Ekstraklasa. „Hit” na murawie, „hit” na trybunach

Jagiellonia kontra Legia. W ostatnich sezonach mecz, który zapowiadany był jako jeden z największych hitów naszej ligi. Tym razem w dużej mierze wyszedł raczej kit, bo więcej niż o samej grze będzie mówiło się o sprawach pozaboiskowych.


Jagiellonia, choć ze zmiennym szczęściem, bo po czwartym miejscu przychodziło grać jej o utrzymanie, dobiła do Lecha i Legii. Ostatnio nawet zostawiła poznaniaków w tyle i stała się najgroźniejszym rywalem klubu ze stolicy. Wzorowe zarządzanie i stawianie na młode talenty pozwoliły nie tylko sprzedawać piłkarzy za duże pieniądze, które poprawiały klubową codzienność i funkcjonowanie, ale też zadomowić się w ligowej czołówce mimo puszczania w świat co sezon któregoś z kluczowych ogniw. Jeszcze kilkanaście lat temu klub z Białegostoku stał na skraju bankructwa. Teraz meczem z Legią wskoczył na fotel lidera i ponownie zgłasza aspiracje, by po raz pierwszy w historii zasiąść na tronie.

Cieniem na Jagę kładzie się podejście do kibiców przyjezdnych, a konkretniej tych z Warszawy. Kontrola była szczegółowa jak nigdy. Kibicom kazano zdejmować nawet buty i skarpetki. W pewnym momencie granica została jednak brutalnie przekroczona. Jeden z fanów Legii został zobligowany do zdjęcia protezy.

Zdecydowanie można zrozumieć fakt, że władze drużyny z Podlasia chcą, by ich obiekt liczył przed i po meczu tyle samo krzesełek, więc nie pozwalają wnieść na obiekt rac, co i tak jest zresztą nielegalne. Jednak brak możliwości wniesienia choćby szalika, który jest nieodłącznym elementem „wyposażenia” kibica sprawił, że warszawiacy wyglądali jakby przyszli na pogrzeb, a nie na mecz…

Przez całą pierwszą połowę wszyscy mogli skupić się na meczu, bo też w sektorze gości panowała… grobowa cisza. Na początku drugiej połowy postanowili jednak w sposób dość dosadny wyrazić swoją dezaprobatę, więc podpalili flagę kibiców Jagiellonii.

Konflikt będzie zatem trwał dalej, bo jedno działanie ponownie napędza kolejne. Następnego spotkania fani Wojskowych mogą więc nie obejrzeć z wysokości trybun, o co pretensji mieć już nie mogą.

***

O sytuacji z kibicami mówi się po meczu najwięcej, bo widowisko najzwyczajniej w świecie trochę rozczarowało. Szybki gol Ivana Runje dał kopa na kolejne minuty. Raz na jakiś czas kibice byli podłączani pod prąd przy groźniejszym uderzeniu któregoś z zawodników, ale potem znów wracano do chaotycznej kopaniny. Momentami dosłownie, bo ostrej gry nie brakowało. Legia ocknęła się dopiero po przerwie i tylko dzięki dobrym interwencjom Arkadiusza Malarza miała jeszcze okazję uratować remis.

Bramkarz Legii rozegrał jedno z lepszych spotkań odkąd podniósł się z ławki, choć jak mówił po meczu, sam nie ma pojęcia, dlaczego stracił miejsce w pierwszym składzie i oczywiście zapowiedział walkę o grę między słupkami po powrocie Radosława Cierzniaka.

***

Pod sporą presją był Mariusz Złotek. Sędzia nie miał łatwego życia, bo w trakcie meczu zdecydowanie naciskali na niego Legioniści, którzy często wyrażali swoje niezadowolenie z jego decyzji. Co ciekawe o pracy arbitra dosadnie wypowiadali się też piłkarze Jagi.

Na całe szczęście pomeczowych komentarzy nie udzielają sędziowie, bo piłkarze po takim meczu mogliby zapaść się pod ziemię.

Wojciech Heron/Sport.RIRM

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl