Argentyna w oczekiwaniu na zmiany

„Tal vez estes caido y veas todo mal. Te has gastado la esperansa, de matar una confianza, y no quieres seguir mas”

(„Być może jesteś przygnębiony i wszystko wydaje się złe. Wyczerpałeś swą nadzieję, zabijając zaufanie, i nie chcesz dalej iść”).

Te właśnie słowa pochodzące z argentyńskiej pieśni „Argentina es nuestro hogar” („Argentyna jest naszym domem”) przychodzą na myśl, gdy chcemy opisać trudną sytuację państwa, ale również nastroje panujące w narodzie, z którego wywodzi się Papież Franciszek. Smutek i przygnębienie stanowiły wspólne doświadczenie wielu pokoleń Argentyńczyków, również tych żyjących w czasach współczesnych. Brutalna dyktatura wojskowa, ograniczanie praw obywatelskich, prześladowania opozycji, kryzysy finansowe, bankructwo państwa czy przegrana wojna o Falklandy – oto istotne komponenty argentyńskiej rzeczywistości przełomu XX i XXI wieku.

W jednym z wcześniejszych numerów „Naszego Dziennika” (18 III 2013) dokonaliśmy wstępnej analizy sytuacji, w jakiej znajduje się Argentyna pod rządami prezydent Cristiny Fernández de Kirchner, wskazując na podstawowe problemy polityczne, społeczne i gospodarcze tego ogromnego kraju. Przywołaliśmy wówczas postać znanego na całym świecie piłkarza Diego Armando Maradony, który uosabia sposób myślenia i dążenia części społeczeństwa związanej z szeroko rozumianym obozem peronistowskim. Jak informuje jeden z portali internetowych, na ciele piłkarza wytatuowane są podobizny dwóch komunistycznych ikon Ameryki Łacińskiej: Ernesto Che Guevary oraz Fidela Castro. Jeden z najbogatszych Argentyńczyków, od lat borykający się z licznymi nałogami, zwłaszcza narkomanią, otwarcie manifestuje swe lewicowo-liberalne sympatie polityczne.

Dodajmy, że trzecim z jego idoli był nieżyjący już prezydent Wenezueli Hugo Chávez, z którym spotykał się wielokrotnie. Nie dziwią nas więc jego bliskie relacje ze środowiskami peronistowskimi, zarówno z klanem Kirchnerów, jak i liberalnym skrzydłem Carlosa Menema (prezydent w latach 1989-1999). W trakcie kampanii poprzedzającej ostatnie wybory prezydenckie, które przyniosły zwycięstwo Cristinie de Kirchner, Maradona powiedział: „Ja zagłosuję za Cristiną, chociaż jest to kraj zdominowany przez mężczyzn”. W ten sposób zamanifestował swoje poparcie dla Néstora Kirchnera i jego żony. Ta zaś – podczas jednego ze spotkań przedwyborczych – oznajmiła: „Niektórzy mówią, że będę numerem 10 Partii Sprawiedliwościowej, ale numerem 10 będzie Maradona, który przyłączył się do ruchu sprawiedliwościowego. Diego, ty jesteś uosobieniem ludu”. Flirtujący z obozem władzy piłkarz nigdy jednak nie zaangażował się bezpośrednio w politykę, zdając sobie być może sprawę z tego, że opowiadając się zdecydowanie po jednej ze stron argentyńskiej sceny politycznej, utraciłby część sympatii swych rodaków.

Przykładem realnej kariery politycznej wybitnego sportowca związanego z obozem peronistowskim jest bez wątpienia Carlos Alberto Reutemann, jeden z najwybitniejszych kierowców Formuły 1. Startując przez dziesięć lat (1972-1982) w barwach takich zespołów, jak Ferrari, Lotus czy Williams, odniósł 12 zwycięstw i kilkakrotnie stawał na podium mistrzostw świata, choć nigdy nie zdobył tytułu. Po zakończeniu kariery sportowej rozpoczął działalność biznesową, a w początkach lat 90. XX wieku związał się z peronistyczną Partido Justicialista. Z ramienia tej partii pełnił funkcję gubernatora prowincji Santa Fe oraz senatora.

Od kilkudziesięciu lat ruch peronistowski (w obecnym wcieleniu utożsamiany głównie z klanem Kirchnerów) odgrywa dominującą rolę na tamtejszej scenie politycznej. Posługując się terminologią sportową, można by stwierdzić, że ludzie tacy jak Cristina de Kirchner czy Carlos Reutemann odgrywają rolę nawigatorów i kierowców szwankującego argentyńskiego auta, które w najbliższej przyszłości raczej nie ma szans na to, aby zamienić się w superszybki bolid i wystartować w Formule 1.

Dlaczego tak się dzieje? Jak wygląda argentyńska scena polityczna początków XXI wieku? Jak funkcjonuje państwo i jego struktury? Jakie cele, w kontekście zbliżających się wyborów, stawiają sobie obóz władzy i opozycja. I wreszcie, jakie są szanse na to, aby ojczyzna Ojca Świętego stała się wspólnym dobrem wszystkich jej mieszkańców zgodnie ze słowami pieśni „Argentina es nuestro hogar”.

„Niech odejdą wszyscy”

W złożonej i pełnej konwulsji sytuacji współczesnej Argentyny najważniejszymi ugrupowaniami politycznymi są rządząca Partia Sprawiedliwościowa (Partido Justicialista) oraz opozycyjna Radykalna Unia Obywatelska (Unión Cívica Radical). Ta druga formacja o charakterze lewicowym związana jest z Międzynarodówką Socjalistyczną oraz masonerią. Bardziej zróżnicowany pod względem ideologicznym jest dziś ruch peronistowski (zwany również sprawiedliwościowym). W początkowym okresie było to ugrupowanie o charakterze prawicowo-narodowym, powiązane na arenie międzynarodowej z chrześcijańską demokracją. Z czasem jednak, na skutek oddziaływania skrzydła bardziej radykalnego, nastąpił zwrot w stronę lewicową. Doszło do tego, że w początkach XXI wieku Néstor Kirchner nie zawahał się przed powiązaniem autentycznego peronizmu z Międzynarodówką Socjalistyczną. Fakt, że dominujące na scenie politycznej ugrupowania otworzyły się na nurt socjalistyczny, a kraj toczy rak korupcji, spowodował, że wielu Argentyńczyków nie dostrzega różnicy pomiędzy kastą rządzącą a czystą walką o władzę. Nastroje te świetnie określa cytat stanowiący motto tej części tekstu. Ludzie mówią: mamy dość polityków, „niech odejdą wszyscy”.

Nie ulega wątpliwości, że istotą peronizmu jest przewaga demagogii nad ideologią. Oficjalną nazwę swojej partii (Partido Justicialista) nadał general Juan Domingo Perón, kiedy okazało się, że prawo zakazuje określania ugrupowania odniesieniem do nazwiska przywódcy. Jednakże powstające w obrębie obozu władzy sektory określane nazwami „menemiści”, „dualdyści” czy „kirchneryści”, odnoszą się do sieci powiązań typu klientalnego Carlosa Saúla Menema, Eduardo Dualde czy małżeństwa Kirchnerów.

W kontekście tego splotu różnych okoliczności nie przestaje zadziwiać fakt, że wielu wyborców konserwatywnych, pochodzących z klasy średniej, opowiada się po stronie polityków radykalnych. Tym właśnie można wytłumaczyć dojście do władzy (w 1983 r.), po upadku dyktatury wojskowej i klęsce militarnej w wojnie z Wielką Brytanią o Falklandy (w 1982 r.), Raúla Alfonsina. Podobnie jak przejęcie kontroli nad państwem przez armię (w 1976 r.) było następstwem wystąpień młodzieży związanej z peronizmem. W tym właśnie przypadku demagogiczny populizm dyskursu partii sprawiedliwościowej nałożył się na młodzieżowy kult rodaka Ernesto „Che” Guevary oraz wpływy teologii wyzwolenia. Ten właśnie wybuchowy koktajl przyspieszył polityczny upadek wdowy po Peronie. Jakże paradoksalnie wyglądają, w kontekście opisywanych wydarzeń i procesów, formułowane obecnie zarzuty pod adresem Papieża Franciszka w związku z jego postawą w czasach wojskowej dyktatury. Wszyscy ci krytycy „zapominają”, że małżeństwo Kirchnerów, w tamtych czasach znane jako młodzieżowi aktywiści peronistowscy, zaprzestało całkowicie swej aktywności politycznej, koncentrując się na sprawach prywatnych i zawodowych (adwokatura).

„Corralito”

Gdybyśmy chcieli zdefiniować sferę argentyńskiej polityki początków XXI wieku, należałoby użyć dwóch terminów: demagogia i korupcja. Bez tych pojęć trudno jest zrozumieć, dlaczego kraj tak bogaty, zamieszkały przez emigrantów z różnych części Europy, który mógłby być południowoamerykańskim odpowiednikiem Stanów Zjednoczonych, przeżywa tak duże problemy gospodarcze i społeczne. Fatalna sytuacja polityczna zaowocowała różnego rodzaju zjawiskami, również w sferze językowej. W potocznym obiegu pojawiły się różnego rodzaju neologizmy opisujące patologie życia publicznego. Najbardziej znany termin to „corralito” (po polsku: kojec), odwołujący się do kryzysu finansowego z roku 2001. Gdybyśmy chcieli znaleźć jakąś europejską analogię do argentyńskiego „corralito”, to z pewnością można by wskazać na Cypr. Na podobieństwo kojca, który ogranicza ruchy dziecka, system opisywany terminem „corralito” dążył do pozbawienia klientów banków jednego z podstawowych uprawnień: swobodnego dysponowania swoimi oszczędnościami.

Dynastia Kirchnerów

27 października bieżącego roku odbędą się w Argentynie, mającej system prezydencki, uzupełniające wybory parlamentarne. Dojdzie do odnowienia 1/2 składu Izby Deputowanych i 1/3 Senatu. Znawcy argentyńskiej sceny politycznej przestrzegają jednak przed lekceważeniem znaczenia tych wyborów. W ich wyniku może bowiem dojść do próby zmiany konstytucji. Obecnie urzędujący prezydent może ubiegać się tylko o jedną reelekcję, oznacza to, że kadencja Cristiny de Kirchner wygaśnie w 2015 roku. Można by odnieść wrażenie, że po śmierci jej męża i byłego prezydenta (w 2010 r.) kirchneryzm odejdzie do historii. W tym kontekście, w razie wyraźnego zdominowania obu izb parlamentu, większość związana z obozem władzy może wprowadzić konstytucyjne zmiany umożliwiające kolejną kadencję obecnej pani prezydent. Wydaje się jednak, że Cristina Kirchner posiada przygotowaną strategię również w przypadku, gdyby wybory parlamentarne nie przyniosły zwycięstwa jej zwolenników. Wiele wskazuje na to, że jej syn Máximo rozpocznie karierę polityczną, kandydując na deputowanego z prowincji Buenos Aires. W tym kontekście, z synem sukcesorem matki i ojca prezydentów, klan Kirchnerów przejdzie do historii nepotyzmu, pozostawiając w tyle nawet swego idola Juana Peróna, który postawił na czele państwa trzecią żonę, przekazując władzę wykonawczą swemu coraz bardziej wpływowemu synowi.

Argentyna i Franciszek

Na koniec warto postawić pytanie, czy i w jaki sposób Argentyna, a zwłaszcza jej elity polityczne, skorzystają z międzynarodowej koniunktury, jaką otwiera dla tego kraju wybór rodaka na Stolicę Piotrową. Czy prezydent de Kirchner i otaczający ją ludzie potrafią przezwyciężyć ideologiczne uprzedzenia do Kościoła katolickiego i Ojca Świętego? Pierwsze reakcje są ambiwalentne. Z jednej strony mamy deklaracje świadczące o ociepleniu klimatu wzajemnych relacji, z drugiej natomiast powracające oskarżenia dotyczące postawy księdza kardynała Jorge Mario Bergoglio w czasie rządów junty wojskowej. Głosy te, jak widzimy również na przykładzie brutalnego i urągającego ludzkiej godności ataku z Poznania, zostały już rozpisane na międzynarodowy chór. W tej sytuacji wydaje się, że ogromne znaczenie dla najbliższej przyszłości Argentyny będzie miała wizyta papieska (prawdopodobnie pierwsza) w ojczyźnie. Można się spodziewać, iż Ojciec Święty przypomni rządzącym, że Argentyna stanowi wspólne dobro wszystkich jej mieszkańców („mi lugar, tu lugar”).

Dr Pablo de la Fuente, Prof. Cezary Taracha


Dr Pablo de la Fuente pochodzi z Hiszpanii, jest historykiem, współpracuje z Katedrą Historii i Kultury Krajów Języka Hiszpańskiego KUL. Prof. Cezary Taracha jest hispanistą, historykiem, kierownikiem Katedry Historii i Kultury Krajów Języka Hiszpańskiego KUL.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl