Ofiarujmy dar modlitwy

Wypowiedź dla Radia Maryja ks. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza, ordynariusza drohiczyńskiego.

Uroczystość Wszystkich Świętych oraz Wspomnienie Wszystkich Zmarłych są ze sobą bardzo wyraźnie złączone. Nie dlatego, że są blisko siebie (pierwszy i drugi listopada) ale ze względu na ich wymowę. Uroczystość Wszystkich Świętych nawiązuje nie tylko do osób kanonizowanych, ale i niekanonizowanych. Kościół, zdaje sobie sprawę, że świętych jest znacznie więcej aniżeli procesów, które trwają długo –   co jest słusznie, bo chodzi o dokładne zbadanie i uzasadnienie. Kościół chętnie podejmuje tego typu działania.

Wypowiedź księdza biskupa Antoniego Dydycza:


Pobierz Pobierz

Doświadczyliśmy tego szczególnie za pontyfikatu Jana Pawła II, który wyjątkowo zabiegał o to, aby procesów kanonizacyjnych było jak najwięcej. Nie z uwagi na liczbę, ale na potrzebę przybliżania świętość naszym czasom. Naszej laickiej cywilizacji, nastawionej na pragmatyzm, korzyści materialne, nieoglądanie się na zasady moralne, bez brania pod uwagę wartości, bez odwoływania się do nich.

W tym wypadku Ojciec Święty, przypominając o postaci świętych ukazywał konkretne przykłady, a więc ludzi, których stać było na wzięcie pod uwagę zasad, a więc przykazań, norm moralnych, wszystkich fundamentów, i konkretnego postępowania, opartego na tym wszystkim, co wypływa z etyki katolickiej.

Ojciec Święty chciał ukazywać zjawisko świętości w ogóle, ponieważ jesteśmy świadkami cynicznego podejścia do tych kwestii. Niektóre współczesne media usiłują ośmieszać świętość, wykorzystują ją do reklam, przedstawiają aniołów, które nie wiadomo czym się zajmują, ale w każdym razie wskazują na pewne towary, materiały. To wszystko sprawia, że świętość nie znajduje życzliwej przestrzeni dla siebie we współczesnym myśleniu.

Stąd Ojciec Święty ukazując świętych pokazywał, że oni gdzieś żyli, w jakichś warunkach, w jakichś okolicznościach, że potrafili pracować nad czymś, odnosili zwycięstwa, i to te, które trwają najdłużej. Bo o bohaterach, którzy walczyli na polach bitew w ciągu tych dwóch tysięcy lat, nawet i naukowcach się zapomina. Tymczasem święci trwają w pamięci najdłużej. Ich postawa zasługuje na dodatkowy szacunek. Trzeba, abyśmy to jak najbardziej podkreślali.

Uroczystość Wszystkich Świętych do tego nawiązuje. Pokazuje, że nie możemy ograniczać liczby świętych do tych, którzy zostali proklamowani przez Kościół. Tych świętych jest znacznie więcej, i dlatego też postanowiono obchodzić taką uroczystość. Do tych świętych mógłbym zaliczyć niesłychanie dużo polskich matek, polskich ojców, naszych bohaterów narodowych, wspaniałych twórców kultury, którzy narażając się na kłopoty stali na straży kultury sensownej, będącej kulturą która coś kultywuje, umacnia, przyczynia się do jakiegoś wzrostu.

A więc nie coś, co będzie intrygowało od tak, albo być może budziło różnego rodzaju skojarzenia, ale coś, co będzie miało wartość, także wychowawczą, wartość do zaproponowania konkretnym ludziom, konkretnym czasom. Żeby można było przebić się przez różne bariery, które oddalają człowieka od prawdy, oddalają od miłości i otworzyć przed nim możliwości.

Wspomnienie Wszystkich Zmarłych, dotyczy wszystkich zmarłych, a więc także tych, którzy przebywają w czyśćcu. Wiemy, że jakaś część tych, co odchodzi z tego świata przebywa w czyśćcu. Jest o tym mowa w nauce Kościoła. Co do tego nie mamy żadnych wątpliwości. Skoro tak, to trzeba o nich pamiętać. Sądzę, że i w jednym i w drugim przypadku ważna jest pamięć. Pamięć o tych, którzy byli.

W odniesieniu do świętych jest to pamięć pełna uwielbienia, pełna szacunku, pełna radości. Natomiast w odniesieniu do tych, którzy przebywają w czyśćcu, jest to pewność, że możemy przychodzić im z pomocą, że możemy w jakiejś mierze uczestniczyć w procesie zbliżania się do szczęścia wiecznego, zbliżania się do Królestwa Niebieskiego.

Tutaj jeszcze bardziej odczuwamy wagę i znaczenie Kościoła jako wspólnoty. Kościoła, który o wszystkich pamięta, który nikogo nie opuszcza, który pragnie każdemu dopomóc nawet po śmierci. Tylko Kościół jest taką wspólnotą. Nie ma na świecie żadnej organizacji, czy instytucji, która miałaby tak szerokie spojrzenie na ludzi, na człowieka. Chcemy pamiętać o nich, chcemy troszczyć się o nich, chcemy modlić się za nich, bo to ofiarować możemy. Pismo Święte, zwłaszcza Księga Machabejska, wyraźnie mówi o tym, że godziwą rzeczą jest modlić się za zmarłych. I ten nasz dar ofiarujemy.

Oba święta mają ze coś wspólnego. Mianowicie to, co dało o sobie znać między wierszami – czyli pamięć. Pamięć o tych, którzy żyli wcześniej, którzy dawali świadectwo, którzy wnosili jakiś ład, którzy za coś cierpieli, nad czymś pracowali. To, na czym im zależało było wartościowe, dobre. To pozostaje w Kościele, i do tego Kościół stara się odwoływać wspominając tych, którzy potrzebują szczególnej pomocy.

Pamięć jest bardzo istotna, jest niesłychanie ważna dla nas, także od strony wychowawczej. Warto mówić o tym dzieciom, przypominać. Na pewno nie wypada, abyśmy poddawali się powierzchownym ocenom świętości. Świętość trzeba pokazywać w całej prawdzie, bo wtedy jest ona piękna. Wówczas świętość przemawia do osoby ludzkiej, porusza ją, nadaje tej osobie pełnię, która dotyczy nie tylko pobytu na ziemi, ale także wieczności.

Co możemy ofiarować coś za tych, którzy zmarli? Oczywiście modlitwę. Często nie wiemy, kto potrzebuje naszego duchowego wsparcia, ale że ludzie go potrzebują, to jest oczywiste. Widzimy przecież, że są grzechy, są słabości, są upadki. Dlatego też nasza modlitwa jest niezbędna. Ważne jest jednak byśmy składali tę modlitwę poprzez ręce Matki Najświętszej.

Ona wie najlepiej komu modlitwa jest potrzebna. Ona ma hierarchię spieszenia z pomocą. Jej hierarchia jest doskonalsza, aniżeli nasza. Dlatego nie musimy mówić wprost, że modlimy się za konkretne osoby, ale módlmy się za zmarłych, za których powinniśmy się modlić, za których trzeba się modlić, za których chcielibyśmy się modlić. Jednocześnie to, w jakiej mierze nasza modlitwa zostanie wykorzystana, zawierzamy Matce Najświętszej.

Tak więc wypominki są tego rodzaju modlitwą. Trzeba przypomnieć, że nasza pamięć jest słaba. Więc, aby mieć pewność, że za kogoś się modliliśmy trzeba do tej modlitwy włączyć wspólnotę. Wspominałem wcześniej o Kościele, który pamięta o wszystkich. Dlatego właśnie we Wspomnienie Zmarłych Kościół zezwala na odprawianie trzech Mszy Świętych. Obok Święta Bożego Narodzenia jest to drugi taki przypadek w ciągu roku. Jedną modlitwę ofiarujemy zgodnie z naszą intencją, drugą w intencji Ojca Świętego (…), no i oczywiście za wszystkich zmarłych. Wypominki są po to, byśmy mieli pewność, za kogo się modliliśmy.

Imiona wspominanych osób piszemy na karteczce. Kiedy ktoś odczyta je wobec zebranej w kościele wspólnoty, ona modli się za tę konkretna osobę. W tej sposób budujemy Kościół, wzbudzamy zaufanie. Skoro jest taka wspólnota, która nawet o śmierci pamięta w sposób godny, poświęca swój czas, przychodzi do kościoła, to trzeba brać to pod uwagę. Z tego tytułu od dnia Wszystkich Świętych do końca oktawy, czyli okresu ośmiu dni po wspomnieniu zmarłych, można uzyskiwać odpust zupełny za zmarłych – drugiego listopada w Kościele, czy też na cmentarzu, a potem tak samo kolejnych ośmiu dniach modlitw.

Warunki są znane – potrzebna jest spowiedź, czyste sumienie, przystąpienie do Komunii Świętej, przynajmniej raz w ciągu tego czasu, odmówienie przewidzianych modlitw, nawiedzenie kościoła, wyznanie wiary, w intencji Ojca Świętego – Ojcze Nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwałą Ojcu, czy Pod Twoją Obronę. Możemy coś dodać od siebie. Wieczny Odpoczynek również. Nie są to wielkie wymagania, ale to właśnie Kościół zezwala, abyśmy mogli konkretnie uczestniczyć i abyśmy w imieniu Kościoła mogli przekazywać dary w intencji naszych zmarłych.

Wypominki są bardzo piękną praktyką, bardzo godną. To pięknie wygląda w rodzinach, w których są dzieci. Rodzice proszą żeby dzieci zaniosły wypominki, albo żeby je pisały. (…) Jest to również okazja, raz w roku, aby przypomnieć sobie o tych, którzy odeszli, a o których powinniśmy pamiętać, którzy w jakiejś mierze uczestniczyli w naszym życiu, czy też uczestniczą nadal, ale już zza grobu.

Wypowiedź ks. bp. Antoniego Pacyfika Dydycza, ordynariusza drohiczyńskiego.

RIRM

drukuj