Kapłan musi być patriotą

Z ks. bp. Antonim Pacyfikiem Dydyczem OFMCap, ordynariuszem drohiczyńskim, rozmawia Sławomir Jagodziński

Złoty jubileusz kapłaństwa skłania do refleksji nad swym powołaniem. Kiedy Ksiądz Biskup powiedział „tak” Panu Jezusowi?

– To „tak” nie było wypowiedziane tylko raz. Myślę, że to byłoby za mało. Ale pierwszy raz pod koniec szkoły podstawowej, wtedy spotkałem się z bardzo dobrymi przykładami kapłaństwa zakonnego. To byli ojcowie kapucyni, którzy odegrali ważną rolę w całym okresie powojennym w Polsce, organizując np. bardzo pięknie duszpasterstwo dzieci i młodzieży. Wielkie znaczenie dla rozwoju powołania miała też lektura. W pewnym momencie zacząłem bardzo dużo czytać. Bardzo istotna okazała się dla mnie książka Zofii Kossak „Bez oręża”, która ukazała św. Franciszka z Asyżu w bardzo ciekawym ujęciu. Wtedy właśnie zrodziło się też to imię zakonne, które obrałem: Pacyfik. Ono powstało dzięki św. Franciszkowi. Kiedy zgłosił się do niego słynny ówczesny trubadur, mówiąc, że chciałby coś ze swym życiem zrobić, „bo takie głośne”, to święty z Asyżu powiedział mu: „od tego dnia nazywasz się Pacyfik [„ten, który zaprowadza pokój”] i teraz żyj tak jak trzeba, po Bożemu”. Potem moim powołaniem właściwie pokierowali ojcowie. Znalazłem się w liceum biskupim w Lublinie. Następnie był nowicjat, seminarium duchowne w Łomży. Na każdym etapie formacji trzeba było potwierdzać tę wolę pójścia za Jezusem. Trzeba było powiedzieć „tak” przed tzw. małymi święceniami, subdiakonatem, diakonatem i wreszcie przed sakramentem kapłaństwa, który otrzymałem 29 czerwca 1963 roku.

Wspomniał Ksiądz Biskup o zafascynowaniu postacią św. Franciszka. Na ten franciszkański charyzmat już poprzez wybór imienia zwraca uwagę obecny Ojciec Święty. W jakim stopniu ten charyzmat radykalizmu ewangelicznego i ubóstwa jest potrzebny dziś Kościołowi i światu?

– Charyzmat franciszkański zawsze był potrzebny i będzie potrzebny. Dlaczego? Ponieważ nie jest to nic innego, jak po prostu żywa Ewangelia, Dobra Nowina, która jest przenoszona przez określone formy życia chrześcijańskiego. Święty Franciszek pokazał, jak bardzo można w swym życiu odzwierciedlić Ewangelię, jak bardzo można się zbliżyć do Jezusa. Mógłby powiedzieć o sobie to, co św. Paweł: „Teraz żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus”. Ten franciszkański charyzmat jest absolutnie nam dziś niezbędny. Jeżeli Ewangelia była i jest niezbędna dla świata, aby on mógł się rozwijać w duchu godności człowieka, to musi być ciągle na nowo odkrywana i głoszona. Święty Franciszek w czasach, w których żył, pokazał, że przekazując ideał chrześcijański, nie trzeba iść na konfrontację, ale bardziej skuteczne jest autentyczne i konsekwentne oddziaływanie ewangeliczne. My teraz też stajemy wobec takiej alternatywy, gdy przychodzą inni i głoszą takie czy inne poglądy. Powstaje pytanie: konfrontacja czy oddziaływanie ewangeliczne? W naszych czasach bardzo chętnie idziemy na konfrontację. I wtedy mówimy np. o kompromisie. Ale te nasze kompromisy oznaczają jakąś rezygnację. U św. Franciszka nie było rezygnacji. On z niczego ewangelicznego nie rezygnował. On chciał pokazywać to piękno, te wartości, jakie są w Ewangelii. Niestety w naszych walkach o różne sprawy często chodzi jedynie o zwycięstwo jako takie. A tak nie powinno być. Powinno chodzić o to, aby zakorzeniać wartości. I to doskonale robił św. Franciszek. A jaką sytuację mamy teraz w naszej Ojczyźnie? Permanentną konfrontację, chęć zmuszenia drugiej strony do zrezygnowania z czegoś lub narzucenia swojego zdania. To wszystko nie może się udać, jeśli nie ma dwóch stron, które rzeczywiście chciałyby w oparciu o analizę wartości, o prawdę godzić się na coś wspólnie.

W swych kazaniach Ksiądz Biskup bardzo często porusza sprawy dotyczące naszej Ojczyzny, problemów, które ją dotykają. Miłość do Polski, patriotyzm powinny chyba charakteryzować każdego kapłana?

– Nie wyobrażam sobie księdza, który nie byłby patriotą. Patriotyzm to ojcowizna, to dziedzictwo, to węzeł spinający przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Przecież przez patriotyzm rozumiemy zawsze wartości pozytywne, które istnieją w każdym społeczeństwie, w każdym narodzie i w każdym państwie. Dlatego też byłoby nie do zrozumienia, gdyby ksiądz nie był patriotą, nie żył tą wspólnotą, do której należy.

Jednak gdy kapłan w homilii da wyraz swej troski o Ojczyznę, piętnuje jakieś zło w życiu społecznym, politycznym, zaraz jest przez określone środowiska krytykowany…

– To dlatego, że nie mamy w Polsce zbyt wielu patriotów, a mamy bardzo wielu ludzi interesów, którzy na Ojczyźnie chcą zarabiać i tylko walczą o stanowiska. To jest bardzo przykre. Dawniej też były różne stronnictwa, konkurencyjne ugrupowania, ale jakieś godności otrzymywało się np. za przelanie krwi w bitwie, za jakieś szczególne zasługi dla Ojczyny, za to, że coś dla kraju dobrego się zrobiło, coś dało od siebie. Teraz jest odwrotnie. Nastawienie jest takie, aby od Ojczyzny jak najwięcej dla siebie wziąć. Tu się widzi, jak ta filozofia Bogusława Radziwiłła daje o sobie znać: Polska to takie sukno potężne, z którego trzeba odciąć coś dla siebie. To przykre. Chrześcijaństwo, Kościół katolicki jest jednak po to, aby było więcej heroizmu, także w miłości do Ojczyzny.

Widzimy, że często po uroczystościach kościelnych następuje fala krytyki wymierzona w jakiegoś biskupa czy księdza, że powiedział coś w kazaniu, co się komuś nie spodobało. To jest nacisk. Dlaczego te tendencje mają taką siłę? Po pierwsze, określone środowiska mają pieniądze, a po drugie, mają do dyspozycji media. Te dwie rzeczy się łączą. Niestety w Polsce mamy ciągle pozostałości dawnego systemu. Nie tak łatwo wyzwolić się ze złego. To jest choroba. Nasze państwo jest chore. Nie Naród, ale państwo. Ono ma swoje struktury, które absolutnie nie odpowiadają potrzebom naszego Narodu.

Przykładem tej choroby instytucji państwa jest też to, co dzieje się w sprawie multipleksu dla Telewizji Trwam.

– Ta sprawa jest problemem, który kompromituje nasz rząd, kompromituje cały czas naszą państwowość, która jest absolutnie zakłamana. Jak można mówić o wolności i jednocześnie nie reagować, gdy widzi się parę milionów podpisów pod protestami, ponad 160 manifestacji. A wszystko to przecież jest demokratycznym wyrażeniem woli. Państwo nie może się chować przed tym problemem, bo pokazuje, że jest jakimś sztucznym tworem, odłączonym od obywateli.

Ksiądz Biskup jest znany z poparcia dla katolickich środków przekazu. Czy współczesny ksiądz może ignorować wpływ mediów na dorosłego człowieka, na młodzież, na dzieci?

– Nie ma takiej okoliczności, która by na to zezwalała. Kapłan nie może ignorować jakichkolwiek wpływów na człowieka, także medialnych. Powinien je rozpatrywać, analizować. Jeżeli one pomagają w formacji, to je wspierać, jeśli nie – ostrzegać przed nimi. Media są dziś polem, którego nie można opuścić Kościołowi. Trzeba zawsze podkreślać, że środki społecznego przekazu to nie tylko środki informacji, ale też komunikacji. Media dalekie od duchowości chrześcijańskiej informują, ale one nie są zainteresowane, żeby informować obiektywnie. One informują tak, jak to odpowiada ich darczyńcom. Dlatego też w nich taka masa propagandy, masa reklam, które mogą szkodzić młodzieży, dzieciom. A Kościół podkreśla, że media powinny być środkami komunikacji społecznej. Komunikacja wzajemna łączy, nie dzieli. Ale to wymaga przygotowania, stworzenia odpowiedniego klimatu, atmosfery.

Dlaczego np. nie komunikuje się w mediach problemów związanych z kryzysem demograficznym. A przecież być może nasza zachodnioeuropejska cywilizacja w tej chwili skazuje siebie na zagładę! Na przykład te wielkie koncerny powinny być zainteresowane, żeby było więcej pracowników. Jest jednak inaczej. Dlaczego? Bo ich nie obchodzi Francuz, Włoch, Hiszpan czy Polak. Wolą do pracy mieć niewolników, którzy przyjadą z innych kontynentów. Im się mniej zapłaci, a przecież liczy się tylko zysk, interes. My sobie nie zdajemy sprawy, jaka to jest perfidia. Jak głęboko to zło się zakorzeniło w myśleniu, w systemie organizacji firm, różnych koncernów.

Dlaczego o takich problemach nie mówi się zbyt często w mediach? Dlaczego nie mówi się o dramacie bezrobocia, szczególnie młodych? A przecież Polska powinna przede wszystkich troszczyć się dziś o miejsca pracy, żeby każdy Polak był w domu u siebie, a nie żeby musiał jechać za granicę i być dorobkiewiczem. Kapłan nie może być nigdy obojętny, gdy mamy do czynienia z zalewem kłamstwa, w czym niestety dużą rolę odgrywają różne media. A tam, gdzie nie ma światła prawdy, jest ciemno. Człowiek staje się ślepcem, który nie wie, jak się poruszać. Nie coś innego, lecz prawda nas wyzwoli. Oczywiście Drogą, Prawdą i Życiem jest Chrystus.

Z perspektywy 50 lat kapłaństwa, jakie najważniejsze rady dałby Ksiądz Biskup młodym kapłanom, klerykom?

– Nie wskazywałbym innych niż te, które przekazał nam Pan Jezus: Pierwsza: „Zostawcie wszystko, co macie, i pójdźcie za Mną”; druga: „Kto chce iść za Mną, niech weźmie krzyż i Mnie naśladuje”; i trzecia: „Idźcie na cały świat i goście Ewangelię”. To wszystko wynika z Pisma Świętego.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl