fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Ekstraklasa. Fotel lidera nie dla Cracovii, dobre mecze beniaminków

Po wpadce Pogoni Szczecin w Gdyni, Cracovia miała okazję, by – przynajmniej na moment – przewodzić ekstraklasowej stawce. Przegrała jednak z ŁKS-em i nadal musi zadowalać się czwartą lokatą. Drugi z beniaminków, Raków Częstochowa, pokazał, że gra do końca popłaca. Sebastian Musiolik zapewnił bowiem zwycięstwo swojej drużynie w piątej minucie doliczonego czasu gry. Kolejną porażę zanotowała Wisła Kraków.


Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 2:1 (0:1)
Jakub Wójcicki 65’(sam.) Sebastian Musiolik 90’ – Bartosz Bida 28’

Podopieczni Marka Papszuna rzutem na taśmę wyrwali Jagiellonii trzy punkty. Początek meczu nie zapowiadał wielkich emocji. Obie drużyny przez pressing rywali miały kłopoty w rozegraniu. Spotkanie zaczęło rozkręcać po kwadransie. Sędzia nie uznał trafienia Piotra Malinowskiego, bo we wcześniejszej akcji dopatrzył się spalonego. Gospodarze nieznacznie przeważali, ale to Bartosz Bida otworzył rezultat w Bełchatowie celnym uderzeniem sprzed pola karnego.

Po zmianie stron wyrównał zawodnik „Jagi” Jakub Wójcicki. Futbolówka zagrana do Aleksandara Kolewa trafiła go w bark i wpadła do siatki. Gorąco zrobiło się w samej końcówce. Najpierw słupek obił Jesus Imaz, a następnie szalę zwycięstwa na korzyść Rakowa przechylił Sebastian Musiolik. Wykorzystał on fatalne podanie Bartosza Kwietnia i z pełnym spokojem pokonał Grzegorza Sandomierskiego.

Grająca w kratkę Jagiellonia znajduje się już w grupie spadkowej, choć ma tyle samo punktów, co ósmy Lech Poznań. Raków zbliżył się do środka stawki, jest jedenasty.

ŁKS Łódź – Cracovia 1:0 (0:0)
Dani Ramirez 52’(k.)

Pierwsze dwadzieścia minut meczu w Łodzi nadawało się jedynie do zapomnienia. Festiwal nudy przerwali dopiero Pelle van Amersfoort do spółki z Rafaelem Lopesem. Pierwszy „główkował” z dwóch metrów wprost w Arkadiusza Malarza, a dobitkę drugiego zatrzymał jeden z defensorów. Chwilę później Lopes sam fatalnie się pomylił. Piłkarz Cracovii nie trafił nawet w światło bramki z zaledwie pięciu metrów. Festiwal błędów kontynuował Maciej Wolski. Piłkarz łodzian nie sfinalizował akcji, gdy przed sobą nie miał nawet bramkarza. Chwilami obie drużyny próbowały budować akcje oparte na grze na jeden-dwa kontakty. Wyglądały one dobrze – zazwyczaj do ostatniego podania – ale nie przełożyło się to na gole.

Kibice w Łodzi doczeka się trafienia krótko po zmianie stron. Sędzia podyktował rzut karny, który pewnie na gola zamienił Dani Ramirez. Pasy szukały okazji do odrobienia strat, ale zupełnie im to nie wychodziło. Drużyna Michała Probierza nie znalazła sposobu na dobrze dysponowanego Arkadiusza Malarza, który chwilami popisywał się wysokiej klasy interwencjami.

Cracovia nie skorzystała z okazji, by objąć pozycję lidera rozgrywek. „Pasy” zajmują czwarte miejsce. ŁKS, dzięki dopisaniu na swoje konto trzech oczek, przesunął się na czternastą lokatę w ligowej tabeli.

Wisła Kraków – Lechia Gdańsk 0:1 (0:1)
Flavio Paixao 31’

Wisła może już nie pamiętać, jak smakuje zwycięstwo. Tym bardziej chciała sobie o tym przypomnieć w meczu z Lechią. Od początku to krakowianie byli bardziej aktywni. Wszystko spełzło jednak na niczym przez brak skuteczności. Nieznacznie pomylił się Vullnet Basha, a jeśli już w światło bramki zdołał przymierzyć Michał Mak, futbolówka lądowała w rękach Zlatana Alomerovicia. Kiedy do głosu doszli goście, bliski szczęścia był Lukas Haraslin, który pomylił się nieznacznie z woleja. „Biała Gwiazda” mogła poczuć, że piłka nie jest do końca sprawiedliwa, gdy nadeszła 31. minuta. Przeważający krakowianie musieli przełknąć gorzką pigułkę w postaci trafienia Flavio Paixao.

Po zmianie stron było już zdecydowanie spokojniej. Groźnych sytuacji było zdecydowanie mniej. W 81. minucie do siatki mógł trafić Jean Carlos  Silva, który nie zdołał odpowiednio przymierzyć z czystej pozycji na jedenastym metrze.

Skromne zwycięstwo umożliwiło Lechii zachowanie kontaktu z ligową czołówką, plasując się na szóstej pozycji. „Biała Gwiazda”, notując dwunastą porażkę w sezonie, potwierdziła, że na ten moment jest głównym kandydatem do spadku.

Sport.RIRM

drukuj