Bez kompleksu wobec świata

Z JE ks. bp. Wiesławem Meringiem, ordynariuszem włocławskim, rozmawia Beata Falkowska

Coraz więcej grup w Polsce określa się mianem wykluczonych z przestrzeni życia publicznego, z orbity zainteresowania obecnych władz. Wydarzenia minionego roku – przyzwolenie władz na przemoc wobec osób modlących się pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, pogardliwe wypowiedzi rządzących polityków pod adresem słuchaczy Radia Maryja, potęgują poczucie wykluczenia katolików.
– Choćby atak wicemarszałka Stefana Niesiołowskiego na moją osobę potwierdza te odczucia wielu osób. Choć nie powiedziałem niczego złego czy obraźliwego, wicemarszałek Niesiołowski zarzucił mi kłamstwo i hipokryzję, mimo że nigdy nie słyszał mojej wypowiedzi w całości. Najwyraźniej staje się to normą, że obecne władze oceny człowieka dokonują na podstawie spreparowanych fragmentów wypowiedzi, tak jak to miało miejsce w przypadku o. Tadeusza Rydzyka. Dyrektor Radia Maryja mówił przecież o swoich konkretnych doświadczeniach, sytuacji, która była bezpośrednim następstwem zmiany rządu. Z powodów ideologicznych – bo inaczej tego wytłumaczyć nie można – rząd PO cofnął dotację na toruńską geotermię, która została przyznana przez poprzedni rząd. Fraza o totalitaryzmie została zainspirowana tezą Jana Pawła II, który wskazywał, iż demokracja niesłużąca takim wartościom, jak ludzka osoba, sprawiedliwość, prawda, przeradza się w totalitaryzm.

Z ust wicemarszałka Sejmu padły pod adresem Ekscelencji wyjątkowo obraźliwe słowa. Nikt z czołowych polityków PO, na czele z Donaldem Tuskiem, nie odciął się od nich. Jak kazus wicemarszałka Niesiołowskiego, który bezkarnie lży innych, świadczy o jakości naszego życia publicznego?
– Kondycja sfery publicznej jest rozpaczliwa. Polityk powinien zasypywać przepaść miedzy ludźmi, zabiegać o ich poparcie, a nie kompleksami niższości odgrywać się na biskupie, na obywatelu, który ma prawo do własnego zdania. Jak można z taką łatwością przekreślać drugiego człowieka? Jeżeli chce się doprowadzić do takiej sytuacji, że istnieje jedna oficjalna publiczna wykładnia myśli, to jest ześlizgnięcie w niebezpieczną stronę, żeby nie użyć ostrzejszych słów.

Daliśmy sobie wmówić po 1989 roku, że wiara jest kwestią prywatną. Z mozołem katolicy odzyskują w Polsce przyczółki w lokalnych społecznościach, starają się wykorzystywać w dziele ewangelizacji nowe technologie. Czy możemy mówić o coraz większym przebudzeniu olbrzyma, jakim jest milcząca większość, czyli polscy katolicy?
– Bez wątpienia obecność chrześcijan w polskim życiu publicznym staje się coraz lepsza i wyraźniejsza. Po roku 1989, bez względu na to, czy weźmiemy pod uwagę parlamentarzystów czy zwyczajnych ludzi, katolicy – być może dlatego, że jest to źle widziane przez dominującą dziś kulturę – nie chcieli ujawniać swoich przekonań, tak by mogło to przynieść w życiu społecznym istotną zmianę na lepsze.
Nadzieją są dla mnie wszelkie środki nowej ewangelizacji, w tym Radio Maryja i dzieła przy nim wyrosłe, ruchy katolickie, stowarzyszenia. Im zawdzięczamy sprzeciw wobec zabijania w Polsce dzieci w łonach matek wyrażony pół milionem podpisów. Boli mnie, że Sejm złożony w znacznej większości z chrześcijan, nie jest w stanie podjąć jednoznacznej decyzji i bronić ludzkiego życia.

Radio Maryja, jedyne niezależne ogólnopolskie medium, spotyka się ze wściekłym atakiem władzy, która traktuje je jako przeszkodę w przejęciu rządu dusz.
– Powiedziałem niedawno, że gdyby Radia Maryja nie było, należałoby je stworzyć. Ono przez sam fakt istnienia, odwagę wyrażania odmiennych opinii sprawia, że nasz ustrój możemy określać mianem demokracji. To są opinie naprawdę odmienne od tego, co słyszymy w TVN, Polsacie itd. Walka z niezależnym medium, deptanie człowieka, który ośmiela się mieć swoje zdanie, przy pomocy urzędów administracji państwowej jest niebezpieczną pokusą. To przykre, że dziś musimy w Polsce przypominać władzy, że naczelną wartością, której demokracja ma służyć, jest osoba ludzka, jej prawa i wolność.
Jak władza, która ma za zadanie chronić obywateli, może protestować przeciw jednej wypowiedzi pojedynczego obywatela w Stolicy Apostolskiej? To jest śmieszne. Stolica Apostolska potwierdziła te intuicje – moje i wielu polskich katolików – zdecydowanie i szybko zajęła stanowisko, nie po myśli polskich władz.

Radio Maryja to modlitwa, formacja i informacja. Kaliber broni użytej przeciw toruńskiej rozgłośni dowodzi, jak bardzo obecna władza boi się przełamania monopolu na informację, prawdy i własnych obywateli, którzy umieją zrobić z tej prawdy pożytek.
– Daliśmy sobie wmówić przez system, który wydawał się obalony dwadzieścia kilka lat temu, że nasza religijność jest sprawą prywatną i mamy się nie mieszać do polityki. I w tym upatrują swej szansy na dzierżenie monopolu obecnie rządzący Polską. Radio Maryja przełamuje ten model myślenia. Jeśli polityka ma dawać władzę, znaczenie i pieniądze, ten, kto się do niej wtrąca, staje się konkurentem. Jeśli zaś rozumiemy politykę klasycznie jako roztropną troskę o dobro wspólne, próbę organizowania życia społecznego z troski o człowieka, każdy, kto chce się zaangażować, dopomóc, jest na wagę złota. A chrześcijanin musi być obecny w rzeczywistości ziemskiej, w życiu tego świata, Ojczyzny. To wynika z natury naszej religii. Z tego osądzi nas Chrystus. Aktywność społeczną powinniśmy postrzegać jako wypełnienie naszego chrześcijańskiego posłannictwa. W jednej z niemieckich gazet przeczytałem ostatnio tytuł: „Chrześcijanie, obudźcie się!”. Pomyślałem, gdzie my jesteśmy? Przecież to nasz kontynent, który wyrósł na chrześcijańskich ideałach. Zaczynanie historii Europy – co usiłuje się czynić – od XVIII wieku, od czasów oświecenia, rewolucji francuskiej, to nieporozumienie. Rewolucja przyniosła śmierć, pożogę, zniszczenie. Każda rewolucja zawsze niszczy osobę ludzką i jej prawa. Prawa człowieka, na który to koncept tak chętnie powołują się wielbiciele oświecenia, to przecież dorobek myśli chrześcijańskiej. Trzeba wielkiej krótkowzroczności, aby podcinać gałąź, na której się siedzi.

Wspomniał Ekscelencja o projekcie ustawy chroniącej każde poczęte dziecko i rozczarowaniu, jakim są dla Ekscelencji polscy politycy, jakby niedorastający do świadomości obywateli. To projekt obywatelski, politycy deklarujący katolicyzm nie czuli się zobligowani przed katolicką opinią publiczną do podjęcia walki o całkowitą ochronę życia.
– To jest chrześcijaństwo, które zatraciło duszę. Stefan Kisielewski wskazywał, że Zachód traci ducha bojownika. Wstydzimy się, że język chrześcijaństwa był nazbyt militarny, że w Piśmie Świętym padają passusy o walce. Nie wymyśliliśmy tego sami, naucza nas tego Chrystus i Kościół – nie walczymy z ciałem i krwią, ale z kimś bardzo inteligentnym, kto potrafi zakłócić jasność poznania. Bogu dzięki, że Radio Maryja i nowe ruchy religijne pozbywają się tego kompleksu niższości wobec współczesnego świata. To zdrowa reakcja na to, co chce się nam wmówić – że polscy katolicy to jedynie osoby niewykształcone, po 60. roku życia, z małych miast. Obserwuję, jak energia tych nowych ruchów potrafiła zinstytucjonalizować w moim regionie troskę o poczęte życie poprzez otwarcie „okna życia”, potężnej poradni, w pracę której włączyło się wielu świeckich, koncerty uwielbienia, gromadzące tysiące osób. To wszystko jest możliwe, ale musimy chcieć. Mieć świadomość, że propozycje Jezusa Chrystusa, Jego Ewangelii przynoszą dobro życiu społecznemu, obywatelskiemu, rodzinnemu.

Jednym słowem – nie możemy się sami wykluczać i ustawiać w pozycji pariasa.
– Tak, mimo że władza nie traktuje naszego zaangażowania jako perły, ale jako szkodliwą konkurencję, którą trzeba przeczekać, wyeliminować, odsunąć. To problem myślenia zideologizowanego, utopijnego, oderwanego od realiów. Ludzie są przeróżni, wśród nich są chrześcijanie. Obecnie obejmuje się specjalnymi przywilejami rożne zdziwaczałe mniejszości, a nie chce się zapewnić praw tej mniejszości, którą w Europie stają się chrześcijanie. Najwyższy czas, byśmy sobie uświadomili to niebezpieczeństwo marginalizacji. Musimy sobie także sami zapewnić te prawa, bez kompleksów być uczniami naszego Pana. Jako chrześcijanie niesiemy pokój, prawdę, sprawiedliwość, gotowość służby. To, co zostawił nam Chrystus. Jak wyglądałby świat pozbawiony tych wartości? Jak wyglądałby świat bez chrześcijan?

Kościół daje nam pomoc duchową w tej walce – sakramenty, świętych, wspólnotę.
– Byśmy utwierdzali się w takim życiu społecznym, potrzebne są modlitwa, sakramenty, przede wszystkim Eucharystia – centrum życia każdego chrześcijanina. Marks twierdził, że religia odrywa człowieka od codzienności, miał na myśli przede wszystkim chrześcijaństwo. Tymczasem religia zmienia sposób obecności człowieka w świecie. Dzięki tym wartościom, które ona przypomina, chrześcijanin może stawać się lepszy, doskonalszy. Chrześcijanin nie różni się od innych ludzi, ale dzięki nauce Jezusa Chrystusa usiłuje walczyć z tym, co w nim złe. Nawet jeśli nie od razu zwycięża, poprzez powtarzanie dobrych, godziwych aktów wokół niego jest więcej dobra, a jeśli jest więcej wokół konkretnego człowieka, to i w całym świecie. Zawsze powtarzam, że Polska byłaby lepsza, gdybyśmy Chrystusa i Ewangelię z większą odwagą wnosili w świat. To jest sedno konieczności nowej obecności Chrystusa w życiu naszego kontynentu, o której mówił Jan Paweł II i którą podnosi Benedykt XVI.

Na tle laicyzacyjnych trendów w Europie Zachodniej Polska jawi się jako jeden z ostatnich archipelagów niezdobytych przez nurt dechrystianizacji, więc atak może być silny.
– Zauważmy także, że ci, którzy wykluczają Boga z życia całych społeczeństw Europy Zachodniej, coraz częściej dostrzegają, że nie przynosi to szczęścia i nie daje satysfakcji. Ludziom nie jest lepiej. Nawet jeśli wydaje się, że Boga można zastąpić dobrobytem, zabawą, wygodą, człowiek w końcu otwiera oczy. Coraz więcej jest tych, którzy uświadamiają sobie, że nie warto od chrześcijaństwa odchodzić. Do Kościoła powraca wielu Francuzów. W społeczeństwach zachodnich pojawiają się coraz silniejsze grupy zrzeszające tych, którzy chcą powrotu do autentycznych wartości.

Czego nam, katolikom, najbardziej potrzeba w kontekście tej trudnej obecności na współczesnych areopagach? Odwagi?
– Po pierwsze, chcę podkreślić, że niezmiernie się cieszę, iż wśród tych rozmaitych środków przekazu życzliwych chrześcijaństwu są Radio Maryja, „Nasz Dziennik”, Telewizja Trwam. Po drugie, niechaj odbiorcy tych mediów spokojnie, szanując odmienność innych ludzi, z podniesioną głową idą w przyszłość. Niech się nie boją inwektyw rzucanych pod ich adresem. Nie ma wielu rodzajów chrześcijaństwa. Albo się do Chrystusa należy, albo nie. Nie ma chrześcijaństwa toruńskiego i krakowskiego. Jesteśmy wszyscy pokornymi uczniami Jezusa Chrystusa. Jeśli ktoś w Jezusa wierzy, usiłuje Go kochać i chce Mu służyć, to nawet jeśli się różnimy, nie będzie trudności, byśmy traktowali się jak bracia. Nie ma powodów, byśmy mieli się wstydzić. Wstydzić można się tylko grzechu. Chciałbym, aby działalność Radia Maryja, „Naszego Dziennika”, Telewizji Trwam wlewała w Polaków wiele nadziei i otuchy, gdyż bez nadziei człowiek nie umie żyć, czuje się opuszczony. Naszą nadzieją jest Chrystus, który obiecał nam, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła. Na to wszystko Wam i sobie życzę Bożego błogosławieństwa.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl