fot. PAP/Albert Zawada

Żywe zwierzę w izbie i milczenie podczas Wigilii Bożego Narodzenia – kaszubskie tradycje i zwyczaje

Na Kaszubach zawsze zalecano milczenie podczas posiłku wieczerzy wigilijnej ze względu na dusze zmarłych, które mogły być obecne. Moi rodzice wspominają, że nie było wystawnych tortów czy wykwintnego ciasta. Wieczerza wigilijna (po II wojnie światowej) była posiłkiem postnym, pokutnym, który przygotowywał na pełną radość Bożego Narodzenia. Prezenty, którymi się obdarowywano, były bardzo skromne, nie były żadnymi luksusami, nikt nie wydawał dużych kwot pieniędzy na upominki świąteczne. Było skromnie, oszczędnie i w szczególności koncentrowano się na Chrystusie, a nie na tym, co użyteczne, co materialne, co było formą komfortu czy nasycenia smaku – mówił ks. prof. Jan Perszon, wykładowca na wydziale teologicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w rozmowie z portalem Radia Maryja, odnosząc się do tradycji i zwyczajów kaszubskich.

Na Pomorzu w Wigilię Bożego Narodzenia przychodzi gwiazdor, a na Kaszubach dzieci odwiedza gwiôzdor.

– W okresie mojego dzieciństwa, w młodości, na kaszubskiej wsi często rodzice (chcąc przekazać prezenty, ale także upomnieć swoje dzieci) przygotowywali wędrowców, kolędników, przebierańców do tego, żeby synkowi czy córeczce wręczyli prezenty. Jednocześnie dzieci były przepytywane z katechizmu, z pacierza i czasami otrzymywały groźby ze strony specjalnego korbacza, bicza. Współczesne dzieci, a nawet dorośli takich rzeczy nie przeżywają – powiedział duchowny.

Gość Radia Maryja zwrócił uwagę, że na Kaszubach podczas wieczerzy wigilijnej istnieje zwyczaj modlitwy za dusze zmarłych z rodziny.

– 20-30 lat temu robiłem badania etnograficzne na Kaszubach, ale dotyczą one także innych regionów, m.in. Lubelszczyzny czy Radomska. Księża z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego czynili badania zwyczajów domowych w czasie świąt Bożego Narodzenia. W domostwach pojawia się element modlitwy za dusze w czyśćcu, za dusze bliskich zmarłych. Wolne miejsce przy stole jest dla babci, dziadka, męża, żony, dla tych, którzy odeszli. (…) Jeszcze w XIX wieku podczas wieczerzy wigilijnej gospodarz wychodził na zewnątrz i zapraszał zmarłych z danego domu, żeby przyszli na wieczerzę. Na Kaszubach już w XX w. tego zwyczaju nie było, ale w naszych czasach, w ciągu kilkudziesięciu lat, mamy do czynienia z wiarą, ze świętych obcowaniem. Obecność tych, którzy odeszli do Pana, jest wśród nas dzięki Chrystusowi, a więc w osobie Chrystusa wszyscy żyjący na świecie mają łączność ze zmarłymi, którzy są w czyśćcu bądź w Niebie. W tradycji wolnego miejsca dochodzi do głosu ukryta, ale niewątpliwie piękna prawda katolickiej wiary – podkreślił ks. prof. Jan Perszon.

W latach 70. i 80. na Kaszubach w wielu wsiach chodziły grupy przebierańców, które śpiewały kolędy i pastorałki.

– Chodzili ok. 17.00 i dzwonili, śpiewali kolędy po kaszubsku oraz grali na akordeonach. Istnieje pokaźny zbiór pastorałek i kolęd w tradycji kaszubskiej, które pisali księża, zakonnicy, pisarze kaszubscy. Zwyczaj chodzenia po domach kolędników wygasł już w latach 90., gdyż było coraz mniej chętnych – zaznaczył rozmówca Radia Maryja.

Na Kaszubach wieczerza wigilijna jest taka, jak ją opisuje ks. Jędrzej Kitowicz, czy inni historycy kultury XVIII i XIX wieku.

– Opłatek, który był znany w całej Polsce, na Kaszuby dotarł dopiero w połowie XX wieku. Na Kaszubach opłatek stał się powszechny dopiero po II wojnie światowej. Najwcześniej pojawił się w miastach i we wsiach kościelnych, tam gdzie docierał organista i tam, gdzie był kościół parafialny. Stał się nieodzownym elementem wieczerzy i przepięknych chwil. Na Kaszubach to duchowieństwo rozpowszechniło opłatek wśród mieszkańców, parafian, prawdopodobnie pod wpływem innych zwyczajów z różnych regionów Polski. Kiedy pani prof. Bożena Stelmachowska pod koniec lat 20., czyli 100 lat temu, robiła ankietę, stwierdziła, że w bardzo wielu wsiach na Kaszubach opłatek był znany tylko nielicznym. Opłatek wypiekał proboszcz lub organista. Były także kolorowe opłatki, które gospodarz zawsze zanosił bydłu, błogosławiąc przy tym zwierzęta, bo Chrystus narodził się nie tylko ludziom, ale całemu stworzeniu i wszyscy doznają odnowienia. Wigilii na Kaszubach towarzyszył piękny zwyczaj błogosławieństwa zwierzętom i całego dobytku. Psy, koty, owce, bydło, konie otrzymywali opłatek w wigilijny wieczór. Trzeba było wzorowo wysprzątać wszystkie pomieszczenia gospodarskie, lepsze jedzenie, smakołyki, żeby też miały święto, żeby Boże Narodzenie było także udziałem zwierząt. Bydłu i owcom gospodarz zanosił opłatek i z wodą święconą obchodził całe obejście i je święcił oraz błogosławił. W wielu miejscach ten zwyczaj się jeszcze zachował. Jednak pamiętajmy, że polska wieś zanika i przestaje istnieć, nie jest widoczna tak, jak kiedyś, a wraz z nią zanika wiele tradycji i zwyczajów, także świątecznych – podkreślił duchowny.

Kolejny zwyczaj znany na Kaszubach dotyczy pokoju, gdzie odbywała się wieczerza wigilijna.

– Dawniej na takie pomieszczenie mówiono izba paradna, izba gościnna i było ono zarezerwowane tylko na większe uroczystości, na przyjście gości, na kolędę. W izbie stała choinka i w niej odbywała się wieczerze wigilijna. Tak było także w okolicach: Opoczna, Radomska, na Lubelszczyźnie, a również na Roztoczu. W latach 60. i 70., ale czasami nawet w latach 90., pojawiał się zwyczaj, w którym podłogę izby paradnej rozścielano słomą. Jak się dało, to wprowadzano do izby na samą wieczerzę żywą owcę albo małe cielę, żeby maksymalnie wiernie naśladować realia Groty Narodzenia Chrystusa. Tradycja głosiła, by było zwierzę i żeby była słoma. Stąd współcześnie mamy sianko na stole wigilijnym. Mamy bardzo wiele elementów, które z rolniczej, jeszcze słowiańskiej tradycji się zachowały i które sprawiały, że świętowanie Bożego Narodzenia nie ograniczało się do udziałów w Pasterce czy w Mszy św. Bożego Narodzenia, ale angażowało wszystkich domowników w przeżywanie liturgii domowej, liturgii Kościoła katolickiego. Jeżeli jest rodzina katolicka, która się modli, to może być ona nazwana kościołem domowym – mówił ks. prof. Jan Perszon.

– Na Kaszubach zawsze zalecano milczenie podczas posiłku wieczerzy wigilijnej ze względu na dusze zmarłych, które mogły być obecne. Moi rodzice wspominają, że nie było wystawnych tortów czy wykwintnego ciasta. Wieczerza wigilijna (po II wojnie światowej) była posiłkiem postnym, pokutnym, który przygotowywał na pełną radość Bożego Narodzenia. Prezenty, którymi się obdarowywano, były bardzo skromne, nie były żadnymi luksusami, nikt nie wydawał dużych kwot pieniędzy na upominki świąteczne. Było skromnie, oszczędnie i w szczególności koncentrowano się na Chrystusie, a nie na tym, co użyteczne, co materialne, co było formą komfortu czy nasycenia smaku – dodał wykładowca akademicki.

Na Kaszubach potrawy wigilijne były postne, a podczas trwania wieczerzy wigilijnej nie spożywano alkoholu.

– Potrawy wigilijne na Kaszubach były zdecydowanie postne, nie było objadania się przy wieczerzy i nie pito alkoholu. Dawniej (w latach 40. i 50. XX wieku) na Kaszubach nie zapalano nawet świecy, bo domy były oświetlane lampami naftowymi. Lampa naftowa świeciła przeważnie w jednym miejscu, więc kolędy i pastorałki śpiewano z pamięci. (…) Uroczysta, bogata Wigilia, jaką znamy z przekazów literackich, celebrowana była w domach szlacheckich, wśród ludzi zamożnych. Pozostali wieczerzę wigilijną traktowali jako element szczególny, ale obchodzili ją w sposób skromny, powściągliwy, m.in. poprzez post – podsumował ks. prof. Jan Perszon.

Karolina Gierat/radiomaryja.pl

  

drukuj

Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl