kontraktu podał brak oczekiwanych wyników, w tym oczywiście brak awansu na mundial do Brazylii. Ostatnim gwoździem do trumny była porażka z na wyjeździe z Anglią (0:2). Podczas konferencji sam mówił: „Przyszły szkoleniowiec będzie miał czas pojeździć, popatrzyć na zawodników. Będzie w podobnej sytuacji jak Jerzy Engel”.

I rzeczywiście. Głodni sukcesu kibice, po nie udanym Euro 2012, gdzie reprezentacja zupełnie zawiodła, oczekiwali kogoś, kto pokieruje zespół do sukcesu. A przecież jest kogo prowadzić – Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski, Łukasz Piszczek, Wojciech Szczęsny – choćby te cztery mocne nazwiska w każdej linii świadczą o potencjale drużyny. I tak 26 października 2013 roku selekcjonerem kadry narodowej został Adam Nawałka.

Początki Nawałki

PIŁKA NOŻNA EURO2016 REPREZENTACJA KONFERENCJAA zespół przejął w bardzo trudnym momencie. Ekipa była rozgoryczona kiepskim finałem eliminacji do brazylijskiego mundialu, kibice również. Nikt nie spodziewał się, że w grupie wraz z Anglią i Ukrainą zajmiemy dopiero czwarte miejsce. W kadrze wyraźnie brakowało ducha walki, zespołowości, co widać było w  mniej wymagających meczach, choćby z Czarnogórą (2:2 i 1:1), które Polacy nie potrafili wygrać. I ta kompromitująca porażka u siebie z Ukrainą (1:3).

Trener Nawałka już na pierwszej konferencji zapowiedział gotowość do ciężkiej pracy dla dobra zespołu, podkreślał niebagatelną rolę atmosfery w drużynie, która jest niezbędna, aby funkcjonowała jak jeden organizm. Zaznaczał najważniejszy cel: awans na Euro 2016 i budowę silnej reprezentacji, która zapewni radość polskim kibicom. Jednocześnie kończył współpracę z Górnikiem Zabrze, którego trenerem był od 1 czerwca 2010 roku.

Selekcjoner jest osobą skromną i bardzo pracowitą. Już na konferencjach było widać, że od wygłaszania przemów woli pracę; dzięki temu Górnik po sezonie spadkowym powrócił do Ekstraklasy. Prezentował bardzo wyrazisty styl gry i wykreował dobrych piłkarzy: Pawła Olkowskiego, Krzysztofa Mączyńskiego czy Arkadiusza Milika. Autodyscyplina i emocjonalne podchodzenie do każdego meczu świadczyły o charyzmie nowego trenera Polaków.

Podstawowym pomysłem na grę polskich piłkarzy była więc atmosfera, która miała się skupiać wokół wykonywania konkretnych założeń taktycznych, profesjonalnego podejścia do gry z orzełkiem na piersi i tworzenia teamu. Zespołu, który nie ważne w jakiej sytuacji i gdzie, dawałby z siebie wszystko.

Sparingi

Pod wodzą nowego trenera biało-czerwoni rozegrali łącznie siedem meczów towarzyskich przed zmaganiami eliminacyjnymi, gdzie sprawdzonych zostało aż… 67 piłkarzy. Zaczęliśmy od przegranej ze Słowacją 0:2 i bezbramkowego remisu z przyszłym grupowym rywalem Irlandią. Te rezultaty nie budziły zachwytu, ale Nawałka otrzymał kredyt zaufania. Nie było wielkiego zaskoczenia co do wyniku, także z powodu poziomu jaki prezentowała kadra narodowa. Paradoksalnie dało to Nawałce jeszcze więcej czasu na budowę zespołu, jako trwałego tworu, który kształtował się także dzięki przegranym. Pokazał charakter drużyny, a ten należało nie tyle odbudować, co nadać.

Selekcjoner zaplanował wyjazd do stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie kadra rozegrała kilka sparingów, a także miała czas na relaks i tak potrzebną integrację. Nawałka ostatecznie rozwiązał sprawę z Ludovikiem Obraniakiem twierdząc, że nie widzi u niego zaangażowania do gry w zespole narodowym i ducha drużyny, który próbuje zaszczepić, a ten nie spełniał składanych jeszcze za Fornalika obietnic – nie uczył się języka polskiego. Finalnie trener ostatecznie go nie skreślił.

Podczas tournee reprezentacja pokonała Norwegię 3:0 i Mołdawię 1:0. Nowy selekcjoner nie zamykał drogi do biało-czerwonej ekipy nikomu, w Abu Dabi strzelał chociażby „stary lis” Paweł Brożek. Nawałka próbował także sprawdzić PIŁKA NOŻNA POLSKA SZKOCJAnowych bramkarzy, tj. Rafała Leszczyńskiego czy Dariusza Trelę. Wiele uwagi poświęcił środkowym obrońcom i wariantowi z typową „dziesiątką”. Na tej pozycji mieli okazje sprawdzić się Piotr Zieliński, gdzie na „ósemce” asekurował go, obok Grzegorza Krychowiaka, Mateusz Klich, a także Karol Linetty czy Michał Masłowski. W marcowym sparingu (2014 rok) zmierzyliśmy się na Stadionie Narodowym ze Szkocją. Tym razem Polacy przegrali 0:1. Wówczas w wywiadach były trener Górnika podkreślał swoje priorytety. Mówił o tym, że nie ma meczy nieważnych i z każdego jest materiał do dalszej pracy.

Adam Nawałka na bieżąco obserwował formę swoich piłkarzy i tych, którzy mogliby się nimi stać. Jeżeli mógł, fatygował się na mecze osobiście lub ruchy Polaków śledzili delegaci ze sztabu. Selekcjoner powoli rozpoczął etap „zawężania sita”, by wyłonić właściwy skład. Przed spotkaniami z Niemcami (13 maja) i Litwą (6 czerwca) drzwi do występów w biało-czerwonych barwach bezapelacyjnie zamknięto przed Eugenem Polańskim. Gracz TSG 1899 Hoffenheim po arabskim tournee nie zdecydował się na grę w kadrze w nieoficjalnych terminach FIFA, próbując usprawiedliwić się niemożnością otrzymania zwolnienia z klubu. Selekcjoner ostatecznie go skreślił.

W tych spotkaniach testowani byli m.in. Rafał Wolski (mimo spięć z trenerem, mógł liczyć na występy) czy Łukasz Teodorczyk. Mówiło się także o powrocie Obraniaka, jeżeli zacznie regularnie grać w Werderze Brema. Na obronie sprawdzano mnóstwo dwójek: z Marcinem Komorowskim, Piotrem Celebanem, Tomaszem Kędziorą czy Marcinem Kamińskim na czele. Mecz z Litwą, po bramkach Arkadiusza Milika i Roberta Lewandowskiego, ostatecznie biało-czerwoni wygrali 2:1. Wcześniej Polacy zmierzyli się z Niemcami w Hamburgu, gdzie z rywalem grającym w „trzecim garniturze” udało się bezbramkowo zremisować.

Ciąg dalszy nastąpi…

Sport.RIRM

drukuj