fot. PAP/Vladyslav Musiienko

W. Zełenski ujawnił oficjalną liczbę poległych obrońców Ukrainy. W walkach zginęło 31 tys. żołnierzy

W walkach o Ukrainę zginęło 31 tys. żołnierzy – taką liczbę w drugą rocznicą rosyjskiej agresji podaje prezydent Wołodymyr Zełenski. Kijów przygotowuje się do kontrofensywy i czeka na pakiet środków ze Stanów Zjednoczonych.

Od dwóch lat na Ukrainie nie ma dnia, w którym byłoby spokojnie. W niedzielę rakiety uderzyły w stację kolejową w Konstantynówce. Odłamki uszkodziły pobliskie bloki mieszkalne.

– Dworzec funkcjonował. Miesiąc temu kupiłem tam bilety kolejowe, żeby pojechać do ciotki do Lwowa. Wtedy wszystko działało – mówiła mieszkająca w tym mieście kobieta.

Prezydent Wołodymyr Zełenski przyznał, że nie wie, ilu dokładnie Ukraińców zginęło w walkach, podał jednak liczbę zabitych żołnierzy ukraińskich.

– 31 tysięcy Ukraińców, co nas bardzo boli. Nie mogę powiedzieć, ilu mamy rannych, bo Rosja będzie wiedziała, ilu ludzi opuściło pole bitwy – zaznaczył ukraiński przywódca.

Wołodymyr Zełenski oznajmił, że Ukraina przygotowuje się do uderzenia.

– Plan na kontrofensywę jest jasny. Nie mogę zdradzić szczegółów. Wiąże się on ze zmianą kierownictwa, są już odpowiednie zmiany – mówił prezydent Ukrainy.

Kontrofensywa nie ruszy bez sprzętu wojskowego. Kijów potroił produkcję broni. Od postawy Stanów Zjednoczonych zależy czy Ukraina przejmie inicjatywę na polu bitwy. Na razie Rosjanie narzucili swój sposób prowadzenia wojny: na wyniszczenie – wskazał prof. Krzysztof Kubiak. Ekspert dodał, że po dwóch latach wojny mamy więcej znaków zapytania, niż na jej początku.

– Wiemy, że nie jesteśmy w stanie racjonalnie szacować rosyjskiego potencjału i rosyjskiej odporności na wydarzenia. Nie jesteśmy w stanie racjonalnie ocenić, na jak długo przy tych wyrzeczeniach społecznych Rosja będzie w stanie prowadzić wojnę. Co więcej, nie jesteśmy w stanie ocenić również, na ile Zachodowi starczy wytrwałości, by wspierać Ukrainę w wysiłku militarnym – zwracał uwagę prof. Krzysztof.

W drugą rocznicę wojny na Ukrainę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ odbyła się debata, w której głos zabrał m.in. polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski. Polityk odniósł się do słów rosyjskiego ambasadora, który nazwał Ukrainę „klientem Zachodu”, ale skomentował również zarzut, że państwa Zachodu są rusofobami.

– Fobia oznacza nieracjonalny strach. Tymczasem prawie każdego dnia otrzymujemy groźby zagłady jądrowej ze strony byłego prezydenta Rosji i propagandystów Putina. Twierdzę, że to nie jest nieracjonalne – podkreślił szef polskiego MSZ.

W rozmowie z CNN szef polskiej dyplomacji zapowiedział, że jeśli Władimir Putin naprawdę zagrozi Polsce, to będziemy gotowi podwoić wydatki na zbrojenia.

TV Trwam News

drukuj