Wielcy Papieże naszych czasów

Prof. dr hab. Piotr Jaroszyński, kulturoznawca, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II i w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej.

Na pewno był w tym jakiś zamysł, który pozwolił na to, żebyśmy w całym świecie – zwłaszcza katolicy – potrafili zrozumieć tą decyzję. To był na pewno dla nas duży wstrząs, ponieważ struktura Kościoła katolickiego jest bardzo personalna, osobista. Mimo tego, że są urzędy, instytucje to są też pewne osoby, które przybliżają nam i gwarantują naszą tożsamość; to kim jesteśmy. Nie ze względów osobistych, ale chodzi o wymiar personalistyczny Kościoła katolickiego następuje to wyjątkowe przywiązanie do osoby Ojca św.

W momencie gdy słyszymy o takiej decyzji jest to dla nas pewien wstrząs, ponieważ będzie i nie będzie dla nas w takiej roli występował. Jak widzimy tekst oświadczenia,  zwłaszcza w języku łacińskim zawiera w sobie to, co jest tak ważne. Mianowicie bardzo spokojne i racjonalne wyjaśnienie tej sytuacji. Chodzi o to, że Papież zwraca się do nas ludzi, jak do osób, które muszą zrozumieć, zaakceptować. W tym momencie jest to taki wymiar, który powoduje, że jako społeczność katolików na świecie czujemy się zjednoczeni i odbieramy ostatecznie tę decyzję jako pozytywną.

Media podają różne przyczyny abdykacji Papieża, pomimo że w oświadczeniu pisze on, że brak mu sił na prowadzenie Stolicy Kościoła. Pierwszym powodem takiego zachowania mediów, że mamy do czynienia w większości ze środkami przekazu, które są poza lub antykatolickie.  One mają czelność podważać słowa człowieka, który na początku zaznacza, że to co robi, czyni w sposób świadomy i wolny. Media tymi swoimi spekulacjami podważają wiarygodność Papieża. To natychmiast te media dyskredytuje. Druga sprawa jest taka, że to temat, który będzie przez pewien czas dosyć nośny w mediach, a więc skupia uwagę słuchaczy i telewidzów. W związku z tym muszą ciągle coś nowego podrzucać, jakieś sensacje, pół i ćwierć sensacje, same bzdury, po to tylko, aby ludzi trzymać na pasku. Trzeci powód – pamiętajmy – że będzie to okres do momentu oficjalnej abdykacji gdzie media, które są zdominowane przez środowiska lewicowo-liberalne, będą starały się upiec swoją pieczeń. Będą starały się psuć wizerunek Ojca  św. i Kościoła, po to by kontynuować działalność antykatolicką w świecie.

To jest okazja, aby wyciągać różne rzeczy, aby je powiększać, zniekształcać i deformować. Po to tylko, aby wytworzyć wizerunek Kościoła niezbyt pozytywny. Dlatego warto też mając tego typu oświadczenie Ojca św., wystrzegać się, aby tych bzdur nie czytać. Szkoda na to czasu. Mogą one nam przecież pomieszać w głowach i będziemy odzwierciedleniem takich mediów, które nie patrzą na wiarygodność własnych informacji. One tylko „klepią” tak sobie, ale koniec końców mogą osiągnąć efekt zamieszania nam w głowach.

Zadaniem Ojca  św. jest jedno i podstawowe. Misja Papieża polega na tym, żeby lud doprowadzić do Boga do zbawienia. To misja, która przekłada się na konkretne realia. Żyjemy w czasach, w których wszystko się zmienia. To jest charakterystyczne, że przy tych zmianach choćby polityków, konstytucji, układów, programów; zadaniem Kościoła jest znalezienie i pilnowanie własnej tożsamości. Po co jest się powołanym i do kogo Kościół kieruje swoją misję. Kieruje co człowiek, który został stworzony nie tylko na podobieństwo, ale i obraz Boga. Pomaga człowiekowi, nie tylko w tych zmiennych, ale zwariowanych i niebezpiecznych czasach odnaleźć siebie nie jako zwierzę, przedmiot manipulacji, zakłamanego osobnika, który nie wie kim jest, co robi, co powiedział, ale żeby wiedział dokąd zmierza i jaki jest cel życia. To jest zadanie Papieża. To zadanie Ojciec św. Benedykt XVI wypełniał i wypełnia znakomicie. Dzięki temu katolicy na całej ziemi czują się sobą. Widzą, jakie mają miejsce.

Ojciec  św. zwrócił uwagę na dwa zagrożenia. Jedno, które płynie ze strony tzw. nauki, bo to jest  tzw. nauka, taka koncepcja nauki – ona ideologicznie jest narzucana na uniwersytety, na różne gremia naukowe. Z drugiej strony mamy do czynienia z siłą polityki, która znając metody wygrywania wyborów demokratycznie dąży do tego, aby demoralizować całe narody, całą ludzkość. W tym momencie Ojciec św. przypomina, że ani jedno ani drugie nie jest argumentem, który pozwoliłby na to, żeby człowiek zszedł z prawej drogi. Tutaj widać ten moment katolicki, nie tylko w sensie religijnym, ale także w sensie cywilizacyjnym gdzie katolickość oznacza uniwersalizm odnoszący się do każdego człowieka, niezależnie od tego czy on jest katolikiem, czy jest innego wyznania czy religii. W każdym z tych wypadków jest człowiekiem. Czyli jest podmiotem i celem moralności.

Joseph Ratzinger otrzymał gruntowne wykształcenie. To widać chociażby w łatwości wchodzenia w dialog z różnymi nurtami ideologicznymi, filozoficznymi czy naukowymi. Papież nie ma kompleksu poczucia niższości wobec tych różnych naukowców czy pseudonaukowców, ponieważ otrzymał takie wykształcenie, jakiego już nie ma. Czytając dzieła Ojca św. Benedykta XVI oddychamy potęgą wiedzy i mądrości klasycznej, obejmującej kilka tysięcy lat, dzięki czemu czujemy się osadzeni w naszych przekonaniach i w naszym drogowskazie, który od papieża otrzymujemy. Widzimy, że przemawia tutaj najlepsze dziedzictwo ludzkości. To jest rzecz bezcenna, z której ciągle będziemy czerpać.

Można charakteryzować pewną osobowość, pewien styl przyjęty przez jednego, drugiego, trzeciego Papieża. Pamiętajmy jednak o tym, że w przypadku Ojca św. bł. Jana Pawła II i Benedykta XVI, mamy do czynienia z ludźmi bardzo wykształconymi. To są ludzie, którzy są jednymi z najlepiej wykształconych na świecie. W związku z tym jest kwestia dopasowania sposobu mówienia do odbiorcy. Ta konwencja przyjęta przez Ojca św. Benedykta XVI, jemu najlepiej odpowiadała. W tym momencie kiedy mamy do czynienia z takim zawirowaniem ideowym, ona była jak najbardziej na miejscu. Te wszystkie wskazówki, zasady, czy pewne idee, jakie głosił, nawet jeśli były za trudne dla pewnych ludzi to nic nie stało na przeszkodzie, aby te rzeczy pogłębiać. Czy to poprzez lekturę czy dyskusję. Były to i są wystąpienia wymagające. Od tego jest dziedzictwo wiedzy i mądrości, żeby z tego skorzystać. Dlatego też zarzuty, że przekazy Ojca św. Benedykta XVI były za trudne, są śmieszne. Bo gdyby mówił językiem do tzw. prostego ludu, to mówiliby, że nie ma wykształcenia i mówi banalnie – jakby nie mówił dla każdego byłoby zawsze źle. W związku z tym nie ma się czym przejmować.

Pamiętajmy, że encyklika to jest takie koło, bo to z języka greckiego kyklos. To jest takie koło ratunkowe rzucane wiernym w czasach zamętu. Jak ktoś wpadnie do wody, wypadnie ze statku. Co robimy? Rzucamy mu koło ratunkowe. Podobnie dziś, człowiek jest tak ogłupiany przez media, szkoły, naukowców, że papieże rzucają koło ratunkowe w tych punktach, które wydają się najbardziej zagrożone. Po to by się odnaleźć i żeby nas ten prąd nie porwał. Chodzi o to, żebyśmy nie utonęli w morzu kłamstwa i manipulacji, gdzie z jednej strony się kłamie, a z drugiej strony sieje się nienawiść. Dlatego pojawiają się słowa takie jak Veritas, Caritas.

Ojciec św. Benedykt XVI zapisze się w historii jako Papież, który posiada umiejętność właściwego odczytania sytuacji w jakiej obecnie się znalazł świat. To także starania o to by prawda o Chrystusie została przyjmowana przez przyszłe pokolenia. Pamiętajmy w centrum rozważań Ojca św. Benedykta XVI  jest Jezus Chrystus. To jest ten punkt najważniejszy. Czyli nie jest to mowa o wartościach, o sacrum, tylko o konkretnym bycie o Bogu, który stał się człowiekiem. To nie jest mitologia, to nie są bajki, psychoanaliza czy tylko pokrzepianie. To odniesienie do konkretnego bytu, człowieka i zarazem Boga, który po to przyszedł na świat, aby nas zbawić. To jest centralne przesłanie, które trzeba bronić przed atakami pseudonaukowców, pseudo teologów i dziennikarzy, którzy tak głęboko już nie sięgają.

Wielkim osiągnięciem Papieża jest to, że zwraca uwagę na potęgę intelektualną Kościoła katolickiego i katolickiej kultury. Ta potęga intelektualna pozwala nam na to, żeby podejmować dialog ze światem, a więc czy to z innymi religiami czy ideologiami. Musimy sobie uświadomić, że Benedykt XVI bardzo mocno zaakcentował rolę dziedzictwa klasycznego, a więc greckorzymskiego. Kilka miesięcy temu powołał do istnienia akademię łacińską, dostrzegając w dziedzictwie łacińskim – bo nie chodzi tylko o język, ale dorobek kulturowy – antidotum na płytkość, chaos i marazm, jaki obecnie panuje w kulturze, która obecnie nie ma nic do zaoferowania. Natomiast kultura łacińska pozostaje skarbem niewyczerpanym.

Ojciec św. Benedykta XVI przekazał do kardynałów bardzo ważna wiadomość, która została ogłoszona w języku łacińskim. Mówił o połączeniu pewnej siły życiowej, która obejmuje ciało i ludzką duszę. To doświadczenie egzystencjalne jakie staje się udziałem Ojca  św. i którym stara się podzielić z ludzkością, z całym Kościołem w świecie. To jest ta precyzja i moc języka łacińskiego, która sprawia, że przemawiamy innym językiem, niż taki polityczny, dziennikarski. W tych jest wszystko tak wyjałowione, że mogą mówić, a my nie musimy tego słuchać.

Nie można mówić przy okazji pontyfikatu o jakimś specjalnym przesłaniu dla Polaków, jeśli chodzi o treści jakie wypowiadał. Całe przesłanie jest dla nas. Tylko kwestia w jakiej mierze potrafimy to wykorzystać. W tym momencie należy czytać wraz z komentarzami dorobek przed  pontyfikatem jak i w trakcie jego trwania. Równocześnie musimy sobie uświadomić, że Ojciec św. od samego początku tak mocno akcentował i dostrzegał naszą obecność w Kościele. Gdziekolwiek był zwracał się do nas po polsku. Jest to dla nas znak, że nie możemy zgubić naszej misji, że nie możemy stracić w Polsce wiary. Musimy tę wiarę zaszczepiać poza granicami naszego kraju.

W Polakach jest potencjał, jest jeszcze ciągle bardzo żywy Kościół, który obejmuje wszystkie stany, wszystkie pokolenia. My szczególnie musimy pilnować, żebyśmy tego nie stracili, bo gdybyśmy stracili to nas wiatr rozwieje po całym świecie i znikniemy. To nasza siła. Tego musimy bronić, przy tym stać, uważając na tych pseudo polityków, pseudodziennikarzy, których nie brakuje. Odsunąć to od siebie i patrzeć: kto i co mówi. To są dwaj Papieże, którzy bardzo mocno weszli w naszą duszę, nasz krwioobieg. To właśnie bł. Jan Paweł II i Benedykt XVI. Jeżeli będziemy mieli dobre środowisko, dobrych nauczycieli to będziemy się dobrze rozwijać.

Szczęść Boże 

drukuj