W obronie życia poczętego
Przeciwnicy zabijania nienarodzonych dzieci po raz kolejny zabierają głos. W sobotę wyszli na ulice Rzeszowa, by stanąć w obronie życia.
Pikieta rozpoczęła się w samo południe na placu Śreniawitów w Rzeszowie, tuż obok siedziby sądu okręgowego. To tam niedawno, przychylając się do wniosku Specjalistycznego Szpitala Pro-Familia, zakazano Jackowi Kotuli i Przemysławowi Syczowi organizowania protestów.
– Na ten moment sąd zakazał nam brania udziału w pikietach, manifestacjach, spotkaniach, gdzie wymienia się nazwę Szpitala Pro-Familia, a także mówienia, że tam zabija się dzieci, komunikowania się poprzez internet z ludźmi, czy umieszczania tam publikacji związaneych ze Szpitalem Pro–Familia – powiedział Jacek Kotula z fundacji Pro-Prawo do Życia.Podczas pikiety uczestnicy solidaryzowali się ze skazanymi przez sąd obrońcami życia. Jak zauważył szef instytucji Mariusz Dzierżawski, sądowe zakazy są pogwałceniem podstawowych praw obywatelskich.
– To jest pozbawienie podstawowych praw obywatelskich i na to nie może być zgody. Ja myślę, że jest to sprawa nie tylko działaczy pro-life, ale wszystkich, którym kwestia wolności obywatelskich jest bliska – powiedział szef fundacji Pro-Prawo do Życia.Dla pani Kingi wyrok sądu jest absurdalny.
– Ja, jako studentka prawa, chciałabym powiedzieć, że poziom tego orzekania jest żenujący. Trzeba mówić prawdę, nie można jej zakłamywać i dlatego popieram tych ludzi – dodała uczestniczka manifestacji.Obrońcy życia zapowiadają dalszą walkę oraz swój sprzeciw wobec łamania wolności słowa.
– Nawet tutaj, w Rzeszowie, boimy się, że mogą nas po prostu przegonić. Nie wiem, jak to się skończy. Ja zdecydowanie przyszedłem tutaj, aby wesprzeć tę naszą grupę; pokazać, że nie boimy się rozmawiać o życiu, o temacie przerywania życia, zabijania – zauważył protestujący pan Daniel.Jacek Kotula ma nadzieję, że ponownie pozwoli mu się mówić w imieniu dzieci, którym odbiera się prawo do życia.
– Mamy nadzieję, że po wygranej apelacji ten sąd unieważni wyrok poprzedniej instancji, który na rok zakazał nam organizowania podobnych pikiet i manifestacji. Mamy jednak cały sztab ludzi. W naszej komórce jest około 70 osób. Jak nie my, to inni będą wnioskować do organów w tej sprawie. Są organizatorzy i dlatego mamy nadzieję, że wszystkich nas nie zamkną – dodał Jacek Kotula.Kolejna pikieta ma odbyć się za dwa tygodnie w Rzeszowie.
TV Trwam News