fot. PAP/EPA

Brazylijskie media: Agent Paulo Sousy prowadził negocjacje z kilkoma stronami równocześnie

W Brazylii nie słabnie sceptycyzm wobec środowej decyzji o ogłoszeniu Paulo Sousy trenerem Flamengo Rio de Janeiro. W ocenie części mediów szum medialny i zamieszanie wokół odejścia byłego selekcjonera reprezentacji Polski spoczywa na agencie portugalskiego trenera – Hugo Cajudzie.


Brazylijscy komentatorzy wskazują, że sytuacja związana z niespodziewanym zakontraktowaniem Paulo Sousy jest napięta do tego stopnia, iż po ogłoszeniu Portugalczyka nowym szkoleniowcem Flamengo były piłkarski gwiazdor tego klubu, Zico, odmówił komentarza na temat nowego trenera.

Portal „Globo” określa sytuację, w której znalazł się były selekcjoner reprezentacji Polski, jako okropną, bowiem większość kibiców miała nadzieję, że do klubu zawita Jorge Jesus. W przeszłości z powodzeniem prowadził on ekipę z Rio de Janeiro.

W podobnym tonie określa sytuację portal UOL. Nie ukrywa, że wielu kibiców „Czerwono-Czarnych” odczuwa frustrację w związku z zakontraktowaniem 51-letniego Portugalczyka. Misję wysłanników Flamengo, którzy z Lizbony zamiast Jorge’a Jesusa sprowadzili do klubu Paulo Sousę, określa mianem „cyrku”.

Brazylijskie media za zamieszanie wokół sprowadzenia do Rio de Janeiro Sousy obwiniają agenta Portugalczyka Hugo Cajudę. Twierdzą, że ten w ostatnich dniach prowadził równocześnie negocjacje dotyczące przyszłości szkoleniowca z kilkoma stronami: Polskim Związkiem Piłki Nożnej, Flamengo oraz Internacionalem Porto Alegre.

„Ogromnym błędem Flamengo było przystanie na pośpiech Paulo Sousy. Jego agent wykorzystał sytuację. (…) Powiedział władzom Flamengo: Jeśli z nami nie sfinalizujecie umowy, to idziemy rozmawiać z Internacionalem” – napisał UOL.

Portal zaznaczył, że władze klubu z Rio de Janeiro popełniły błąd „nie chcąc czekać kilka dni”, aby porozumieć się z Jorge Jesusem, który we wtorek rozwiązał umowę z Benfiką.

Z kolei – jak utrzymuje „O Dia” – Sousa podpisał umowę z Flamengo w okresie Bożego Narodzenia. Zdaniem gazety miał zaskoczyć wysłanników „Czerwono-Czarnych” doskonałą wiedzą na temat klubu podczas trwającej kilka godzin rozmowy z Portugalczykiem w Fatimie, w jednej z jego portugalskich rezydencji.

Pierwsze doniesienia brazylijskich mediów o rzekomym zawarciu umowy pomiędzy Sousą a Flamengo zanegował w poniedziałek agent trenera, Hugo Cajuda, zapewniając, że jego klient nie ma „nawet ustnego porozumienia” z klubem z Rio de Janeiro.

Tymczasem – jak przyznał w środę Paulo Sousa w pierwszym wywiadzie po ogłoszeniu go trenerem Flamengo – już od kilku dni Portugalczyk pracował nad przygotowaniem programu treningów z brazylijskim klubem.

W czwartek rano tamtejsze media potwierdziły, że krótko po ogłoszeniu byłego reprezentanta Polski trenerem Flamengo brazylijski klub zwolnił dotychczasowego szkoleniowca bramkarzy. Komentatorzy oczekują dalszych dymisji pracowników klubu w związku z faktem, że portugalski szkoleniowiec przychodzi z dużym, 6-osobowym sztabem współpracowników.

Także w Portugalii nie słabną echa związane z sytuacją. Czołowy sportowy dziennik kraju „O Record” przypomina, że 51-letni trener wszedł na „wojenną ścieżkę” z Polakami po swojej niespodziewanej rezygnacji z prowadzenia kadry przed play-offami do mundialu.

Gazeta przypomniała, że latem 1993 r. Sousa jako zawodnik również w sposób zaskakujący porzucił Benfikę Lizbona, aby zasilić ekipę lokalnego rywala – Sportingu, „irytując” tym samym fanów stołecznych „Orłów”.

„Już wcześniej nazywali go >>Judaszem<<. Paulo Sousa zyskał sobie trochę wrogów w futbolu” – napisał lizboński „Record”.

PAP

drukuj