W Syrii zginęło dwóch żołnierzy; z USA i Wielkiej Brytanii
Amerykanin i Brytyjczyk, dwaj żołnierze z koalicji pod wodzą USA walczącej z tzw. Państwem Islamskim w Syrii, zginęli w wyniku eksplozji zaimprowizowanego ładunku wybuchowego. To pierwsze ofiary ataku po stronie sił koalicji pod wodzą Stanów Zjednoczonych w tym roku.
Według przedstawicieli władz USA, ładunek wybuchowy eksplodował wczoraj koło miasta Manbidż w północnej Syrii. Miejscowość tę kontrolują Syryjskie Siły Demokratyczne, koalicja powstała z inicjatywy syryjskich Kurdów, ale zrzeszająca również oddziały arabskie. W Manbidżu była przed tygodniem amerykańska delegacja, która zapewniła miejscową administrację o poparciu USA. Również Departament Stanu zapowiedział, że USA nie wycofają stamtąd swoich żołnierzy. Natomiast Turcja ponawia groźby ataku na ten region w Syrii. USA mają ponad 5 tys. żołnierzy w Iraku i ok. 2 tys. w Syrii.
TV Trwam News/RIRM