Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

W 1991 roku Polska podpisała z ówczesnymi Wspólnotami Europejskimi i z ich państwami tzw. układ stowarzyszeniowy, zwany też układem europejskim. Układ tez zawarty na 10 lat zaczął obowiązywać od lutego 1994 roku i miał dostosować, czy też zharmonizować, organizację i prawo polskie ze strukturą organizacyjną, zasadami działania i regulacjami wspólnot europejskich. Potocznie te procesy dostosowywania Polski do wymogów wspólnotowych nazywano europeizacją czy też harmonizacją. Po 10 latach takiego dostosowania Polski i jej prawa do potrzeb wspólnotowych oceniono stan tych działań i uznano, że Polska, jako kandydat, jest już gotowa, czy też dostosowana, czy też zharmonizowana z Europą na tyle, że może stać się już członkiem europejskich wspólnot, co też stało się z dniem 1 maja 2004 roku, po podpisaniu 16 kwietnia 2003 roku w Atenach traktatu akcesji Polski do tych organizacji.

Niedługo więc będzie obchodzona kolejna, 12 już rocznica przystąpienia Polski do organizacji państw zachodnioeuropejskich, która w międzyczasie w 2009 roku kolejny raz zmieniła nazwę, tym razem ze Wspólnot Europejskich na Unię Europejską. Pokazywało to kolejny etap ewolucji Unii, coraz ściślejszego związywania państw członkowskich, odejścia od określenia „wspólnoty” sugerujący względnie duży zakres suwerenności do obecnej nazwy „unia” sugerujący, iż nowy etap prawno-organizacyjnego scalania państw członkowskich, którym w międzyczasie, po drodze odbierano kolejne zakresy suwerennych, dotychczas państwowych, kompetencji.

Należałam wcześniej, zresztą dzisiaj również, do tej grupy osób, które negowały w ogóle legalność przyłączenia Polski do tworu o nazwie Wspólnoty Europejskie, który nie był żadną organizacją międzynarodową w tradycyjnym znaczeniu lecz strukturą państwową w trakcie tworzenia. Wspólnoty Europejskie, do których Polska zgłosiła akcesję i do których wprowadził nas rząd Leszka Millera i PSL-u Jarosława Kalinowskiego, miała już w tedy wiele cech odrębnego państwa. Miała Parlament, Komisję Europejską (będącą odpowiednikiem organu wykonawczego – rządowego), miała Europejski Trybunał Sprawiedliwości i Europejski Trybunał Obrachunkowy (będący odpowiednikiem Najwyższej Izby Kontroli w Polsce). Wspólnoty miały już wtedy Europejski Bank Centralny, hymn, flagę walutę ECU, zmienioną później na euro. Miały, i rozbudowały zresztą do patologicznych rozmiarów, odrębną administrację unijną, która jest rodzajem aparatu nadzorczego nad administracjami państw członkowskich. Polska przy okazji zmian kolejnych traktatów założycielskich Unii Europejskiej przekazywała, podobnie jak inne państwa członkowskie, swe suwerenne kompetencje państwowe do centrali unijnej w Brukseli.

Obecnie Unia Europejska przez swe organy przejęła np. w Polsce prawa i kompetencje do decydowania w około 90% wszystkich spraw gospodarczych. Te kompetencje i decyzje gospodarcze dotyczące Polski, podobnie jak innych krajów, podejmują już unijni komisarze i biurokraci oraz Rada Europejska, tj. ciało polityczne złożone z szefów rządów  i głów państw członkowskich. Polska Rada Ministrów czy Sejm mają już dość wąski margines działania, a poważniejsze decyzje muszą z centralą państwa unijnego w Brukseli, w której główną, decydującą rolę odgrywają Niemcy najwięcej wpłacający, jako najbogatszy kraj, do unijnego budżetu.

Tak więc państwa członkowskie, przymuszane głównie przez Niemcy i Francję, oddały czy też przekazały prawa do swych suwerennych, państwowych decyzji w istocie najbogatszym i najsilniejszym Niemcom i Francji. Organy unijne zaś, a zwłaszcza Trybunał Sprawiedliwości UE, twierdzą z kolei, że przejęte od państw członkowskich i suwerenne kompetencje tworzą nowego europejskiego suwerena, tj. państwo unijne, często zwane potocznie Eurolandem. Unia Europejska nie jest więc żadną tradycyjną organizacją międzynarodową, ale strukturą dążącą uparcie do przekształcenia się w jednolite europejskie państwo, w którym państwa narodowe odgrywają tu już rolę podrzędną i podporządkowaną. Wiedza o rzeczywistym charakterze i kierunku, do którego Unia Europejska zmierza, nie dociera jednak do szerszej opinii publicznej, gdyż media i sama UE ukrywają tę wiedzę i fałszują.

Polska, jak mówią dziś polscy politycy, wstępowała do Unii Europejskiej jako wspólnoty suwerennych państw. Poprzednie rządy PO, PSL i SLD godziły się jednak na stopniowe przekształcanie tej organizacji w państwo federacyjne, czego wyrazem było np. wystąpienie ówczesnego ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego w Berlinie kilka lat temu, gdzie zgłaszał on uniżenie polski akces do takiego już półwolnego, półpodporządkowanego Niemcom statusu Polski.

Obecne władze nie godzą się na takie okrojony z suwerenności status Rzeczpospolitej. Żądają od Unii powrotu do pierwotnej logiki i projektu działania tej europejskiej organizacji, jako organizacji suwerennych państw. Nie zanosi się jednak na takie cofnięcie w Niemieckich, imperialnych planach gospodarczego opanowania Europy. Być może nie trzeba będzie już o taki suwerenny status Polski walczyć, bo UE, która z czasem przekształciła się w organizacyjnego molocha pożerającego swoje własne państwa członkowskie, teraz wskutek islamskiego najazdu na Europę, dowodząc swej ideowej jałowości i pustki oraz organizacyjnej niewydolności, na naszych oczach rozpada się. Nowe polskie władze czekają więc poważne wyzwania.

Szczęść Boże!

drukuj